Bohater papierowy, czyli dlaczego nie uznaję kart postaci

779 61 46
                                    

ACHTUNG! Ten wpis jest bardzo, bardzo, BARDZO subiektywny i wynika z mojej niesamowicie silnej antypatii do wspomnianej w tytule metody twórczej, którą to antypatię tu argumentuję oraz przedstawiam alternatywy dla niej (ta część dotycząca alternatyw jest dość chaotyczna; na jej początku wyjaśnię, dlaczego, no i mam nadzieję, że mimo to się w niej nie pogubicie). Jeśli ktoś w tworzeniu bohaterów bazuje na kartach postaci i nie narzeka – spoko, jednak zachęcam takie osoby do wypróbowania również innych metod, ponieważ według mnie są one znacznie bardziej efektywne. Zawsze warto się otworzyć i przynajmniej sprawdzić się w czymś nowym, a nuż tym razem Azie nie pierdzieli głupot xD Przy okazji podkreślam, że należy rozgraniczyć pojęcia tworzenia i przedstawiania bohaterów, ponieważ to nie jest to samo. Tutaj mówię wyłącznie o tworzeniu, przedstawianiem możemy zająć się kiedy indziej, gdy znajdę na to odpowiednie słowa. A teraz przejdźmy już do właściwej części.

Bardzo często spotykam się z opinią, że karta postaci to najlepszy i najskuteczniejszy sposób tworzenia bohaterów. Absolutnie nie zgadzam się z tym stwierdzeniem i, uprzedzając: tak, próbowałam konstruować bohaterów w ten sposób, więc wyrobiłam sobie tę opinię na podstawie własnych doświadczeń – wszystkie próby prawdopodobnie zostały już przerobione w zakładach recyklingowych na papier toaletowy, niezależnie od stopnia rozbudowania tejże karty, więc istnieje pewne prawdopodobieństwo, że kiedyś ktoś z Was podtarł sobie moim bohaterem tyłek. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że w ogóle nie uznaję tworzenia kart postaci, a tym bardziej ścisłego trzymania się ich i uważam, że to jest jedna z gorszych dróg, jaką można pójść. Dlaczego?

Karty postaci to metoda wywodząca się z „klasycznych", papierowych gier RPG i tam jak najbardziej mają rację bytu, jednak – moim zdaniem – tylko do tego zostały stworzone i tylko tam się sprawdzają. W RPG postać, którą tworzymy, jest swego rodzaju narzędziem, które ma nam pozwolić wziąć udział w rozgrywce i radzić sobie w niej z lepszym lub gorszym skutkiem. Do takich celów karta postaci jest wręcz idealna... Ale w pisaniu chodzi o to, żeby stworzyć od zera człowieka z krwi i kości, a nie pionek, którym będziemy się posługiwać.

Nie neguję przydatności kart postaci, a jedynie ich skuteczność oraz możliwości. Mogą być fajnym dodatkiem, dobrym sposobem na usystematyzowanie sobie podstawowych faktów na temat bohatera, jeśli dla kogoś taka forma jest wygodna, jednak żadnej większej roli nie są w stanie pełnić z powodu samej swojej idei, absolutnie nie nadają się na bazowe narzędzie tworzenia. Człowiek jest bytem zbyt skomplikowanym, by dało się go ująć w tabelce i tak naprawdę jedyna forma karty postaci, która byłaby w stanie faktycznie dać coś więcej, miałaby gabaryty minimum kilkudziesięciu stron.

Prosty przykład: weźcie jakikolwiek, dosłownie, jakikolwiek wzór karty postaci i spróbujcie włożyć w jego ramy siebie lub osobę, którą dobrze znacie. Czy to oddaje w pełni osobowość, relacje, traumy, wszelkiego rodzaju reakcje, także te nieoczywiste? Nie. I nigdy nie będzie. Mając przed sobą kartę postaci, mamy jedynie kawałek papieru, z którego koślawo wycięty jest bohater. Bohater papierowy, czyli to, czego chyba każdy chce uniknąć.

Każda żywa osoba jest bardzo rozbudowaną istotą, na którą mogą niesamowicie silnie wpłynąć nawet drobne rzeczy, których sama nie zauważa lub nie rozumie. Większość z nas prawdopodobnie przynajmniej raz w życiu była zaskoczona swoim własnym zachowaniem. „Ja, to byłem JA?!" – pewnie się zdarzyło, co nie? I właśnie o takie zaskoczenia w tym wszystkim chodzi. Możemy znać życie naszej postaci od narodzin aż po śmierć, ale i tak nie będziemy w stanie objąć umysłem wszystkiego ani przewidzieć każdej jej reakcji. Może więc chodzi o cechy charakteru?

Wypisywanie cech bohatera po przecinku jak dla mnie całkowicie mija się z celem, ponieważ nijak to się ma do obrazu jego osoby jako całości. Dwie osoby posiadające dokładnie ten sam zestaw usystematyzowanych w ten sposób cech mogą być całkowicie różnie odbierane przez otoczenie i całkowicie inaczej prezentować się jako całość. Zresztą, samo określanie cech charakteru uważam za jakieś nieporozumienie, bo mogą występować w bardzo różnych formach i różnych natężeniach oraz objawiać się na bardzo różne sposoby, więc i tu potrzebowalibyśmy cholernie rozbudowanej tabeli z osobnymi rubryczkami na id, ego i superego, określającymi, która z tych struktur ma u bohatera najwięcej do powiedzenia oraz w jaki sposób i w jakich sytuacjach. 

Oczami Azie: o WattpadzieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz