Rozdział 23. Bolesne rany i miłość obok mnie

78 3 2
                                    

Czuję że powoli się wybudzam. Jak codzień rano mam zamazany obraz. Gdy tylko odzyskuje wyraźny obraz, zauważam wielką lapę i biały sufit. Cholera, to nie jest pokój hotelowy. Patrzę przed siebie i zauważam podpiętą kroplówkę, jakieś podpięte kable na mojej klatce i dwa opatrunki. Podnoszę się i zaczynam zrywać. Gdzie jest Sienna. 

- Spokojnie, Ross. - Czuję na dotyk na rękach, odwracam wzrok i widzę dziewczynę. - Zostałeś postrzelony w nocy i miałeś operacje, znaczy opatrywali ci rany. - Tłumaczy. Ma tak łagodny głos że pomału opadam na łóżko. 

- A tobie nic nie jest?- Czuję się czyjąś obecność, odwracam wzrok, a w kącie siedzi ochroniarz jej ojca. 

- Nie, ze mną wszystko dobrze. - Czarnowłosa prostuje się. Nadal jest w tej samej kreacji co wczoraj. - Musim wracać do Londynu. Mój ojciec prawdopodobnie wie kto to zrobił. 

- Która jest godzina? 

- Dziesiąta. Musisz odpocząć. 

- Jeszcze dziś masz wrócić do Londynu. - Powoli siada ale czuję ból w okolicach piersi i brzucha. 

- Nie zostawię cię. - Odwraca wzrok na ochroniarza. - Wyjdź, musimy pogadać. - Mężczyzna nic nie mówi. Wychodzi, a Sienna śledzi go wzrokiem. 

- W ogóle załóż moją marynarkę. - Wtrącam. Wykonuje moje polecenie, wstaję i podchodzi do do krzesła z ubraniem. Zakłada marynarkę, trochę zakrwawioną. Powolnym krokiem podchodzi do mnie i siada na tym samym miejscu co wcześniej. - Masz wracać do Londynu, dopóki jestem w tym pieprzonym szpitalu.

- Ross...

- Bez żadnego "ale" dzisiaj polecisz i będziesz czekać u mnie w pokoju.

- To że się mi się oświadczyłeś nie oznaczyło że możesz mną rządzić. - Jej ton staję się ostrzejszy. Wzdycham. Dlaczego ona jest taka uparta. 

- Jestem odpowiedzialny za ciebie, zaraz zadzwonię do Hollanda czy Stana że mają cię pilnować. - Odwracam wzrok w jej stronę, dolna warga zaczyna drżeć. Nic nie odpowiada tylko wstaję i mocnym ruchem popycha krzesło i wychodzi. Wywracam oczami i czasem jej zachowanie mnie dobija ale serce wygrywa. 

***

Musiałem się wypisać na własne życzenie przez to że były problemy z dziewczyną. Nie lubię szpitali, a szczególnie tam leżeć, więc postanowiłem poleżeć w pokoju jak zalecił lekarz i dał receptę na leki do oczyszczania ran. Wchodzimy do samolotu i zajmujemy wcześniejsze miejsca, atmosfera jak na początku, napięta.

- Jak się czujesz? - Pyta Stan, opadając na skórzane oparcie. 

- Dobrze, jeszcze jestem na przeciwbólowych, muszę kupić leki i będzie dobrze. Kiedyś musiałem dostać. - Śmieje się. Kładę się na kanapie żeby szwy nie pękły. Odchylam i widzę Siennę, ubraną w delikatną, zieloną sukienkę. Taka na wiosnę. 

- Ja kiedyś dostałem w udo, krwi było od cholery. 

- A ja nie pamiętam bo odrazu zasłabłem. - Uśmiecham się i próbuje przypomnieć ostatnie chwilę przed strzałem.

- Była wielka kałuża krwi. - Dodaje Sienna.

- Zastanawiam się co musiały myśleć sprzątaczki. - Żartuje Tom krzyżując dłonie na piersi. 

- Nie chce się chwalić ale nasza mała Sienna będzie nosić moje nazwisko. - Odwracam wzrok na chłopaków, którzy są zaskoczeni, a dziewczyna wywraca oczami. 

- Gratulujemy. Może coś wypijemy?

- Odpadam. - Macham dłonią. 

- A ty Sienna? 

Odbicie Cieni. // R.Lynch ✔️Where stories live. Discover now