1. Nie nazywaj mnie kochanie...

4.5K 218 112
                                    

Witamy w nowym opowiadaniu! Mamy nadzieję, że Wam się spodoba 💚💙💚💙

Louis naprawdę starał się trzymać emocje, kiedy słyszał po raz kolejny stukot obcasów w pomieszczeniu. Przymknął oczy, próbował odpocząć i skupić się na swojej pracy, jednak Danielle skutecznie mu to uniemożliwiała. Nie rozumiał dlaczego ta wciąż była w jego domu. A nie miał jakoś siły na nią unieść głosu i pokazać, gdzie powinna teraz się znajdować.

Jego alfa nie trawił tego wszystkiego, a do mózgu nie docierały informacje.

Po co? Na co? Dlaczego? Co jest złego w tym, kim jest...

- Nie możesz tak po prostu zdjąć tych butów, kiedy już się kręcisz po domu? Jest tu czysto, a jak nie na przedpokoju masz swoje kapcie - Louis musiał o to poprosić, a był na skraju.

- Marudzisz kochanie - spojrzała na alfę i zagryzła dolną wargę, zaraz się refleksując przez swoją świeżo nałożoną czerwoną szminkę - Przecież miałeś mnie zabrać na randkę, a leżysz i leżysz. Ja już jestem prawie gotowa.

- Nie nazywaj mnie kochanie i ja nie wiem o żadnej randce, właśnie próbuje pracować, ale kręcisz się i nie dajesz mi się skupić - zamknął laptopa, którego miał na kolanach i odłożył go na stolik obok.

- Rozmawialiśmy już o tym, kochanie - lekko kręcąc swoją pupą ruszyła w stronę Tomlinsona. Przez swoją nieuwagę źle postawiła krok i zaraz z piskiem leżała na panelach.

Alfa poderwał się i z lekkim przerażeniem spojrzał na dziewczynę. Podszedł do niej i pomógł jej poprawnie usiąść na podłodze. Nie musiał jej lubić, mogła go denerwować, ale nikomu nie życzył, aby zrobił sobie krzywdę.

- Moja kostka - jęknęła ze łzami w oczach. Prędko zdjęła ze swojej bolącej nogi szpilkę - Cholernie boli - czuła, jak i widziała jak to miejsce zaczyna mieć typową opuchliznę.

- Świetnie, będziesz miała swoją randkę w szpitalu - westchnął Louis - Posadzę cię na kanapie i pójdę po portfel oraz telefon. Potem pojedziemy do szpitala - nie był zadowolony z tej wycieczki.

- Zabierzesz mnie później na randkę - postanowiła, łapiąc się mocno alfy i powoli kuśtykając do mebla. Tam zdjęła drugą szpilkę i westchnęła - Przyniesiesz też moje klapki?

- Tak, przyniosę - przewrócił oczami - Nie ruszaj się stąd lepiej, nie chcemy więcej problemów. Po prostu poczekaj.

- Nie mam zamiaru się ruszać - nie byla zadowolona ze zmiany swoich panów. To nie miało iść w ten sposób.

Tak jak Louis obiecał, wziął wszystko czego potrzebował oraz przyniósł kapcie dla Danielle. Po tym wyszli z mieszkania, które zamknął dokładnie. Podtrzymując dziewczynę przedostali się do windy i w końcu też zjechali do podziemnego garażu. Louis modlił się o to, aby żaden paparazzi nie myślał siedzieć pod tym budynkiem. Nie miał teraz kompletnie ochoty się z nimi użerać, a ostatnio nieźle mu się dostało od ludzi z góry za wyzwanie jednego z sępów. Pomógł dziewczynie wsiąść do auta, po czym sam usiadł na miejscu kierowcy. Na szczęście mieli wykupione pakiety medyczne w prywatnym szpitalu, wiec Louis od razu ruszył w tamtym kierunku. Alfa starał się ignorować każde słowa mówiące o niezadowoleniu omegi. Nie wiedział, jak jego manager mógł wpaść na tak okropny pomysł.

Jasne. Nie miał jeszcze partnera, bo nie śpieszyło mu się oraz chciał znaleźć kogoś wyjątkowego, kogo jego wilk zaakceptuje... A Nie jedną z gorszych możliwie osób za ustawkę. Tym bardziej, że był przed wydaniem płyty i równocześnie przed ogłoszeniem trasy koncertowej. Więc wszystko co skupiało uwagę ludzi na Louisie, było według managerów potrzebne. Zaparkował przed nowoczesnym budynkiem i pomógł Danielle wysiąść z samochodu. Skrzywił się na to, jak zaczepienie jej sztucznych paznokci o jego skórę na karku.

Behind closed door || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz