1."(...)mam bardzo ważne pytanie"

1K 45 111
                                    


Nadszedł czas wyprowadzki. Zostawienia przeszłości z tyłu i pójścia dalej. Minął tydzień od pogrzebu, w końcu musiałam się wyprowadzić. To miejsce za bardzo mi ich przypominało... Na szczęście ustaliłam już i wiem gdzie się podziać. A mianowicie, postanowiłam, że zamieszkam z przyjaciółkami w jakimś domu, miałyśmy już wszystko załatwione, wystarczyło tylko się wprowadzić. Cieszyłam się, bo to moje przyjaciółki, ale wolałabym mieć rodziców... Cóż, najwidoczniej nie było dane mi ich posiadać.

Pakowałam już ostatnie, potrzebne rzeczy ze starego domu. Należał on do moich rodziców, przepisali go na mnie, ale uznałam, że oddam go ciotce. Wynajmowali małe mieszkanko, nie było wystarczające przy czwórce dzieci. Wiedziałam, że przyda im się bardziej niż mi.

Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, wiedziałam kto przyszedł. Wyszłam z pokoju targając ostatni już karton.

- Pomożesz mi zanieść to wszystko do samochodu? - zapytałam wujka, który przyszedł z resztą.

- Pewnie. Poczekaj, ja to załatwię, nie będziesz czegoś takiego dźwigać - oznajmił i zabrał mi karton który chciałam podnieść.

Wujek niesamowicie się upierał, żeby on to załatwił. Po za tym, tych cięższych kartonów nie dawałam rady nawet podnieść, jednak te najlżejsze zaniosłam. Postanowiłam porozmawiać z ciocią.

- Hej ciociu - uśmiechnęłam się do kobiety, na co odpowiedziała tym samym - Jak tam przeprowadzka, przenieśliście już wszystko?

- Całkiem nieźle, jeszcze parę rzeczy zostało, ale wrócimy po nie jutro - wytłumaczyła mi.

- Tu macie klucze - podałam jej trzy małe przedmioty przedmioty - Są one do tego domu, każdy miał swoje - mówiłam smutno, gdy w mojej głowie pojawiło się wspomnienie, w którym to musiałam jechać na rowerze na drugi koniec miasta, po klucze. Moje zostały wtedy w domu. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.

- To już wszystko - rzekł mój wujek wchodząc do domu - Jedziemy? - zapytał.

- Okej - skierowałam się do wyjścia.

Wyszłam z domu, aby następnie wsiąść do samochodu na miejsce pasażera. Jechaliśmy w ciszy słuchając jedynie radia. Nawet gdy leciała moja ulubiona piosenka, nie drgnęłam. Czułam pustkę, a mieszkanie z przyjaciółkami nie mogło tego zmienić. Musiałam się z tym pogodzić. Nikt mi przecież nie mógł ich przywrócić.

Tylko dlaczego akurat teraz? Pół roku temu zmarł mój ojciec, a teraz matka? To oni mnie wychowali, oni uratowali z tego okropnego miejsca, którym był dom dziecka - zastanawiałam się niedowierzając.

Wróciłam myślami do tamtego dnia, pamiętałam to doskonale. Mała dziewczynka z [K/W] warkoczykami rysująca samotnie w kącie i czekająca, aż ktoś wreszcie po nią przyjdzie. Cały czas miała nadzieję. W końcu nadszedł ten dzień. Kazali spakować jej swoje rzeczy. Dziewczynka na początku nie wiedziała co się dzieję, spakowana podeszła nieśmiało, do kobiety pracującej w jej domu dziecka. Nie wiedząc co ją czeka, obawiała się najgorszego. Kiedy już zdała sobie sprawę w jakiej jest sytuacji, na jej twarzy, zawitał uśmiech. Dostała nowy dom, nowe życie, o którym zawsze marzyła.

Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęły mi lecieć łzy.

- Będzie dobrze młoda - powiedział siedzący obok mnie mężczyzna - Jakoś się ułoży - ja tylko przytaknęłam głową i doprowadziłam moją twarz choć trochę do porządku.

Odetchnęłam starając się już uspokoić. Niedługo mieliśmy być na miejscu, więc postanowiłam odliczać w myślach, aby znowu się nie popłakać. 1, 2...34, 35,36...51.

Obojętny do bólu | Tom x Reader | EddsworldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz