Iruka stanął przed drzwiami gabinetu hokage trzymając w drżącej dłoni kopertę ze swoją prośbą. Z jednej strony bardzo tego chciał, ale z drugiej wciąż uważał, że to może być zbyt aroganckie z jego strony. Starał się nie wierzyć, ale wszyscy dookoła a nawet jego znajomi tylko się wyśmiewali z niego, że jest tak beznadziejnym shinobi, że nadaje się ledwo do niańczenia cudzych dzieci.
W końcu zebrał się na odwagę by to napisać, ale właśnie uciekała z niego, kiedy stanął przed drzwiami Trzeciego. Właśnie zakończył rok akademicki i miał właściwie sporo wolnego czasu, nawet jeśli weźmie więcej godzin w biurze raportów.
Tak właściwie sam nie wiedział czy faktycznie jest taki słaby i beznadziejny czy po prostu wyszedł trochę z wprawy. Brakowało mu ciężkich treningów zwłaszcza odkąd Asuma został jouninem szkolącym i miał swoją drużynę do szkolenia. Nie miał już dla niego czasu. A bynajmniej nie tyle, by z nim trenować.
Kiedy tak o nich wszystkich pomyślał, odwaga może mu nie wróciła, ale za to poskoczył mu poziom determinacji i zapukał. Może odrobinę za mocno.
- Wejść!- usłyszał po chwili, która zdawała się być wiecznością. Zawahał się czy by nie uciec póki miał jeszcze szansę.
Przełknął ślinę i powoli otworzył drzwi. Wszedł do środka. Rozejrzał się jakoś tak z przyzwyczajenia. W środku oprócz Hokage był tam tez legendarny już niemal tak samo jak Tsunade i Jiraiya: Kakashi. W przeciwieństwie do tamtej dwójki wydawał mu się trochę taki boski. Czyli piękny, mądry i silny. A równocześnie tak bardzo zimny, okrutny i daleki. Czuł do niego ogromny respekt, szacunek ale i strach. Nie chciałby stawać mu na drodze, ale tez i zbliżać się zanadto. Mógłby się jeszcze nabawić poparzeń albo odmrożeń. Kto wie?
- Chyba przeszkodziłem. Może przyjdę później? Przepraszam. To może poczekać.- pośpieszył z przeprosinami i cofnął się.
- Zostań.- powiedział Kakashi beznamiętnym głosem.
- Podejdź. Nie bój się, Iruka. Co cię do mnie sprowadza, moje dziecko?- odezwał się Sandaime swoim łagodnym, ojcowskim głosem.
Iruka z lekkim rumieńcem wstydu na policzkach podszedł miękko. Odetchnął głeboko.
- Właśnie zakończyłem rok akademicki, Sandaime. Tylko jeden uczeń nie przeszedł rok wyżej, ale na własne życzenie. Sporządziłem odpowiedni raport.- szybko zdał relację z podsumowania roku.- A właściwie to przyszedłem jeszcze w sprawie mojego wolnego czasu w związku z tym. Proszę. I wybacz mi mój tupet, Sandaime.- dodał kłaniając się nisko i czerwieniąc już. Podał mu kopertę w lekko rżących rękach.
- Mam nadzieję, że to nie twoja rezygnacja ze stanowiska?- zapytał podejrzliwie, biorąc od niego białą kopertę.
- Rezygnacja? O tym nie pomyślałem.- powiedział prostując się. Zrobił przy tym bardzo niewinną i zaskoczoną minę.
- W takim razie przyjmuję to do rozpatrzenia.- powiedział uśmiechając się łagodnie.
- Bardzo dziękuję, Hokage-sama!- powiedział radośnie i ekspresyjnie kłaniając się tak, że mało nie uderzył głową w biurko.
Całą tą scenę w całkowitym milczeniu obserwował Kakashi. Początkowo pomyślał, że to jakiś zniewieściały idiota, ale nie dość, że hokage nazwał go tak, jak rzadko kogo, to jeszcze te spojrzenie... Była w nich jakaś dziecięca radość. I taka niespotykana naturalność. Widział tam wszystko to, czego brakowało jemu. Wszystko.
- Hej, Iruka-sensei.- odezwał się nagle prowokująco, by spojrzał na niego.
Wzywany odwrócił się. Zrobił zaskoczoną minę, że ktoś taki zwrócił w ogóle na niego uwagę i jeszcze czegoś od niego potrzebował. Spojrzał na niego tymi swoimi dużymi, orzechowymi oczami, w których było szczere zdumienie. Kakashi w tym momencie zdjął maskę i lekko się uśmiechnął. Iruka gapił się na niego nie mogąc słowa z siebie wydobyć. Nic z tego nie rozumiał. Nigdy by nie przypuszczał, że jego determinacje doprowadzi do tego, że pozna jedną z największych tajemnic wioski Liścia: Co Kakashi ma pod maską?
YOU ARE READING
Misja Iruka
Mystery / ThrillerKakashi spotyka pewnego intrygującego chuunina. Zgadza się z nim potrenować nie wiedząc, że to go zgubi...