5#Spotkanie?

382 16 7
                                    


Chan

Bardzo dobrze znałem człowieka stojącego przede mną. Aż za dobrze. Przynajmniej tak mi się zdawało. Kiedyś zanim jeszcze dołączyła do nas Luna była nas dziewiątka. Felix i Woojin. Tych dwóch dopełniało nasz skład. Wszystko zmieniło się jednej nocy.

Odbywaliśmy właśnie akcje wydobycia informacji o najgorszej i najpotężniejszej mafii jaka istnieje w tym kraju. Dostaliśmy się do ich bazy, weszliśmy do środka, zgraliśmy pliki na nasz dysk. Wszystko szło gładko. Za gładko. Gdy już biegliśmy do naszego vana, aby odjechać po wykonanej misji wróg otworzył ogień. Przyspieszyliśmy. Woojin i Felix biegli na końcu. Woojin był najlepszym z nas snajperem. Powiedział ze on będzie nas osłaniał jak będziemy wsiadać. Zgodziłem się. To była decyzja, której będę żałował do końca życia. Gdy wsiadaliśmy do vana usłyszeliśmy głośny krzyk. Felixa postrzelono w udo. Woojin podbiegł do niego aby go osłaniać, ale w tym momencie kula trafiła idealnie w jego serce. Chciałem ruszyć aby ratować przyjaciół.

- Chan co ty robisz?! Nie mamy szans żeby ich uratować! - próbował zatrzymać mnie Han

- Oni umrą jeśli ich zostawimy! - krzyczałem.

- Jeśli teraz tam pobiegniesz to i ty umrzesz! Oni by tego nie chcieli! - krzyczał Hyunjin.

Ze łzami w oczach patrzyłem jak oddalamy się w trakcie gdy dwóch moich przyjaciół leży na ziemi i umiera.

To była najgorsza decyzja jaka w życiu podjąłem. Obwinianiem się o ich śmierć. Po tym wydarzeniu pozostała mi trauma przez którą stałem się rozsądniejszy. Ale czy musiało być to za taką ceną?

Ale teraz. Przede mną. Stoi chłopak, którego uznawałem przez 4 lata za zmarłego.

Felix stał na przeciwko mnie i patrzył na mnie wzrokiem pełnym mordu. Zupełnie nie przypominał dawnego siebie. Zawsze był taki wesoły. A teraz? To nie jest ta sama osoba. Ale czemu?

- Nie cieszysz się, ze mnie widzisz? Przyjacielu - położył nacisk na ostatnie słowo.

- J..ja myślałem ze nie żyjesz.

- Jak widać mam się dobrze - rozłożył ręce pokazując na swoje ciało.

- Co ty tu robisz?

- Ja właśnie jestem na misji. Brzmi ona „zlikwidować Bang Chana".

Zamarłem. Czy on naprawdę pracuje dla naszych wrogów? Jak on mógł?

- Jak mogłeś nas zdradzić?! Pracujesz teraz dla naszych wrogów?! Myślałem, że po tylu latach jesteśmy zgraną paczką, przyjaciółmi, rodziną - wbiłem w niego spojrzenie pełne żalu, ale on patrzył na mnie z tym samym bólem.

- Ja was zdradziłem?! A kto kogo zostawił na pewną śmierć?!

Zamurowało mnie. Nie wiedziałem co powiedzieć. Miał rację. Zostawiliśmy ich. Jego i Woojina.

- A ... a Woojin?

- Nie żyje - ból w jego głosie był wyraźnie słyszalny - Przez was umarł!

Po moich policzkach spłynęły słone łzy. W tym momencie przyszła Luna.

- Chan!

Felix

I zobaczyłem ją. Dziewczynę, której myślałem, że już nigdy więcej nie spotkam. Po tym jak zniknęła, myślałem, ze to koniec. Na szczęście wybrałem dobrego człowieka na szefa.

Ale nie chciałem żeby patrzyła na śmierć tego drania. Wiem, że są w związku. Okropnie mnie to wkurza, ale nie zrobię jej tego.

- Odwrót!

Wraz z moim zarządzeniem nasi ludzie zaczęli się wycofywać. Ja natomiast stałem w miejscu patrząc jak dziewczyna podbiega do chłopaka. Oglądała go jakby chciała upewnić się, ze nic mu nie jest. Przytuliła go. Zacisnąłem pięści. Wtedy przeniosła wzrok na mnie. Moje serce przyspieszyło. Tęskniłem za nią. Ale nie mogłem pobiec i objąć ją, choć tak bardzo tego chciałem. Zacząłem się powoli wycofywać. Nadal patrzyliśmy sobie w oczy.

- Felix?

To jedno słowo wywołało na moich ustach uśmiech. Ale nie mogłem nic więcej zrobić. Odwróciłem się i pobiegłem za resztą.

Dance on the Knife/ Stay KidsWhere stories live. Discover now