〘 24 〙

182 16 2
                                    

W tym momencie adrenalina opadła i poczułem okropny ból w każdej komórce mojego ciała. Osunąłbym się na ziemię, gdyby nie Taehyung, który zdołał mnie powstrzymać.

- Dlaczego to zrobiłeś?- jego twarz była pełna wyrzutów.

- Musiałem to przerwać- odrzekłem tylko i jęknąłem.

- Powinieneś odpocząć- zarządził i pomógł mi usiąść. Wynalazł z pobliskiego mebla podpórkę pod moje plecy, nawet znalazł poduszkę, aby było mi wygodniej.

Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, próbując przetrawić to, co się przed chwilą wydarzyło. Było nas czworo, ale jak zawsze zostaliśmy tylko my. Niedługo pewnie i z Taehyungiem przyjdzie mi się pożegnać i stanę się łatwym celem zarówno dla mordercy, jak i dla Yoongiego.

- Tae- zacząłem niepewnie.- Jeśli zrobi się niebezpiecznie, natychmiast uciekaj- zarządziłem.

- Tak, już biegnę- odparł ironicznie i przysiadł się bliżej mnie. Poczułem się nieswojo, pamiętając o pocałunku i lustrze.

Z bliska mogłem przyjrzeć się jego twarzy i śladzie po ciosie, jaki mu wymierzyłem. Zrobiło mi się wstyd, biorąc pod uwagę, że znowu mnie uratował. Znowu zaryzykował swoje życie, aby mnie chronić i nie otrzymał nic w zamian. Dostał za to kulę u nogi w postaci półżywego mnie i nastawił przeciwko sobie jednego z przyjaciół.

- Nie prosiłem cię, abyś mnie ratował- zacząłem, ale przyjaciel machnął ręką, abym przestał.

- To nie ma znaczenia. I tak bym to zrobił, czy byś tego chciał, czy nie.

No tak. Właśnie takim był człowiekiem.

Nienawidziłem tej części Taehyunga. Podziwiałem tą część Taehyunga.

Podciągnąłem koszulkę i spojrzałem na zbolały brzuch, próbując nie zwymiotować. Praktycznie cały pokryty był fioletowymi siniakami wielkości gruszek. Dotknąłem lekko jednego z nich, ale szybko cofnąłem dłoń, czując rwący ból.

No pięknie, byłem uziemiony. Zacząłem powątpiewać w słuszność decyzji zrobienia z siebie worka treningowego dla Yoongiego. W jednej chwili, gdy chciałem być pomocny, dolałem tylko oliwy do ognia.

- Nieciekawie to wygląda- ocenił niepewnie Taehyung, przejeżdżając opuszkami palców po moim brzuchu, oczywiście bez zgody.

- Co ty nie powiesz!- byłem wściekły, choć sam nie wiedziałem na co. Na Yoongiego? Na siebie? Na Taehyunga?

To nie miało już znaczenia i tak byłem trupem. Nawet jeśli udałoby mi się podnieść, zapewne nie ustałbym długo i padłbym nieprzytomny. Gra skończona. Pora pożegnać się z życiem.

- Pamiętasz, jak kiedyś zapuściliśmy się tutaj po raz pierwszy, jak byliśmy młodsi?- wypalił nagle.- Bo ja pamiętam doskonale. To był jeden z tych ciepłych, czerwcowych dni, kiedy postanowiliśmy wspólnie uciec z domu.

Pamiętałem to.

- Chcieliśmy zbudować szałas i żyć w lesie- podłapałem.- Nawet wykradliśmy śpiwory z szopy sąsiada, prawda?

Przyjaciel zaśmiał się, przypominając sobie o tym zajściu.

- To był szalony pomysł, ale my uparcie wierzyliśmy, że jakoś damy radę.

- Lecz polegliśmy przy rozpalaniu ogniska.

- Hmm, kto by pomyślał, że jak potrzesz dwa kamienie, to nie wskrzesisz ognia!

Mimo bólu brzucha zaśmiałem się, a on kontynuował.

- Było zabawnie. Zapuściliśmy się naprawdę głęboko w las, aż zrobiło się ciemno. Wtedy odkryliśmy istnienie tego miejsca. Pomyślałem sobie w tamtym momencie, że tutaj mieszkają duchy, wyobrażasz sobie?

Infernum | bts horror auWhere stories live. Discover now