Jak zaplanować fabułę i nie umrzeć przy tym z nudów 2: Powrót łańcucha

Start from the beginning
                                    

Ale czy ci dwaj mają wystarczającą siłę przebicia i wystarczającą wiedzę na temat polityki, psychologii tłumu i tak dalej, by przekonać do siebie ludzi i poprowadzić ich właściwą drogą? Oczywiście, że nie, żołnierz jest marionetką, która nie wie, jak działa prawdziwy świat, a jego towarzysz gościem, który większość życia spędził na ulicy, kradnąc i robiąc zamieszanie, więc trzeba dodać jeszcze kogoś, kto ogarnie ten aspekt...

Rozumiecie, do czego zmierzam?

Podstawowy filar koncepcji jest nietykalny, ale nie bójmy się zmieniać pozostałych rzeczy. Wiem, zmiany w fabule, zwłaszcza większe, zawsze bolą, w końcu każdy pomysł to takie jakby dziecko autora i, jak to rodzice, uznajemy nasze dzieci za doskonałe, bo w końcu poniekąd są esencją nas samych, a poza tym przyzwyczajamy się do ich pierwotnego kształtu. Warto jednak wychodzić poza swoją strefę komfortu i odważnie modyfikować swoje pomysły tak, by miały lepsze uzasadnienie logiczne.

Oczywiście najważniejszą sprawą jest to, by zająć się tym przed rozpoczęciem pisania, bo ingerowanie w fabułę, kiedy jesteśmy już w trakcie jej prowadzenia, może wywołać straszne zamieszanie i spowodować jeszcze więcej błędów logicznych, a w tekście bardzo widoczny będzie moment przeskoku z pisania według pierwszej myśli na pisanie według przemyślanej w całości koncepcji.

Zaznaczę tu też przy okazji, że ciągłe zmienianie planu całkowicie mija się z celem, bo w efekcie nigdy niczego nie napiszemy. Ustalamy święty filar, a z jego okolicami kombinujemy, dopóki nie znajdziemy koncepcji, w której wszystko nam się podoba i w której nie pozostają żadne luźne oczka w naszym fabularnym łańcuchu. Kiedy osiągniemy już ten etap, nie wprowadzamy kolejnych modyfikacji, bo to wpędzanie się w błędne koło ciągłego zaczynania całego planowania od nowa – wsadzanie kolejnych oczek łańcucha „gdzieś z boku, bo fajnie będzie to wyglądać" może doprowadzić do rozbicia już wcześniej utworzonych ciągów przyczynowo-skutkowych i trzeba będzie znowu bawić się w budowanie ich od początku.

Pamiętajmy, że jesteśmy bogami tego świata. To od nas zależy każda zasada tam obowiązująca. Starajmy się unikać błędów w naszym Matriksie jak ognia, bo na pewno znajdzie się ktoś, kto ten błąd zauważy.

Po co się tak mordować z tymi łańcuchami? Nie można pisać tak po prostu, na żywioł, co wyobraźnia na klawiaturę przyniesie? Oczywiście, że można. Miejmy jednak na uwadze, że istnieje wtedy bardzo duże prawdopodobieństwo, że zamotamy się w naszym własnym dziele i zwiążemy sobie ręce zasadami, które sami sobie stworzyliśmy, i mamy wewnętrzny opór przed ich modyfikowaniem. I wtedy jedynym ratunkiem będzie Imperatyw, który nigdy nie jest mile widzianym gościem.

W tej kwestii moim zdaniem programy mają miażdżącą wręcz przewagę nad popularnymi „zeszycikami mocy". Ja również z takiego korzystam, nie mówię „nie" rozwiązaniom analogowym, jednak rozwiązania cyfrowe są według mnie bez porównania skuteczniejsze, bo dzięki nim możemy zobaczyć, jak to wygląda i czy jakieś ogniwa naszego łańcucha nie latają luzem.

Pokażę Wam dwa narzędzia, które sama bardzo sobie upodobałam i które pozwalają dosłownie zwizualizować wszelkie powiązania fabularne.

Prostszym narzędziem, które można wykorzystać, jest strona bubbl.us – pozwala ona tworzyć interaktywne mapy myśli. Ma płatne opcje, jednak bez wykupywania jakichś ich pakietów możemy na jednym koncie stworzyć trzy mapki dowolnych rozmiarów, ale to raczej nie jest problem – jeden pomysł można skompresować w jednej, a jeśli ktoś potrzebuje więcej niż trzech map, zawsze można utworzyć kolejne konto z użyciem innego adresu e-mail. Obsługa programu jest bardzo prosta i intuicyjna, więc nie ma tu czego tłumaczyć, każdy powinien załapać wszystko po kilku minutach użytkowania. Tutaj mały przykład tego, jak taka mapka może wyglądać, ta zawiera bardzo ogólny plan wydarzeń „Zanim nadejdzie północ":

Oczami Azie: o WattpadzieWhere stories live. Discover now