Nowa technika

527 53 10
                                    


Kakashi obudził się. Głowa go trochę bolała. Otworzył oko i zobaczył, że brunet przed nim wciąż ma zamknięte oczy i nie budzi się. Odczekał jeszcze chwilę, by dojść do siebie. Zebrał się w sobie i podciągnął się bliżej niego. potrząsał nim chwilę, ale ten ani myślał się obudzić.

Mruknął niezadowolony. Teraz chociaż wiedział, co się z nim dzieje. No, mniej więcej. Tylko jeszcze nie rozumiał, o co jej chodzi z tym, że może go uzdrowić ze śmiertelnej choroby jeśli się zaangażuje. Postanowił zastanowić się nad tym później. Teraz musi się zająć nieprzytomnym. Kucnął przed nim. wziął go delikatnie na ręce. Przeniósł go pod drzewo, gdzie wcześniej znalazł się plecak bruneta. Położył go w cieniu.  Poszedł po notatki i resztę gratów. Wrócił. Oparł się wygodnie o pień drzewa. Ułożył sobie głowę bruneta na nogach i zaczął przeglądać jego notatki dotyczące tej nowej techniki. Sięgnął po ołówek i zaczął nanosić swoje uwagi do poszczególnych kroków oraz zaskakująco dokładnych i szczegółowych rysunków. Był w sumie pod wrażeniem. Pierwszy raz spotkał ninja, który potrafił tak świetnie rysować. To intrygowało jeszcze bardziej.
Właśnie kończył, kiedy nieprzytomny poruszył się. Otworzył zaspane oczy i patrzył na niego przez chwilę niezbyt przytomnym wzrokiem.

Kakashi patrzył w te duże, orzechowe oczy i nie mógł się nadziwić, że są tak niespotykanie głębokie i na swój sposób piękne. Nie mógł się napatrzyć. Nagle na twarzy bruneta rozkwitły wstydliwe rumieńce. W oczętach pojawiło się zażenowanie.

- Przepraszam! Musiałem zemdleć. Dzisiaj się trochę gorzej czuję. Przepraszam.- powiedział zrywając się z jego kolan.

- Nic się nie stało. Trzeba było mnie ostrzec zaraz na początku, że dzisiaj się słabo czujesz. Nie cisnąłbym cię dzisiaj aż tak. A poza tym nie sądziłem, że faktycznie potrafisz tak dobrze władać Jin. Skoro się już obudziłeś to może powiem ci co wymyśliłem do tej twojej techniki. Pozwoliłem sobie poczytać twoje notatki i zrobić tam własne.

- Przepraszam. Nie sądziłem, że aż tak mnie zetnie. Dobrze. Tylko się trochę herbaty napiję. Chcesz też może?

- Poproszę.

Iruka czerwony na twarzy i zawstydzony tym faktem sięgnął po plecak. wyciągnął termos z herbatą i dodatkowy kubek. Podał mu bez słowa. Odkręcił termos i nalał mu herbaty. potem nalał sobie. Wypił. Wyciągnął apteczkę. Wyjał tabletki. Łyknął całą garść i popił kubkiem herbaty. Trzymał apteczkę jeszcze chwilę na nogach jakby się wahając. Schował ją wreszcie jakby rezygnując z tego, co chciał z niej wyciągnąć jeszcze.

- Iruka? Powiesz mi, co ci jest? To nie są zwykłe witaminy.

- A mogę nie? Jeśli ci powiem, to nie będziesz chciał już ze mną trenować i będziesz się obchodził ze mną jak ze śmierdzącym jajkiem.

- Hmm... więc nie kłamała....

- Kto? Rincia?- zdziwił się. 

- Nie. Biała Pani.

- Co ona ci naopowiadała? Jeszcze mi tego brakowało.- jęknął załamując się.

- Tylko, że jesteś chory i kazała mi być dla ciebie miłym. A przecież i tak jestem, nie?

- To zwykłe przemęczenie. Odpocznę trochę do rozpoczęcia roku w akademii i znów będę jak dawniej. Jesteś. Nawet nie wiedziałem, że tak potrafisz. Przepraszam.

- Nie przepraszaj kiedy nic się nie dzieje. A teraz łaskawie zerknij, bo nie będzie mi się chciało powtarzać.

- Dobrze.- przytaknął lekko się rumieniąc. 

Misja IrukaWhere stories live. Discover now