Rozdział 18. Matka prawdę ci powie

41 5 0
                                    

Czuję jak dziewczyna leniwię odwraca się w moją stronę. Odruchowo mocno ją przytulam i całuje w usta będąc sam jeszcze zaspany. Lubie takie poranki, niestety najgorsze myśli przychodzą mi do głowy, to co zrobiłem dzisiejszej nocy.

- Nie śpisz już? - Pyta zaspanym głosem. 

- Powoli się budzę. - Mruczy i wtula we mnie. - W ogóle nie pamiętam wieczoru. Aż tyle wypiłam? 

- Kiliszek. Może jakiś męczący dzień miałaś. - Całuje ją w czoło i powoli otwieram powieki. - W sumie ja ogarnąłem kilka rzeczy i poszedłem też spać.

- Trochę tak wstyd, bo obiecałam ci tyle rzeczy. - Podnosi wzrok i uśmiecha się delikatnie, odwzajemniam gest. - Przepraszam.

- Nic się nie stało, wiesz że nie zależy mi na seksie. - Opadam na plecy powoli się rozciągając, a do tego ziewając. - Zjesz pizze na śniadanie?

- Jasne, jestem cholernie głodna. - Opada na moją klatkę. Zapada na chwilę cisza. Niestety nie trwa długi, przerywa ją dzwonek telefonu dziewczyny. Czarnowłosa marszczy brwi i sięga po komórkę schowaną w kieszeni sukienki. Patrzy przez chwilę na ekran i odbiera. - Ale po co? 

- Kto? - Szepcze, udając że nie wiem kto do niej dzwoni. Sienna nic nie odpowiada. 

- Dobra, za dziesięć minut jestem. - Odpowiada i rzuca komórkę na łóżko. - Ojciec powiedział że coś się stało i mam za chwilę się zjawić.  - Wstaję i zakłada wczorajszą sukienkę, palcami rozplątując włosy. - Masz może jakąś marynarkę do pożyczenia i płyn do płukania ust? 

- Tak, na umywalce po prawo. - Sienna znika w łazience. Podchodzę do szafy i wyjmuje pierwszą lepszą marynarkę. - Może być?

- Jasne, po prostu nie chce abyś tata albo Jake dziwnie na mnie patrzyli. - Przytrzymuje ubranie, a dziewczyna wkłada ręce do rękawów marynarki. Trochę za duża ale nikt na to patrzeć nie będzie. - Jak się skończy to przyjdę.

- Będę czekać. - Całuje nie i wychodzi. Zamykam drzwi za dziewczyną. Biorę papierosa, siadam na balkonie i zaczynam odliczać.

***

Będąc na śniadaniu nie widziałem ani szefa, Sienny i połowy mi osób nieznanych. Myślałem o czym rozmawiają, o czym myślą. Pijąc kawę myślałem jak pocieszyć Siennę, co jej powiedzieć. Jedząc świeże pieczywo z pomidorem, myślałem co szef mi powie i tak na zmianę mi te myśli krążyły. Hollanda również nie było ale ten ostatnio nie je śniadań. 

- Przepraszam. - Słyszę damski głos z delikatnym akcentem. Odwracam wzrok na bok u jakbym ją kojarzył. - Mam do pana kilka pytań. - Rozgląda się na jadalni.

- Proszę. - Odkładam filiżankę z kawą.

- Jako że jestem kobietą i na dodatek kucharką nie mam tu słowa ale jestem matką Sienny i obserwuje często córkę, mam pytanie czy pan jest z nią?

-  Można tak powiedzieć, jestem jej ochroniarzem. 

- Niech pan ją chroni. - Dotyka mojej ręki. Patrząc jej prosto w oczy widzę ten smutek i żal. Została odsunięta od niej. Nawet można zobaczyć podobieństwo Sienny do jej matki. - Panu tak dobrze się z oczu patrzy, a z tym co tak się prowadziła...

- Jake? - Przerywam jej. Kobieta kiwa głową.

- To taki przydupas mojego byłego męża, a ostatnio się dowiedziałam że jest pan synem Lyncha. 

- Dlatego ma pani do mnie zaufanie? - Podnoszę brew. Matka Sienny kiwa głową. - Rozumiem. - Wzdycham i wstaję od stołu. - A ochrona jej jest moim obowiązkiem. Dowidzenia. - Uśmiecham się.

- To jest dobra dziewczyna w złym środowisku. Jej ojciec to zło, proszę mi uwierzyć.

Nic nie odpowiadam. Patrzę na nią i wychodzę. Musili się rozstać z nienawiścią jeśli ona gada takie rzeczy o mężu. Kieruję się w stronę swojego pokoju. Wchodząc na piętro widzę dziewczynę, pai papierosa, oparta o ścianę. Podchodzę do niej bliżej. W ciągu dalszym tak samo ubrana. Zauważam jej twarz. Mokra od łez, czerwona i delikatnie opuchnięta.

- Co się stało?- Pytam przejęty.

- Jake... Jake... - Duka. - Nie żyje, zabił się dziś w nocy. - Wydusza to z siebie. Zakrywam usta i udaję zdziwionego. Czyli plan wypalił, wierzą że to samobójstwo. 

- Kurwa. 

- Widziałam że ostatnio coś się z nim dzieje ale myślałam że chodzi wkurzony o to że jesteśmy razem. -  Jej dłoń się cała trzęsie, a wzrok wbity w podłogę. - Widziałam jego martwe ciało.

- Sienna, może on nie mówił ci wszystkiego. 

- Może. - Wzruszam ramionami. - Ojciec powiedział że jutro będzie pogrzeb bo nie chce aby to się rozniosło. Brakuje mi jego. Przepraszam że ci to mówię ale jestem rozdarta.

- Nie musisz przepraszać, ja się pojawiłem nagle w twoim życiu, a on trochę w nim zakorzenił.

- Cieszysz się?

- A wyglądam jakbym skakał ze szczęścia? - Robię kamienną minę, a dziewczyna patrzy na mnie próbując dostrzec ten parszywy uśmiech. - Odpocznij. 

- Przepraszam. - Pochodzę do niej i ją obejmuje. Czarnowłosa mocno się wtula. Głaszcze jej włosy i całuje w głowę. - Muszę iść się odświeżyć i iść do ojca. 

- No dobrze to leć. Widzimy się pózniej. 

- Jasne, do pózniej. - Oddaje mi marynarkę i odchodzi wolnym krokiem.


Odbicie Cieni. // R.Lynch ✔️Donde viven las historias. Descúbrelo ahora