10#Wyjeżdżam

338 12 6
                                    


Bang Chan

- Że co? Jak to możliwe? - zapytał z niedowierzaniem Hyunjin.

- Też tego nie wiem. Ale jedno jest pewne. Chcą ją zabrać. Nie możemy jej mu oddać. Nawet jeśli to jej prawdziwy ojciec.

Ustaliliśmy z chłopakami, że będziemy chronić Lunę. Ten człowiek jest potworem. Zrobi wszystko dla pieniędzy. Zabił Woojina, a Felixowi zrobił pranie mózgu. Zrobił z niego swoją prawą rękę. Nie oddamy mu Luny.

Luna

Po umyciu się siedziałam na łóżku. Myślałam nad tym co powiedziała babcia. Czemu muszę wybierać pomiędzy ludźmi, których kocham? Nie zostawię chłopaków, ale... Lisa to moja siostra, którą uznawałam za zmarłą. Moja najbliższa rodzina. Moja najlepsza przyjaciółka.

- Nad czym tak myślisz? - Chan przytulił mnie od tyłu.

- Nie strasz mnie.

- Przepraszam, nie chciałem - zrobił minę smutnego szczeniaczka.

- Oj nic się nie stało - przytuliłam się do niego.

- Komuś się zebrało na czułości widzę.

Powiedział po czym złożył pocałunek na moich ustach. Odsunął się ode mnie i uśmiechnął co odwzajemniłam. Po tym wbił się w moje usta już bardziej pożądanie. Całował bosko. Od zawsze.

Położył mnie a sam zawisł nade mną nie odrywając swoich ust od moich. Czułam, że dzisiaj się to stanie. Chan powoli zdjął ze mnie bluzę. Popatrzył smutno na moje nadgarstki. Wtedy wzięłam jego twarz w dłonie i pocałowałam go. On spojrzał na mnie jakby chciał spytać czy na pewno tego chcę na co przytaknęłam.

To była niezapomniana noc.

Rano

Obudziły mnie promienie porannego słońca. Otworzyłam oczy i zobaczyłam mojego cudownego chłopaka. Jeszcze spał i przy tym tak słodko wyglądał. Nie zostawię go. Nie ma takiej opcji. Ale spotkam się z siostrą. Pojadę do nich, ale wrócę. Tu jest mój dom. Zostały mi jeszcze dwa dni.

Wszyscy jeszcze spali, więc stwierdziłam, że zrobię śniadanie. Zeszłam na dół do kuchni o zabrałam się za robienie naleśników. Gdy posiłek był już gotowy, a nadal nikt nie zszedł, stwierdziłam, że wyjdę do ogrodu.

Wyszłam na taras i wyjęłam papierosy. Nikt nie wie, że pale, bo zawsze jak chciałam zapalić to zabierali mi papierosa z ręki i darli się jakie to nie zdrowe. Mamuśki jedne się znalazły. Dlatego paliłam tylko jak nikt nie widział. Uwielbiałam to. Może zabrzmieć to dziwnie, ale wraz z wydmuchiwanym dymem opuszczały mnie wszystkie zmartwienia. Czułam się wolna.

Właśnie puszczałem kolejnego „bucha", gdy słońce wyszło z za chmur. Jego światło padało mi na twarz, a ja delektowaniem się chwilą zaciągając się kolejny raz.

- Palenie szkodzi - usłyszałam. Byłam pewna, że to Chan.

- Chan daj spokój - slyszałam jak podchodzi do mnie, żeby po chwili objąć mnie od tylu.

- Tak łatwo już o mnie zapomniałaś, że nazywasz mnie imieniem innego chłopaka? - usłyszałam tuż koło ucha.

Momentalnie się odwróciłam. Nie wierzyłam własnym oczom.

- Felix?! Co ty tu robisz? - wykrzyczałam, lecz po chwili skarciłam się za to w myślach bo ktoś mogl się przez to obudzić, a to nie najlepszy moment.

- Nie cieszysz się? Ja bardzo.

- To nie tak. Myślałam, że już nigdy cie nie zobaczę po tym jak zniknąłeś. Ale jak ty.. tu... dlaczego... co?

- Spokojnie - zaśmiał się - Zabieram cię stąd. Zabieram cię od tej bandy kretynów - ostatnie słowa wycedził przez zęby.

- Czemu wy wszyscy tak źle o nich mówicie?! Co oni wam zrobili?!

- Nie pójdziesz ze mną jeśli ci nie powiem? - pokręciłam przecząco głową - No dobra. No więc jakieś 5 lat temu chyba byłem w Skz. Ja i Woojin - otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia - Była robota. Trzeba było wykraść dane o jednej z najpotężniejszych mafii. Gdy już wsiadaliśmy do vana po zrobionej robocie tamci zaczęli strzelać. Najpierw trafili mnie. Woojin jako najlepszy strzelec z nas miał pomoc mi osłaniając mnie. Ale ich było za dużo. Widziałem dokładnie jak kula trafia go prosto w serce. Byłem pewny, że reszta nam pomoże, ale się przeliczyłem. Wzięli zebrane informacje i odjechali. Po prostu odjechali zostawiając nas na pożarcie lwu - zakończył głosem pełnym złości ale w jego oczach widać było smutek - To tylko jedna taka sytuacja.

Momentalnie nogi się pode mną ugięły. Felix mnie złapał i mocno trzymał aby upewnić się, że nie upadnę. Nie sądziłam, że chłopacy byłyby zdolni zrobić coś takiego.

- Z tobą wszystko w porządku, a Woojin? - zapytałam niepewnie po chwili.

- Nie żyje - powiedział krótko.

- To na pewno prawda? - nie mogłam uwierzyć.

- Nie okłamałbym ciebie. Ufasz mi?

- Babcia powiedziała, ze mam jeszcze dwa dni. Może...

- Czekaj. Babcia?

- No.. tak. Przecież jedziemy do domu moich dziadków. Tam czeka na mnie siostra, tak?

- Ale ja nie przyszedłem od twojej babci - popatrzyłam na niego nie rozumiejąc.

- To w takim razie kto cie przysłał?

- Twój ojciec. John Loir. To on jest dyrektorem największej mafii w kraju i tym który mnie uratował wtedy i przygarnął pod swoje skrzydła. To z jego polecenia pilnowałem cię, gdy miałaś 14 lat. Dzięki niemu też dzisiaj jestem tu przy tobie - uśmiechnął się lekko.

- Mój ojciec chce mnie widzieć?

- I to nawet nie wiesz jak. Mimo, że jest szefem mafii z tego jak mówi o tobie można wywnioskować jak bardzo cię kocha.

W tym momencie usłyszałam nawoływanie mojego imienia ze środka domu.

- Wstali. Słuchaj nie pojadę z tobą teraz, ale przyjedź po mnie jutro o 15. Zatrzymaj się przy skręcie na tą ulice przy lasku.

- Na pewno przyjdziesz - trzymając kurczowo moją rękę spytał jakby bał się, że go zostawię.

- Na pewno - uśmiechnęłam się.

Po tych słowach chłopak momentalnie wybiegł z posesji, a sekundę później otworzyły się drzwi na taras.

- Tu jesteś - powiedział z ulgą Chan. - Znowu palisz? Mówiłem żebyś tego nie robiła - zapomniałam, że cały czas miałam w ręku niedopałek papierosa.

- Tak wyszło - odpowiedziałam obojętnie.

Wyminęłam chłopaka i weszłam do domu. Wszyscy siedzieli przy stole i cieszyli się posiłkiem. Patrzyłam na nich tępo. Czy na prawdę ci ludzie, których właśnie widzę są zupełnie inni za jakich ich mam? Czy naprawdę jutro wyjadę z tego domu na zawsze? Po słowach Felixa moje patrzenie się zmieniło. Wierzyłam mu. Ufałam mu 6 lat temu i ufam teraz. Wyjeżdżam.

—————————————————————————

Luna w końcu jedzie do swojego ojca i mamy więcej Felixa! Nie wiem ale się jakoś cieszę. Felix to mój bias jakby to kogoś interesowało haha No ogólnie to zaczynamy prawdziwa fabule jeśli można tak powiedzieć. Mniejsza mam nadzieje ze się podoba. Buziak😘❤️

Dance on the Knife/ Stay KidsWhere stories live. Discover now