Oczyszczenie Kakarii

284 26 5
                                    


Całą noc przekopywali bibliotekę w poszukiwaniu manuskryptu, którego potrzebował Iruka. Wreszcie nad ranem rozległ się uradowany głos:

- Mam!

Kakashi rzucił resztę i podbiegł do niego zobaczyć o co tyle zamieszania. Przyglądał się zawiłym  wzorom, które wyglądały jak pieczęci, które do czegoś służą, ale z pewnością do czegoś innego niże, których sam się nauczył.

- Jakaś technika pieczęci?

- Krwawe pieczęci. Jeden z zaginionych i tak właściwie zakazanych zwojów. 

- Maaa.... nienawidzę zakazanych technik. Same z tym kłopoty. 

- Te pomogą nam wygrać. Zużyją całą chakrę, ale prawdopodobnie nie zginie nikt prócz zakażonych i krwawych dzieci. 

- Jak to ma wyglądać tak jak ostatnio to ja podziękuję.

- Nie będzie tak samo. Odzyskałem swoją chakrę, chociaż i tak będę potrzebował około połowy twojej. Pieczęci, której chcę użyć nie trzeba podtrzymywać, ale potrzebuje dużo mocy, by ją aktywować. Twoim zadaniem będzie użycie Jang do wzmocnienia mojej techniki, którą utkam z jin. To wymagająca technika, ale pozwoli nam zaoszczędzić wiele żyć, energii, bólu i czasu. 

- Potrzebujesz czegoś?

- Miejsca, gdzie mogę poćwiczyć jej składanie, a potem odpoczynku aż do wieczora, kiedy to wróg stanie u bram. 

- Skąd wiesz, że to nastąpi dziś wieczór?

- To zabrzmi głupio, ale czuje to. Zupełnie jakbym mógł je usłyszeć i zrozumieć. 

- Przerażasz i niepokoisz.

- Spokojnie. Póki jesteś ze mną nic się nie stanie. Nie mają do mnie dostępu. Więź jest zbyt silna. Na dodatek drzewo nas chroni. 

- Chyba ci gorączka skoczyła. Nawet Yamato tak nie gada. 

Iruka zaśmiał się i wstał wciąż ściskając zwój. Ruszył w stronę ogrodu. Takie próby wewnątrz budynku nie były mądrym pomysłem. Trenował pod czujnym okiem białowłosego i przydzielonej mu opiekunki. Kakashi widział, że wpatrywała się w ćwiczącego jak w obrazem i z niemal nabożnym milczeniem. Iruka wreszcie ogarnął zasadę działania krwawej pieczęci i zadowolony ze swoich wysiłków podszedł do obserwujących go. 

- Jestem gotowy do ostatecznego starcia. Co powiesz na drzemkę? 

- Jest środek dnia. 

- Wiem, ale jednak się trochę zmęczyłem. Całą noc szukaliśmy tego zwoju, a musimy mieć wieczorem siły na walkę. 

- Meh... czasem to ty zbyt mądry jesteś, wiesz?

Iruka zaśmiał się i tylko cmoknął go w odpowiedzi w policzek, na co Kakashi lekko pokraśniał. 

- Idźcie. Powiem, żeby wam nie przeszkadzano, dobrze?- zaświergotała radośnie.

- Mhm...- mruknął Kakashi niezadowolony, ale wstał i pociągnął Irukę za sobą. 

Coś obu gnało do parku. Do kwitnącego drzewa. Podeszli i opierając się o jego pień zasnęli znużeni. Drzewo otoczyło ich korzeniami broniąc dostępu. 

Słońce chyliło się ku zachodowi, kiedy się obudzili wypoczęci i pełni sił. Wstali. Iruka odwrócił się do drzewa. Wpatrywał w nie dłuższą chwilę jakby mógł z tego, coś wywróżyć. 

- Dziękuję ci stary strażniku za wszystko.- wyszeptał i lekko się skłonił.

Drzewo w odpowiedzi zaszumiało i nagle przed nim pojawił się zielony płomyk. 

Misja IrukaWhere stories live. Discover now