18."Za mało miejsca"

459 34 30
                                    


- Ja proponuję odpoczynek - mruknęłam wykończona.

- Jestem zmuszony zgodzić się z tobą w tej kwestii - powiedział Tom, siadając na ławkę.

Podążając jego śladami, przysiadłam się obok. Następnie dołączyła do nas reszta. Wszyscy się nie zmieścili, więc ostatecznie nie wiedząc czemu, wylądowałam na kolanach czarnookiego, a Tord siedział jakoś z boku.

Musiało to wyglądać dziwnie. Pięć osób, siedzących na jednej ławce, z czego dwie ledwo co się mieściły.

- Pić mi się chcę - oznajmił granatowobluzy w pewnym momencie, a ja odwróciłam głowę w jego kierunku.

- Wodę, przez o czy ó? - spytałam, a ten się do mnie uśmiechnął.

Kompletnie go nie rozumiem - pomyślałam, marszcząc brwi.

- Wracajmy już do domu - mruknął, a ja delikatnie pokiwałam głową, patrząc w jego czarne oczy.

Zagłębiałam się w nich, chcąc odkryć o co cały czas mu chodziło. Nagle z tego transu wybudził mnie czyjś głos.

- To chodźmy - powiedział z determinacją Edd, a ja natychmiast odwróciłam wzrok i odskoczyłam od Toma.

- Może zdążymy jeszcze zanim się ściemni - dodałam, patrząc w niebo.

Wszyscy wstali z ławki i skierowaliśmy się we właściwą stronę. Przed nami był jeszcze kawał drogi. Pragnęłam tylko znaleźć się w domu. Miałam z całego serca dość tego spaceru.

- Głodny jestem - poinformował nas Matt.

- Przez ciebie ja też - poskarżyłam się.

- To idziemy coś zjeść? - zaproponował rogacz.

- A wziąłeś pieniądze? - zapytał czekoladowowłosy.

- Eee, nie - zauważył - Ma ktoś przy sobie pieniądze?

- Po co? Mieliśmy iść tylko na spacer do lasu - burknął czarnooki.

- Musimy dotrzeć do domu - powiedziałam coś co tak właściwie było oczywiste.

- Brawo Sherlock'u - rzekł ironicznie chłopak w ciemnoniebieskiej bluzie.

- Wiem, miewam genialne pomysły - zaśmiałam się.

- Powątpiewam - mówiąc to Tom delikatnie się uśmiechnął.

Coraz częściej łapałam go na uśmiechu lub śmianiu się. Trochę mnie to zdziwiło, bo na początku naszej znajomości zachowywał się jak totalny idiota.

No cóż, może znudziła go ta jego obojętność - pomyślałam, mimowolnie wzruszając ramionami - Chyba, że po prostu ma dobry humor - zaczęłam się zastanawiać.

- O czym myślisz? - zagadał zielonek.

- O niczym -  mruknęłam.

- Jak wrócimy do domu, zaśpiewasz nam jakąś swoją piosenkę? - zaskoczył mnie tym pytaniem - Ładnie proszę - poprosił, a ja zacisnęłam zęby.

- Nie - odparłam cicho, co usłyszał - Nie mogę - spojrzałam na niego, a on posłał mi szczery uśmiech.

- Jak nie chcesz, nie musisz - wzruszył ramionami - Obejrzymy film, jak wrócimy? - zmienił temat, mówiąc głośniej, aby reszta również go usłyszała.

- Pewnie! - krzyknął entuzjastycznie rudzielec. 

- Ja idę od razu spać - odparłam - Nie, czekaj. Najpierw coś zjem, potem idę spać - poprawiłam się.

Obojętny do bólu | Tom x Reader | EddsworldWhere stories live. Discover now