〘 11 〙

196 17 0
                                    

Miałem ochotę wrzeszczeć i uciekać, ale coś nie dawało mi spokoju. Z drżącym sercem jeszcze raz przyjrzałem się postaci. Po głębszych oględzinach odetchnąłem z ulgą. Zarówno kobieta jak i krzyż były z drewna. Ktokolwiek był twórcą, musiał być mistrzem w swoim fachu. Falowane włosy opadały na jej nagą, jędrną pierś. Wydawało się niekiedy, jakby poruszały się pod wpływem mojego oddechu. Rany na dłoniach i nogach wyglądały zaskakująco realistycznie. Najgorsza była jednak mimika. Uśmiech, rysujący się na twarzy niewiasty, kontrastował z tragiczną pozą, w której ją wyrzeźbiono. Wydawał się wręcz komiczny, jednak było w nim coś niepokojącego. Coś, co kazało mi niezwłocznie uciekać

Powstrzymałem się i rozejrzałem ponownie. Ani żywej duszy. To musiał być przeciąg. Wyprostowałem się, nadal ściskając widelec, jakby był moją jedyną deską ratunku. Skoro tak się sprawy miały, nic tu po mnie.

W tym momencie zwróciłem uwagę na przedmiot leżący na ołtarzu. Nie zauważyłem go wcześniej. To był zły znak, bo przedmioty niezauważone wcześniej okazywały się zazwyczaj pułapką. Niepewnie wychyliłem się, ale drzwi nadal stały otworem.

Nie mając nic do stracenia, podszedłem bliżej. Wiele odwagi kosztowało mnie odwrócenie się do kobiety plecami. Wciąż wyobrażałem sobie, jak schodzi z krzyża i z drwiącym uśmiechem przebija mi serce. Przełknąłem ślinę i odwróciłem się. Brak zmian. Zdecydowanie zbyt mocno panikowałem.

Spojrzałem na księgę. Była gruba i miała swoje lata. Strony pożółkły, a okładka była obdarta, jednak nadal można było dojrzeć na niej wytarty pentagram. Ponownie przeszedł mnie dreszcz, nienawidziłem takich rzeczy. Czy to możliwe, aby odbywały się tu zgromadzenia jakiejś sekty? Wszelkie okultystyczne rzeczy od zawsze napawały mnie lękiem i starałem się trzymać od nich z daleka. Aż do teraz.

Niepewnie wyciągnąłem rękę i dotknąłem okładki.

Uczucie przyszło nagle i było jak prawy sierpowy. Momentalnie zabrakło mi tchu i zamknąłem oczy. Zimno, przerażające zimno i krew. To obrazy, które przewijały się w mojej głowie niczym w kalejdoskopie. W końcu zniknęły równie szybko, jak się pojawiły. Został tylko paraliżujący strach i miażdżąca pewność. Cokolwiek to było, było złe. Bardzo, bardzo złe. Nie wiem, skąd miałem tę pewność, ale to prawda.

Normalnie dawno bym już uciekł, ale z tyłu głowy pozostawało mi pewne rozdzierające wrażenie, że treść przybliży mnie do rozwiązania zagadki tego domu. Nie wiedziałem dlaczego, ale czułem, że muszę otworzyć tę książkę. Za wszelką cenę muszę to zrobić.

Ciekawość była silniejsza niż zdrowy rozsądek. Wstrzymałem oddech i z drżącym sercem otworzyłem księgę. Czyste zło, które przed chwilą poczułem, nie nadeszło ponownie, więc odetchnąłem z ulgą. Zagłębiłem się w treść.

Ale właściwie jaką treść? Miałem przed sobą tylko bazgroły. Każda strona była doszczętnie zniszczona przez czarny atrament. Wertowałem kartki jedna po drugiej, aby znaleźć cokolwiek, nadającego się do czytania. Całość wyglądała, jak dzieło szaleńca, wyżywającego się na biednej książce. Niekiedy strony były porwane i podziurawione, czasami nawet powyrywane. Miałem już zaniechać dalszych prób, aż natrafiłem na czytelny kawałek. Zagłębiłem się w lekturę.

O pięknej Emanueli

W pewnym królestwie od lat panował pokój, bowiem rządziła nim kobieta imieniem Emanuela. Nie dość, że jej uroda przyćmiewała wszystkie inne niewiasty, to dobroć i mądrość królowej prowadziła kraj ku dobrobytowi. Mężczyźni obsypywali ją podarunkami i prosili o rękę, jednak Emanuela zawsze odmawiała. Planowała na wieki zostać panną, aby nie rozgniewać żadnego z adoratorów, taka była miłosierna.

Jak zachodziło słońce, władczyni udawała się na spoczynek do swej sypialni. Gdy zamykała powieki, w pokoju pojawiał się demon. Był to gość niezwykły, godzinami mógł wpatrywać się w śpiącą kobietę i marzyć. A marzył o włosach Emanueli, ustach Emanueli, dłoniach Emanueli... Zakochał się bez pamięci, ale bał się zbudzić kobietę. Wiedział, że przyniósłby na nią zgubę, a nie życzył jej źle.

Pewnej nocy nie wytrzymał i musnął dłońmi falowane włosy wybranki. Niewiasta obudziła się i spojrzała mu głęboko w oczy. Demon myślał, że stracił wszystko, więc rozpłakał się. „Dlaczego płaczesz?" zapytała. Gość przetarł oczy i nie mogąc znaleźć odpowiednich słów, wpatrywał się w piękny, szeroki uśmiech, jakim obdarzyła go Emanuela.

Odtąd spotykali się co noc i rozmawiali do pierwszego piania koguta. Nie mieli przed sobą tajemnic. Ona opowiadała mu o życiu na dworze, on jej o czeluściach piekielnych. Najbardziej lubiła słuchać tragicznych opowieści o zbrodniarzach i łajdakach, topiących się w najgłębszych warstwach Infernum. Na jej ustach zawsze gościł uśmiech. I tak, nim się obejrzała, zakochała się.

Pewnego razu poprosiła towarzysza o nietypową przysługę. „Chciałabym odwiedzić z Tobą Infernum". Demon zląkł się i jął błagać Emanuelę, aby tego nie robiła. Ludzie nie mieli wstępu do świata podziemnego. Ta jednak nie ustępowała, więc uległ namowom i wyciągnął rękę. Z chwilą, gdy ich palce złączyły się...

Tutaj wyrwano stronę. Nie mogłem dowiedzieć się, jak skończyli kochankowie, ale to było bez znaczenia. Przeszukałem resztę stron, lecz nie znalazłem nic wartego uwagi. Czyli to jednak bezużyteczne? Odłożyłem opasłe tomisko na bok i skierowałem się do wyjścia.

Infernum | bts horror auWhere stories live. Discover now