20."Co cię do mnie sprowadza?"

399 33 10
                                    


Odłączyłam urządzenie z gniazdka i schowałam je z powrotem do szafki. Wyszłam ze swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi.

- O, [T/I]! Właśnie miałem do ciebie iść - zawołał Edd, kiedy ledwo co znalazłam się na korytarzu.

- Jeszcze nie dawno u mnie byłeś - zaśmiałam się.

Założyłam ręce na klatce piersiowej i oparłam się o drzwi do swojego królestwa.

- Rozmawiałem z Tomem i się zgodził. Uznaliśmy, że nie będziemy tracić czasu i teraz wszyscy ustalimy, gdzie jedziemy - tłumaczył gestykulując rękami.

- Okej, to chodźmy.

Skierowałam się z zielonkiem na dół, gdzie też Matt z Tordem oglądali telewizję. Przysiedliśmy się do nich, aby na spokojnie poczekać na Toma.

- Chłopaki, jak coś to zaraz będziemy uzgadniać kierunek naszej wycieczki - oznajmił brązowooki.

- Okej - rzucił narcyz, nieodrywając wzroku od telewizora.

Rozsiadłam się na kanapie, patrząc na jakąś nieśmieszną komedię. Nie rozumiałam o co chodziło w tym filmie. Za to niebieskooki, co chwila wybuchał śmiechem. Z delikatnym zdziwieniem odpuściłam sobie oglądanie i zaczęłam zastanawiać się nad wyjazdem. W końcu należałoby również podać jakieś propozycję.

Myślałam, żebyśmy po prostu pojechali pod namiot. Następnie rozmawiając przy ognisku, opowiadalibyśmy sobie różne historie. To była moja wizja wyjazdu. Chciałam jeszcze posłuchać propozycji chłopaków, może mieliby lepsze pomysły.

W głębi lasu, z niemałym problemem, rozstawilibyśmy swoje namioty. Widząc, że zaczynało by się ściemniać, rozpalilibyśmy ognisko. Wtedy, z racji tego, że nikt się na tym nie zna, użylibyśmy zapałek. Wzielibyśmy wcześniej przyniesione i naostrzone kije i nabilibyśmy na nie kiełbaski lub pianki. Tom grałby na swojej gitarze basowej, a reszta wspólnie próbowałaby śpiewać. Kiedy już by nam się to znudziło, opowiadalibyśmy sobie nawzajem straszne historie. Nagle usłyszelibyśmy jakiś szelest. Wystraszylibyśmy się, a gdy okazałoby się, że to tylko jakieś małe zwierzę, wpadlibyśmy w śmiech.

- [T/I]! - rogacz wyrwał mnie z zamyślenia, a mój wzrok, od razu powędrował w jego stronę.

- Co? - mruknęłam, nie wiedząc o co chodziło chłopakowi.

- Mieliśmy omówić wycieczkę - zaśmiał się Edd.

Właśnie omawiałam ją w swojej głowie - pomyślałam.

- Okej. Proponuję, abyśmy usiedli przy stole - odezwał się Matt, a my spojrzeliśmy na niego - Będzie wygodniej - dodał.

- No, okej - czekoladowowłosy wzruszył ramionami - To i tak bez różnicy.

Wstaliśmy wszyscy z kanapy, oprócz Toma, który cały czas stał i tylko na nas patrzył. Skierowaliśmy się do kuchni, gdzie każdy usiadł na swoim miejscu.

- Jakieś propozycje? - zapytał zielonek.

- Ja wiem! - odezwał się rudzielec - Pojedźmy do Disney Land'u! - krzyknął z błyskiem w oczach.

- A coś... No nie wiem. Może bardziej realnego? - na słowa brązowookiego, narcyz posmutniał.

- Wycieczka w góry? - zaproponował Tom, a mnie na samą myśl, zaczęły boleć nogi.

- Okej, to może być - zgodził się Edd i zapisał to na jakiejś kartce.

- Ja pojechałbym nad morze - rzucił Tord z typowym dla niego uśmiechem.

Obojętny do bólu | Tom x Reader | EddsworldWhere stories live. Discover now