14."Nie wygląda to dobrze"

Start from the beginning
                                    

- Czego ode mnie oczekujesz? - na jego twarzy znowu widniała obojętność.

- Chciałam, żebyśmy się dogadywali, w końcu mieszkamy w jednym domu i... - przerwałam, gdyż czarnooki prychnął śmiechem - Co w tym śmiesznego? - zmarszczyłam brwi.

- Poza tym, że wszystko? - zakpił - Dlaczego ci tak na tym zależy? - zapytał, a ja odwróciłam od niego wzrok i głośno westchnęłam.

- Kiedy wszystko po kolei tracisz, choć tak mała rzecz jest w stanie cię uszczęśliwić - wytłumaczyłam patrząc tępo w ścianę.

- Na mnie nie licz - odparł ozięble chłopak, po czym poszedł na górę, prawdopodobnie do swojego pokoju.

Opadłam na oparcie kanapy z bezsilności. Nawet nie zauważyłam, że wcześniej siedziałam wyprostowana, o nic się nie opierając. Nie miałam siły nawet sięgnąć pilota i wyłączyć telewizor. Po prostu gapiłam się w niego, zatapiając się w swoich myślach.

Dlaczego zawsze muszę coś spierdolić? - zadałam sobie pytanie, na które nie potrafiłam znaleźć żadnej, sensownej odpowiedzi. Było okej, oglądaliśmy filmy w spokoju, bez kłótni, ale ja musiałam zapytać. Z resztą dlaczego ja się tym przejmowałam? To wszystko przez Toma. To on namieszał mi w głowie, nie wiedząc czego chce. A ja się tym przejęłam, byłam naiwna jak dziecko. Chciałam, aby mnie polubił, żeby uniknąć z nim kłótni. Widziałam jak Edd'owi było ciężko, kiedy chłopcy się kłócili. Dlatego też nie chciałam dokładać mu problemów. Niestety nie poszło po mojej myśli. Tom chciał wojny, więc miał ją dostać. 

W końcu otrząsnęłam się i wyłączyłam telewizor, po czym również poszłam do swojego pokoju. Trzasnęłam za sobą drzwiami, co nie było zamierzone i rzuciłam się plackiem na łóżko. Głowę miałam schowaną w miłej w dotyku pościeli. Dopiero jak nie miałam czym oddychać, podniosłam ją i spojrzałam na ścianę przed sobą. W pewnym momencie przewróciłam się na plecy, gdyż w tamtej pozycji było mi niewygodnie. Gapiłam się w sufit dobre pięć minut, kiedy na dole coś usłyszałam. Wtedy już wiedziałam, że reszta powróciła z wycieczki. Nie miałam siły się ruszyć, dlatego też nie zeszłam do nich na dół.

Byłam zdezorientowana. Chciałam żyć z chłopakami w zgodzie, gdyż mieliśmy razem mieszkać, ale i to nie mogło mi się udać. Tom po prostu nie potrafił się do mnie przekonać. Miałam tego dosyć. Byłam miła, bo chciałam, żeby mnie polubił, ale wyszło jak zwykle. Nie miałam zamiaru już się starać. Skoro on nie chciał mnie polubić to trudno, w końcu nie z wszystkimi trzeba mieć dobry kontakt.

- Hej [T/I] - usłyszałam znajomy głos i odwróciłam głowę w stronę drzwi.

- Hej Tord - rzuciłam, patrząc na niego, po czym mój wzrok znowu zatrzymał się na suficie.

Nie chciałam z nim rozmawiać, nadal miałam mu za złe sytuację z wesołego miasteczka. Nie chciałam nawet myśleć o tym co mogło się stać.

Nie odzywałam się do rogacza. Cały czas patrzyłam w sufit. Kiedy myślałam, że już sobie poszedł, tamten się odezwał:

- Przepraszam - usłyszałam te jedno słowo, którego kompletnie się nie spodziewałam.

Spojrzałam na karmelowowłosego niepewnie. Miał spuszczoną głowę i patrzył się na swoje skarpetki.

- Edd kazał ci mnie przeprosić? - zapytałam z kpinął, po czym tamten skierował swój wzrok na mnie.

Chłopak parsknął śmiechem.

- Przesadziłem - mruknął, ignorując moje pytanie.

Nie wiedziałam co powiedzieć, po prostu milczałam. Tord popatrzył na mnie przez chwilę, aby następnie wyjść z pokoju i zostawić mnie samą ze swoimi myślami. Byłam skołowana. Nie spodziewałam się przeprosin z jego strony. Podniosłam się do siadu. Chciałam sprawdzić stan moich włosów, ale niestety nie miałam żadnego lustra w pokoju. Wzięłam telefon, który leżał na moim biurku i w nim się przejrzałam.

Obojętny do bólu | Tom x Reader | EddsworldWhere stories live. Discover now