Tajemnicza starowinka

408 47 22
                                    


Iruka idący parę kroków przed wszystkimi zobaczył jak z lasu wychodzi starowinka. Na plecach niosła ciężki pakunek drewna opałowego, który najwidoczniej zbierała cały poranek. Wychodząc na ścieżkę potknęła się. Iruka zanim pomyślał zerwał się z miejsca. Chwycił ją i przytrzymał, mimo ze ból mało nie zwalił go na kolana.

- Wszystko w porządku, pani babciu?- zapytał lekko drżącym głosem.

- Tak, dziecko. Jesteś bardzo dobrym człowiekiem. Co cię sprowadza w tak nieprzyjazne miejsce?

- Chcę się przeprawić przez góry z moimi towarzyszami.- powiedział uśmiechając się ciepło.

- Och. To bardzo trudna przeprawa. Zwłaszcza teraz, kiedy krwawe dzieci zrobiły się niespokojne.- powiedziała niespodziewanie szybkim ruchem wyciągnęła rękę i położyła dłoń na jego rozgrzanym czole.- To ciebie szukają.- dodała zaskoczona.

- Mnie? Nie jestem kimś wartościowym żeby mnie szukać. Nie wiele czasu mi zostało, pani babciu.- powiedział wzdrygając się i smutniejąc.

- Jest z tobą ktoś, dla kogo masz wysoką wartość. Jeszcze tego nie przyzna, bo się za bardzo boi. Jest zraniony tak samo mocno jak ty, ale zamknięty w sobie.

- Wątpię. Oni tylko się litują nad umierającym, słabym, bezużytecznym człowiekiem. Dostali rozkaz żeby ze mną iść, bo powiedziałem, że i tak pójdę.- burknął.

- Mylisz się, ale prawdę musisz odkryć sam. Pamiętaj, że jeśli cię uratuje będziesz należał tylko do niego, a on do ciebie. Nie wolno ci go porzucić. Pamiętaj.

Iruka naburmuszył się i miał coś odpowiedzieć, ale wtedy reszta go dogoniła.

- Iruka? Wszystko w porządku?

- Tak. Czemu miałoby być inaczej?- zdumiał się.

- Bo jesteś idiotą! Po cholerę się tak zrywałeś?! Gorączki jak nic dostaniesz!- krzyknęła na niego.

- Przepraszam. Odruch. Pani babcia, by się przewróciła i jakoś tak...- odpowiedział spuszczając głowę skarcony.

- Chodźcie do mnie. Odpoczniecie. Chłopak się prześpi na łóżku. Przed wami bardzo trudna droga. To będzie test. Jeśli przejdą, to wszystko będzie dobrze.- powiedziała odwracając się i podążając drogą powoli, kołysząc się n boki i gnąc pod ciężarem.

Iruka opadł bez sił na kolana. Czuł się taki zmęczony. Było mu źle z tym wszystkim. W tym momencie już nie wiedział czy chce tam jeszcze iść. Nie wiedział, czy Biała Pani tylko go nie mamiła, by sprowadził jej białowłosego. Nie chciał mu zrobić krzywdy, ani żeby mu się działa.

- Iruka? Hej, co się dzieje? Iruka?- pytał czyjś zaniepokojony głos, ale on nie rozróżniał już ich. Nie chciał.

- Przepraszam... dzikusek....- wymamrotał i zemdlał.

- No pięknie.- mruknął ktoś.

Asuma bez słowa wziął zemdlonego Irukę na ręce. Ruszył za starowinką. Pozostali nie mając większego wyboru ruszyli za nim. Ibiki wspaniałomyślnie podszedł do kobieciny.

- To może poniosę cię, babciu?- zagadnął

- Wystarczy, że weźmiesz ode mnie to brzemię, chłopcze.- powiedziała drżącym, starczym głosem.

Ibiki zaśmiał się. Bez trudu podniósł kobiecinę i wsadził ją sobie na plecy.

- Dawno już nikt mnie chłopcem nie nazywał.- rzucił radośnie idąc żwawo.

Misja IrukaWhere stories live. Discover now