- No i? Jestem też człowiekiem. Przynajmniej znam sprawę z obu stron. I twojej, i Harolda.

Louis przytulił się do Gemmy i oparł głowę na jej ramieniu. Myślał o Harrym i jego pięknym uśmiechu.

Dziewczyna natomiast myślała o tym jak połączyć tę dwójkę. Tylko dyskretnie i tak, by sami mogli się przekonać do swoich uczuć. Bo ani ona, ani Niall nie mogli bezpośrednio ingerować.

_______________________________________

Harry obudził się około siódmej rano i od razu zabrał się za pakowanie. Za cztery godziny miał samolot. Szybko się przebrał i umył zęby. Śniadanie postanowił zjeść po drodze. Wziął walizkę i zszedł po schodach.

Podszedł do recepcji i zadzwonił dzwonkiem. Po chwili za ladą pojawiła się Jenedith. Serio?! Czy ta kobieta zawsze tu stała? Czy ona nie miała żadnego życia prywatnego?! Czy to normalne, że stała tu za każdym razem jak Harry pojawiał się w holu?

Nie ważne.

Spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko. Kobieta odpowiedziała tym samym i wzięła od niego klucz od pokoju, jednocześnie go wymeldowując. Chłopak, po ówczesnym pożegnaniu się, wyszedł przed hotel, a jego oczom ukazał się duży czarny samochód. No super. Tom już tu był. Harry wsiadł do auta i po czterdziesto-minutowej drodze znalazł się na lotnisku. Z jednego ze sklepów wziął kanapkę i papierowy kubek z herbatą (oczywiście za nie zapłacił). Usiadł na jednej z ławek, gdzie postanowił zadzwonić do siostry. Wybrał jej numer. Odebrała po jednym sygnale, co oznaczało, że czekała na ten telefon.

- Cześć braciszku.

- Hej Gems. Ja...

- Zanim cokolwiek powiesz. Wiem, że wczoraj poszedłeś do mojego pokoju. I że spotkałeś Lou. To nie miało tak wyglądać. On chciał pójść na twój koncert, ale nie mieliście się spotkać. Bo nie tak powinniście się spotkać po pięciu latach rozłąki, nie? Przepraszam za to wszystko.

- Nie masz za co. Wiem, że chciałaś dobrze siostrzyczko.

- Ale...

- Gem. Nie ważne co zrobisz albo czego nie zrobisz zawsze będziesz moją siostrą. Zawsze będę cię kochał i zawsze ci wybaczę.

- Kocham cię Hazz. I wiedz, że wszystko co robię, robię dla ciebie. Dla twojego dobra i szczęścia. Muszę kończyć. Pa.

- Pa. Nie! Czekaj!

W tym momencie Gemma się rozłączyła, przerywając połączenie. Harry zastanawiał się o co jej chodziło. Co ona robiła? Dla jego dobra? To brzmiało jakby się z czegoś tłumaczyła. Tylko z czego?

Trzy godziny później siedział w samolocie, odliczając godziny do lądowania w Berlinie.

_______________________________________

Gemma około dwunastej wyszła na spacer. Wiedziała, że jej towarzysze obecnie pakowali swoje walizki i nie powinni jej przeszkadzać, ale nie mogła ryzykować, że usłyszą tę rozmowę. Ostrzegła tylko ich, że wróci za pół godziny. Przed wyjściem napisała jeszcze do Nialla czy ma chwilę, by porozmawiać. Niemal natychmiast odpisał. Gems szła chodnikiem, jednocześnie wybierając numer Nialla. Odebrał po czterech sygnałach, jak zwykle.

- Cześć, Gems. Mam nadzieję, że się nie rozmyśliłaś.

- Absolutnie. Chodzi o to, że wydarzyło się coś, co może nam trochę pokomplikować sprawy.

- Mianowicie?

- Spotkali się.

- Że co?! - chłopak krzyknął tak głośno, że Gemma musiała odsunąć telefon od ucha. Ponadto była niemal pewna, że wrzask Nialla usłyszało kilka przypadkowych osób na ulicy.

- To. Przez przypadek zostawiłam telefon u Hazzy. Jak to on, zamiast zadzwonić do Brada, przyjechał do mojego hotelu osobiście. Niestety akurat wtedy w pokoju był tylko Louis i to on otworzył drzwi. Podobno rozmawiali, ale już to widzę jak oni mieliby ze sobą rozmawiać. No błagam... No i teraz oboje są pewni tego, że są i będą tylko przyjaciółmi, mimo że się kochają.

- Skąd wiesz? Rozmawiałaś o tym z nimi?

- Tylko z Lou. Był załamany. Płakał. To on mi powiedział co się stało. Bardzo tęskni za Harrym i go wciąż kocha. Chciałabym im pomóc, ale dobrze wiesz, że nie możemy im powiedzieć.

- Tak, wiem. A skąd wiesz jak czuje się z tym Hazz?

- Gadałam z nim przez telefon. Co prawda nie o tym wszystkim, ale mogę ci powiedzieć, że czuje się smutny i zdezorientowany. Wiem o czym mówię. Znam mojego brata od dwudziestu sześciu lat i potrafię określić jego humorki, po usłyszeniu jednego słowa z jego ust.

- Racja. Musimy opracować plan. Tylko jeszcze nie wiem jaki.

- Już żałuję, że złożyliśmy im te obietnice. I żałuję, że są kim są, bo nie możemy im tego powiedzieć bez względu na przysięgę.

- Ja też. Porozmawiamy później. Pa.

Gemma wróciła do domu i zamówiła taksówkę na lotnisko.

Whole Again | l.s. ✔️Where stories live. Discover now