16#Nic nie widzę

321 13 8
                                    


Luna

Przez pierwsze kilometry próbowałam się wyrywać. Płakałam. Szybko jednak smutek przerodził się w złość. Nie odzywając się ani słowem czekałam aż dotrzemy na miejsce.

Obserwowałam widok za oknem gdy Felix odwrócił się do mnie.

- Przepraszam, ale muszę.

Po tych słowach przyłożył do mojej twarzy chusteczkę nasączoną niezidentyfikowanym płynem. Po chwili zasnęłam.

Felix

Nie chciałem tego robić, ale był to rozkaz szefa. Wiedziałem, że środek nie jest szkodliwy co mnie uspokoiło.

Niosłem Lunę do jej nowego pokoju. Bolało mnie to, że zmuszona jest do życia w takim miejscu, ale było to dla jej bezpieczeństwa. Położyłem ją delikatnie na łóżku. Odgarnąłem jej włosy za ucho. Była piękna. Nawet w tym stanie. Chciałbym, żeby stała przy moim boku. Jako najważniejsza osoba w moim życiu.

Chciałem już odchodzić, ale poczułem uścisk na dłoni.

- Felix, gdzie ja jestem? - powiedziała cicho.

- Jesteśmy w tajnej bazie szkoleniowej twojego ojca - zatrzymałem się na chwilę - To twój nowy dom.

Oczekiwałem każdej reakcji, ale nie tej. Luna siedziała niewzruszona ze wzrokiem utkwionym gdzieś przed nią. W tych oczach można było jednak dostrzec... determinację? Co ona kombinuje? Nie ważne co to będzie, ja będę po jej stronie.

- Chcesz iść coś zjeść? - spojrzałem na nią niepewnie.

- Tak pewnie - uśmiechnęła się do mnie.

Nie wiedziałem czy był to uśmiech prawdziwy czy fałszywy. Jednak mimo wszystko cieszyłem się, że mogłem zobaczyć ten grymas na jej twarzy.

Podczas jedzenia nie zamieniliśmy ani słowa. Ona się nie odzywała, a ja nie chciałem się narzucać. Tym bardziej w tej sytuacji.

- Dziękuje. Było smaczne - uśmiechnęła się w moją stronę.

W tym momencie do stołówki wszedł jej ojciec. Podszedł do niej i chyba chciał jej coś powiedzieć. Jej wyraz twarzy momentalnie się zmienił. Wyminęła szefa i poszła w stronę korytarza.

Pobiegłem za nią. Po chwili dogoniłem.

- Ej, coś nie tak?

- To nie jest mój ojciec. Nie był nim i nie będzie. Ja nie mam ojca.

- Myśle, że jednak powinnaś z nim porozmawiać.

- Czy naprawdę nawet ty nie możesz stanąć po mojej stronie? - powiedziała załamanym głosem.

Ja stanąłem jak wryty. Nie wiedziałem jak zareagować. Nie chciałem powiedzieć  czegoś czego będę żałował. Ona tylko odwróciła się i weszła do swojego pokoju. Po chwili chciałem wejść do niej, ale drzwi otworzyły się.

- Idziesz gdzieś? - zapytałem niepewnie.

- Może i masz rację. Ide pogadać z ojcem. To będzie nasza pierwsza i ostatnia rozmowa. Zaprowadź mnie do jego gabinetu czy gdzie on tam siedzi.

Bez słowa ruszyłem w odpowiednią stronę. Widziałem jak zła jest.

Luna

Po dotarciu pod odpowiednie drzwi Felix zostawił mnie życząc powodzenia. Byłam zła na wszystkich i na wszystko, ale na niego nie potrafiłam się złościć. Było tak od zawsze. Miał w sobie coś co powstrzymywało mnie od tego.

Dance on the Knife/ Stay KidsKde žijí příběhy. Začni objevovat