21."Dobra. Tord, rozbieraj się i idź"

Start from the beginning
                                    

No kto by się spodziewał - pomyślałam i zaśmiałam się, zapominając o sytuacji, która miała miejsce chwilę wcześniej.

- No więc tak - zaczął ze złośliwym uśmiechem - Rozbierz się do bokserek i w takim stanie idź do sąsiadów. Wiesz, Eduardo i jego przydupasów. Spytaj się ich czy mają prezerwatywy - wytłumaczył Tom.

- Okej - zgodził się nie wzruszony karmelowowłosy - A co jak mi dadzą? - zaśmiał się i po chwili już stał.

- To ma być realistyczne - zaznaczył czarnooki.

- To może mam "urealistycznić" swoje włosy? - zrobił cudzysłów w powietrzu przy jednym ze słów.

Ja z Edd'em i Matt'em nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu.

- Dobrze by było - odparł granatowobluzy.

- [T/I]? Chcesz mi może w tym pomóc? - poruszył sugestywnie brwiami, a ja się skrzywiłam.

- Nie dzięki - mówiąc to pokręciłam głową.

- Ależ nalegam - zachęcał mnie.

Uznałam, że przydałoby mu się zniszczyć te jego rogi i po większym namyśle postanowiłam się zgodzić. Wstałam z podłogi i podeszłam do chłopaka. Kazałam mu się schylić, aby następnie zmierzwić mu włosy, przy okazji niszcząc jego ukochaną fryzurę.

- Czy ty mi? - spytał, prostując się, a jego ręka powędrowała na głowę - Ej, nie musiałaś niszczyć mi rogów - oburzył się, a ja wzruszyłam ramionami.

- Nie mamy całego dnia! - pośpieszał go Tom, dokładnie tak, jak wcześniej robił to Tord.

- Może jeszcze jakaś malinka, żeby było wiarygodnie? - zwrócił się do mnie z flirciarskim uśmiechem.

- Na głowę upadłeś?! - odsunęłam się od niego.

- Dobra. Tord, rozbieraj się i idź - zaśmiał się Edd.

Po jego słowach, chłopak najzwyczajniej w świecie zdjął swoją czerwoną bluzę i rzucił ją na podłogę. To samo zrobił z koszulką i spodniami. Zakryłam oczy, żeby na niego nie patrzeć, gdyż czułam się trochę niezręcznie. Szarooki wyszedł z domu jako pierwszy. Śledziliśmy go wzrokiem przez okno, a jak tylko znalazł się na terenie Eduardo i jego bandy, wyszliśmy na podwórko i przyczailiśmy się przy płocie.

Tord zapukał do drzwi domu obok. Czekaliśmy, aż w końcu któryś z domowników będzie łaskaw mu otworzyć. Nagle ze środka wyłonił się Eduardo.

Widzieliśmy jak rogacz o coś zapytał, co spowodowało u tamtego śmiech. Następnie obok Eduardo pojawili się również Mark i John. Karmelowowłosy zaczął coś tam gadać, a tamci dalej się śmiali. W końcu jeden z nich zniknął w głębi domu.

- Udało mu się? - spytał Edd, patrząc na nas, a ja wzruszyłam ramionami.

Po chwili blondyn wrócił i podał coś swojemu "liderowi". Tamten po raz kolejny się zaśmiał i podał coś Tordowi. Nagle jedna z desek z płotu się pod nami zapadła, co spowodowało niemały huk. Od razu schowaliśmy się, starając zachowywać się cicho. Słyszałam jak o czymś gadali, ale byli oni na tyle daleko, że nie potrafiłam wychwycić żadnych słów. W końcu nastąpiło trzaśnięcie drzwiami, co dało nam sygnał, że mogliśmy wyjść z kryjówki. Podnieśliśmy się z trawy i podeszliśmy w kierunku, z którego miał nadejść Tord.

- Chodźmy do domu, to wam opowiem - powiedział, próbując się nie śmiać.

Tak też zrobiliśmy. Usiedliśmy z powrotem na swoich miejscach, na podłodze, wyczekując opowieści szarookiego.

Obojętny do bólu | Tom x Reader | EddsworldWhere stories live. Discover now