LunaSiedziałam na łóżku z podkurczonymi nogami. Było za wiele informacji. Nie potrafiłam ich połączyć. To było za dużo. W dodatku od tego wszystkiego tak bolała mnie głowa, że myślałam, że zwariuję. Zeszłam więc na dół do kuchni po jakieś przeciwbólowe.
Otworzyłam szafkę i chwycilam pudełko tabletek. Wzięłam cztery i nalałam do szklanki wodę. Połknęłam i popiłam. Zamknęłam oczy i stałam tak przez chwile na środku kuchni ze szklanką w ręku.
- Nauczyłaś się spać na stojąco czy lunatykujesz? - zaśmiał się Hyunjin.
- Głowa mnie boli - odpowiedziałam nie otwierając oczu.
- Ile wzięłaś?
- Cztery.
- Wiesz, że dawka jest po jednej, nie?
- Nic mi nie będzie - w końcu otworzyłam oczy i spojrzałam na przyjaciela.
- Tylko nie przesadzaj.
- Okej okej.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam się bawić telefonem. Myślałam czy nie zadzwonić do babci. W końcu bym się czegoś może dowiedziała. Jeśli to prawda, spotkałabym siostrę. Po moim policzku spłynęła łza na myśl o tym.
- Coś ty taka przybita? Chcesz piwa?
Dosiedli się do mnie Changbin i Sungmin. Zaraz za nimi zobaczyłam kręcącego się obok Chana. Nie miałam ochoty rozmawiać z nim po tym co dzisiaj zrobił.
- Pewnie. Muszę się odstresować - wyciągnęłam rękę.
- Nie! Stop! Brałaś leki! - z kuchni jak poparzony wybiegł Hyunjin.
- Jakie leki? - nagle zainteresował się Chan.
- Dobrze dobrze zapomniałam.
- Jakie leki? Coś ci jest? - powtórzył pytanie Chan.
Nie odpowiedziałam. Oparłam się o poduszkę i zaczęłam coś klikać w telefonie.
- A cóż to? Kłótnia w związku? O co poszło? - dopytywał Sungmin.
- Stary, to było lekko nie na miejscu - pouczył go Changbin.
Widziałam jak na mnie patrzy. Chan. Tym swoim zatroskanym wzrokiem. Tym który tak uwielbiam. Nie dawałam się jednak. Tak. Zabolało mnie to co zrobił. Psychicznie i fizycznie. Siniak na nadgarstku będzie.
- Słuchajcie ludzie ludziki! - po schodach schodził Han - w mieście jest jakiś festyn. W tym parku dużym koło naszego klubu. Idziemy? - ekscytował się jak małe dziecko.
- Pewnie. Chodźmy! - przejęłam inicjatywę.
Prawdę mówiąc potrzebowałam czegoś co pomogłoby mi na chwile zapomnieć o wszystkim. Zresztą miałam ochotę na lody. Albo watę cukrową!
- No! Chopaczyny zbierać swoje dupska i lecimy się pobawić! Ja chce watę cukrową!
- Tak jest! - zasalutowali Changbin, Han, Sungmin i Hyunjin.
Bang Chan
Chodziliśmy po terenie festynu. Wszyscy się śmiali. Patrzyłem na Lunę. Wyglądała na taką szczęśliwą w tym momencie. To dlatego to wszystko robiłem. Nie mogę pozwolić na to, żeby dowiedziała się o tym wszystkim. Nie chcę, aby to sprawiło, że będzie nieszczęśliwa. Nie chcę, aby mnie zostawiła.
- O! Wata cukrowa! - krzyknęła Luna. Uwielbiała słodycze.
- Chodź kupię ci jaką będziesz chciała - uśmiechnął się do niej Hyunjin.
Wiem, że są przyjaciółmi, ale czasem mam wrażenie, że spędzają więcej czasu razem niż ja z Luną. Zaczyna mnie to denerwować.
Następnie doszliśmy pod scenę, na której śpiewał jakiś zespół. Gdy skończyli na scenę wszedł DJ. Rozbrzmiała głośna muzyka. Wszyscy zaczęli skakać i bawić się. Także Luna. Zawsze to lubiła. Często też wychodziliśmy wszyscy do klubu. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Mi też.
Po kilku piosenkach stwierdziłem, że pójdę usiąść na ławce odpocząć.
- Co tak siedzisz? - usłyszałem Changbina.
- Nogi mnie już bolą. Chciałem chwile odpocząć.
- Słuchaj. Jak będziesz chciał to powiesz jak nie to nie. Co jest nie tak między tobą, a Luną?
- No wiec tak - westchnąłem - Grzebałem trochę na temat Loir. Myślałem, że znajdę jego kryjówkę i może uda się nam zemścić za chłopaków. Ale znalazłem coś niepokojącego. Znalazłem nazwisko Luna Loir. Nadal nie wiem do końca o co chodzi ale...
- Czekaj, czekaj. A my nie mieliśmy wtedy porwać córki Loir? Co jeśli Luna to jego córka?
- Zważaj na słowa. To nie możliwe.
- Jeśli to z nazwiskiem to prawda to jednak jest to możliwe.
- Dobra. Pomyśle o tym kiedy indziej. Tak czy siak Luna nie może się o tym dowiedzieć. Teraz chodź się bawić - pociągnąłem go za ramię.
Luna
Tańczyłam właśnie już chyba ósmą piosenkę, ale nie czułam zmęczenia. Tego mi było potrzeba. Odstresowałam się. Wygłupialiśmy się z Hyunjinem jak dzieci, ale to sprawiało mi najwiecej radości. Kiedy piosenka się skończyła stwierdziliśmy, że pójdziemy coś zjeść. Ale najpierw trzeba było znaleźć chłopaków. Wszyscy się rozeszli.
I.N'a i LeeKnow znaleźliśmy przy rzucaniu kołkami na butelki. Hana, Sungmina, Changbina i Bang Chana przy strzelnicy.
Wszyscy poszliśmy do części z jedzeniem. Zdecydowaliśmy się na zapiekanki.Usiedliśmy do stolika, a Hyunjin poszedł zamówić. Znowu dopadło mnie wrażenie, że ktoś mnie obserwuje.
- Co się tak rozglądasz? Szukasz kogoś?- spytał LeeKnow.
- Nie. Coś mi się zdawało.
Zajęłam się rozmową z chłopakami. Śmialiśmy się z żartów, które opowiadał Han. Popatrzyłam na Chana. Nie chce się na niego złościć. Chce mu wierzyć. Musiał mieć swoje powody, żeby się tak zachować. Wiem, że mu na mnie zależy.
- Luna! Chodź mi pomóż!
Usłyszałam jak Hyunjin mnie woła, abym pomogła mu z jedzeniem. Wstałam od stolika i zaczęłam kierować się w kierunku budki z zapiekankami. Nagle dostrzegłam coś. Jakby osobę. Patrzyła się na mnie. Miała czapkę z daszkiem. Chciałam podejść bliżej. W tym momencie postać zdjęła nakrycie głowy. To.. to była Lisa. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Wszystkie wspomnienia, cały ból po jej śmierci wróciły. Zaczęło brakować mi powietrza. Nogi się pode mną ugięły i zaczynałam opadać na ziemię.
- Luna!
Usłyszałam tylko rozpaczliwy głos Chana. Później nastała ciemność.
——————————————————————-
Jestem taka dobra, ze wstawię szybciej niż chciałam. Teraz wszystko zacznie się wyjaśniać. Powoli. Wiec no. Mam nadzieje ze się podoba ❤️
CZYTASZ
Dance on the Knife/ Stay Kids
Fanfiction[Zakończone] Kiedy Luna wyrzucona z domu przez rodziców trafia pod opiekę najlepszego gangu w Seulu, a między nią a Bang Chanem, liderem owego gangu, pojawia się uczucie odmienia swoje życie tak jak tego chciała. Ale czy jej szczęście nie trwa za dł...