32.

14.5K 428 115
                                    

Pov. Evelyn

Budzę się, strasznie boli mnie głowa. Leżę na łóżku w bardzo ładnym pokoju. Pierwsza myśl: Vincent zabrał mnie do domu w innej części miasta. Ale wspomnienia wracają. Kobieta w gabinecie, ucieczka, park, Conor, porwanie. Conor mnie porwał. Bardzo źle się czuję. Widzę drzwi i je otwieram, na moje szczęście jest to łazienka. Oddaję całą zawartość mojego żołądka. Jeszcze tylko tego brakowało.

Pov. Vincent

Dojeżdżamy na miejsce, ale jest to jakieś pustkowie. Jest! Na poboczu leży jej telefon. Biorę go do ręki. Ten drań ma wszystko dokładnie przemyślane. Na wyświetlaczu widzę wszystkie nieodebrane połączenia i wiadomości. Parę razy dzwoniła jej mama. Oddzwaniam do niej, może ona coś więcej wie.

- No wreszcie córeczko, czemu nie odbierasz ode mnie?

- Dzień dobry, z tej strony Vincent Moore.

- O, coś się stało?

- Niestety, ale pani córka została porwana.

- Matko Boska!

Przez słuchawkę słyszę szloch kobiety.
Pytam o kilka szczegółów, czy może coś wie na temat tego zajścia. Ale biedna nie ma pojęcia, co stało się z jej córką. Obiecała tylko, żejak będzie coś wiedzieć, da mi znak.

Evelyn, skarbie, gdzie jesteś?

Pov. Evelyn

Mdłości trochę osłabły. Siedzę tu już godzinę, drzwi są zamknięte. Jestem ja, meble, które zajmują przestrzeń pokoju i tykanie zegarka. Już mam tego wszystkiego dość. Rozglądam się po pomieszczeniu. Okna, czemu ja wcześniej o tym nie pomyślałam? Podchodzę do okna, ale okazuje się, że nie ma klamki. Czy to są jakieś żarty? On wszystko dokładnie przemyślał, aby Vincent mnie nie znalazł. Jaka ja byłam głupia, że nie poczekałam na wyjaśnienia ze strony Vincenta, tylko od razu uwierzyłam tej kobiecie. Taka sytuacja nie miałaby wtedy miejsca. Nagle w drzwiach przekręca się klucz. Stoję przy oknie jak sparaliżowana.

- Evelyn skarbie, gdzie się schowałaś? Bawimy się w kotka i myszkę?

Nic nie odpowiadam, więc chodzi i szuka. Ale na moje nieszczęście musiał mnie zauważyć.

- Bardzo pomysłowa kryjówka, ale niestety kochanie widać cię.

- Błagam, wypuść mnie.

- Nie ma takiej opcji, kochanie. Już jutro będziemy stać przed ołtarzem i będziemy razem na wieki. Nic ani nikt nas nie rozdzieli.

- Proszę, ja chcę do Vincenta.

- Nie wypowiadaj jego imienia.

Bardzo się zdenerwował, kiedy wypowiedziałam imię mojego ukochanego.

- Od teraz jesteś moja i on nigdy cię nie znajdzie.

- Chcę porozmawiać z mamą.

- Moja teściowa będzie tu za jakieś 3 godziny. Wszystko jest już ustalone z teściem.

No po prostu nie wierzę, mój ojciec maczał w tym wszystkim palce. Jak on mógł.

- Twój kochaś chyba cię nie szuka. Możliwe, że ma dość po tych wszystkich atakach, jakie mu zafundowałem.

- A więc to ty za wszystkim stoisz.

- Oczywiście, musiałem jakoś odciągnąć myśli od ciebie.

Po jego słowach mdłości dalej wracają. Kieruję się do łazienki. Jestem potwornie wykończona tymi wszystkimi wydarzeniami.

- Wszystko w porządku?
Słyszę głos za sobą.

- Nie wiem. Strasznie się czuję, możesz mi załatwić gorzką herbatę?

- Oczywiście, już po nią idę.

Wyszedł a ja mogłam przezbchwilę zostać sama. Niedługo mam mieć okres, to może dlatego.
Po kilku minutach przychodzi do mnie z kubkiem herbaty.

- Potrzebujesz czegoś jeszcze?

- Tak, chcę zostać sama. Chyba się położę.

- Dobrze, nie ma problemu.

Pov. Mama Evelyn

Jestem bardzo zaniepokojona zniknięciem mojej córki. Kto to mógł jej to zrobić? A jeśli coś jej się stanie? Moje biedne dzieciątko. Nagle dzwoni telefon, mam nadzieję, że to moja Evelyn, ale niestety nie mam racji.

- Tak kochanie.

- Ubierz się i weź ze sobą jakąś suknię na zmianę. Za jakieś pół godziny przyjedzie kierowca.

- Co się stało?

- Nasz córka wychodzi za mąż.

Szef mafii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz