Rozdział 22

1.2K 60 35
                                    

Stark i Steve rąbali drewno na polu. Ja siedziałam na płocie i przysłuchiwałam się rozmowie.

- Thor nie mówił dokąd sie wybrał? - zapytał Tony.

- Czasem koledzy sie nie zwieżają - powiedział Steve, patrząc na Clinta, który razem ze swoim bratankiem naprawiał taras.

- Thor miał być wyjątkiem.

- Do czasu - powiedział Stark - nie wiemy co widział we śnie.

- Bohaterzy Ziemi rozbici na kawałki - rzekł Steve.

- Tobie sie chyba upiekło.

- To źle ? - zapytał Kapitan, patrząc na Tony'ego.

- Nie ufam komuś bez ciemnej strony. Jestem staroświecki.

- Może sie wkrótce pokaże.

- Ultron chce nas poróżnić.

- Zebrało ci sie na szczerość?

- To były badania- powiedział Stark.

- Mogły nam zaszkodzić.

- Albo zabić. Taka praca. Dlaczego walczymy? By zakończyć wojne i wrócić do domu - skończył swoją przemowe Stark.

Steve rozładował swoją złość na kawałku drewna, który rozerwał na pół.

- Gdy ktoś próbuje wygrać wojne zanim się zaczeła, sa ofiary. Zawsze - powiedział Rogers.

Chwile panowała miedzy nimi cisza. Kilka sekund później przyszła Laura.

- Przepraszam że przerywam. Panie Stark, Clint mówił ze pan pomoże. Traktor się zepsuł. Czy mógłby pan?

- Tak- odpowiedział natychmiast Tony i poszedł za Laurą.

Steve spojrzał w moją strone i już chciał coś powiedzieć, ale ja byłam szybsza.

- Mnie o zdanie nie pytaj, bo ja sama nie wiem co mam o tym myśleć.

Steve tylko kiwnął głową i wrócił do swojej pracy.

Zeskoczyłam z płotu i poszłam w stronę lasu.

- Jakby ktoś mnie szukał to powiedz że poszłam się przejść! - krzyknęłam jeszcze do Steve'a odchodząc.

Weszłam do lasu. Postanowiłam że jak będę iść za drogą to się nie zgubię. Musiałam sobie to wszystko przemyśleć.
Cała drużyna była załamana. Thor nie wiadomo gdzie jest. Ultron znowu zwiał i w najbliższym czasie zaatakuje, a świat został bez ochrony, w dodatku ludzie nas znienawidzili za naszą poprzednią misje.

Po kilkunastu minutach rozmyśleń wyłączyłam się, przestałam myśleć o tym. Chciałam się  nacieszyć nielicznymi chwilami spokoju, jakie mogłam zaznać w czasie całej tej afery z Ultronem.

Szłam dróżką przed siebie. Wokół można było usłyszeć śpiew ptaków. Promienie słońca probowały się przedostać przez gęste korony drzew, ale słabo im się to udawało co sprawiało że w lesie był cień i było chłodno.

Szłam już długo. Nie wiem ile czasu dokładnie, ale słońce zdążyło już nieco zmienić swoją pozycje na niebie, więc mogłam wywnioskować że może godzinę lub półtora.

Od jakiegoś czasu miałam wrażenie że ktoś za mną idzie. Szłam dalej.
Chwilę później zauważyłam że droga skręca w lewo, a koło niej rośnie dużo gęstych krzaków. Kiedy skreciłam szybko weszlam w te krzaki, tak że nie było mnie widać i czekałam. Czekałam tak około pięć minut aż zaczełam wątpić w to że ktoś mnie śledzi, ale po chwili okazało się że mialam racje.

White Wolf |▪︎Clint Barton▪︎|Where stories live. Discover now