13#Nie!

311 13 7
                                    


Luna

- Nie!!!

Widziałam jak Hyunjin opada nieprzytomny na zimną podłogę łazienki.

- Teraz ze mną pójdziesz.

Zaczął do mnie podchodzić. W głowie miałam w tym momencie tylko jeden pomysł. Wzięłam żyletkę  i przystawilam ja sobie do gardła.

- Nie podchodź! Mój ojciec wolałby mnie chyba żywą, więc stój w miejscu jeśli nie chce stracić życia przez źle wykonane zadanie - o dziwo zatrzymał się.

- Taka jesteś?

Zamachnął się i przeciął mój nadgarstek. Dokładnie w miejscu moich blizn. Bolało jak cholera. W momencie mojej nieuwagi złapał mnie i unieruchomił. Wziął moją drugą rękę i przyłożył do niej nóż. Bardzo powoli przeciągał ostrze po mojej skórze zostawiajac krwiste szramy. Krzyczałam w niebogłosy. Był to tak mocny ból, że myślałam, że zemdleje.

Po tym jak moje ręce były już całe poharatane, a ja bez żadnych sił przez spowodowany ból leżałam na podłodze w wielkiej plamie krwi napastnik wyjął telefon.

- Zadanie wykonane.

Straciłam przytomność.

Hyunjin

Obudziłem się za kanapie w salonie z wielkim bólem głowy. Nie wiem jak się tam znalazłem. Ostatnie co pamietam to, że chciałem iść zobaczyć co u... Luna! W tym momencie do domu weszli chłopacy. Chan popatrzył się na mnie. Ja patrzyłem na niego pół nieprzytomnym spojrzeniem.

On momentalnie zerwał się do biegu na górę.

Bang Chan

Kiedy zobaczyłem Hyunjina czułem, że coś jest nie tak. Od razu popędziłem na górę. Wpadłem do pokoju, ale nikogo nie było. Ale drzwi do łazienki były uchylone. Momentalnie się tam znalazłem. Zobaczyłem coś czego nigdy nie chciałem zobaczyć. Moja Luna leżała cała we krwi z pociętymi rękami na posadzce.

- Luna!!!

Po przybyciu do szpitala Lunę od razu zabrali na szycie. Możliwe było przecięcie głównej żyły. Tak się bałem. Tak cholernie się bałem. Może zamiast zostawiać ją samą powinienem być przy niej? Może to właśnie tego potrzebowała.

- Jak mogłem ją tak zostawić?

- Ej stary, to nie twoja wina - pocieszał mnie LeeKnow.

- Będzie dobrze - zapewniał I.N.

Kątem oka widziałem załamanego Hyunjina, który siedział tylko z boku z załamanymi rękami. Obwiniał się. Poniekąd ja też go obwinianiem, ale to była wina tego jak strasznie motały mną emocje. Tak na prawdę wiedziałem, że to nie jego wina.

- Czy jest tu ktoś z kim mogę rozmawiać w sprawie Luny Baker? - przed nami pojawił się lekarz.

- Ze mną.

- Proszę za mną.

Mężczyzna wytłumaczył, że główne żyły nie zostały przecięte i że Luna jest obecnie w stanie stabilnym. Została przeniesiona na sale.

Po wyjściu z gabinetu razem z resztą skierowaliśmy się do wskazanej sali. Na razie nie można było wejść do środka bo robione były jeszcze badania.

- Hyunjin.

Podszedłem do niego. On się aż wzdrygnął.

- Wszystko w porządku. Wyjdzie z tego.

- To wszystko moja wina. Gdybym nie zasnął... nawet nie pamietam jak się znalazłem na dole.

- Jak to nie pamiętasz?

- No ostatnie co pamietam to jak szedłem zobaczyć co u Luny. Czekałem aż wyjdzie z łazienki. Dalej nie pamietam - przeczesał ręką włosy.

W tym momencie dostrzegłem coś. Na jego szyji była podłużna rana. Jakby od noża.

- Skąd to masz? - wskazałem na ranę.

- Nie wiem. Nie przypominam sobie żeby... - zawiesił się na chwile.

- Żeby co?

- Tam ktoś był! U nas w domu! Chciał zabrać Lunę!

W tym momencie zobaczyłem jak za rogiem korytarza znika postać ubrana na czarno.

- To on!

Pobiegłem za nim. A za mną reszta. Kazałem Changbinowi i Sungminowi wrócić i pilnować sali Luny. Niestety po bieganiu po całym szpitalu za zakapturzonym napastnikiem zgubiliśmy go. Od razu wróciliśmy do reszty.

- Chan! - krzyknął Changbin jak tylko mnie zobaczył.

- Co jest?

- Luna zniknęła.

————————————————————————

I drugi krótki trochę chyba bardziej jako druga część poprzedniego. Dzieje się dzieje ogólnie miłego czytania.

Buziakiii😘😘

Dance on the Knife/ Stay KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz