🔱Rozdział 5🔱

636 73 22
                                    

Wyobraźcie sobie, że lądujecie na innej planecie i spotykacie tam własnego kuzyna, zamienionego w przystawkę dla kosmitów. Mniej więcej tak się czułem, widząc Franka pływającego w tym mini stawie.

Dobrze, że ci nic nie jest, Percy, wybulgotał Frank, a ja ostatkiem sił powstrzymywałem się, żeby na niego nie nakrzyczeć. Zamiast tego rozejrzałem się dla pewności, że nikt na mnie nie patrzy, po czym znów skupiłem całą swoją uwagę na kuzynie.

— Skąd wiedziałeś, gdzie jestem?

Nie wiedziałem. Po prostu płynąłem za Luke'iem, jak ciągnął cię w stronę lądu i nagle złapali mnie w sieci... Swoją drogą, jakim cudem masz nogi?

To długa historia — odparłem wymijająco. — Co ci strzeliło do głowy, żeby podpływać tak blisko powierzchni? Nie wiesz, że ludzie jedzą ryby?!

A co tobie strzeliło do głowy? – Gdyby rybki koi mogły mieć zagniewany wyraz twarzy, byłem pewien, że Frank miałby właśnie taki. – Wiesz jak bardzo nieodpowiedzialne jest to, co zrobiłeś? Posejdon dostanie szału, jak się dowie! Musimy natychmiast wracać! 

— Um... — Potarłem kark w zakłopotaniu. — Z tym może być problem.

Następnie opowiedziałem mu krótko o umówie, dzięki której mogłem mieć nogi. Luke'a i Leukoteę częściowo przemilczałem, nie chcąc denerwować go jeszcze bardziej. Gdy skończyłem mówić, Frank zamachał ze złością ogonem.

Wiedziałem że jesteś lekkomyślny, ale na bogów, Percy...

— Tylko błagam — wszedłem mu w słowo — nie powtarzaj mi znowu, że jestem przyszłym władcą, więc coś tam powinienem.

Naprawdę miałem dość już tego tekstu. Nasłuchałem się go wystarczająco przez całe swoje życie. Nie mogłem bawić się z innymi syrenami, ponieważ jestem księciem. Imprezować, też nie. Powinienem dawać dobry przykład, bo jestem tym kim jestem, zranić najlepszą przyjaciółkę i zmusić ją do ślubu, ponieważ jako książę muszę mieć odpowiednią partnerkę. W końcu jestem jego synem. Więc kiedyś muszę przejąć jego obowiązki.

Bez względu na twoją pozycję, to było skrajnie głupie – dokończył Frank i w tym samym momencie usłyszałem zza pleców:

— Cześć.

Odwróciłem się. Ze dwa metry ode mnie stała dziewczyna, którą już gdzieś widziałem. Dopiero po chwili skojarzyłem fakty. To ona znalazła Nico na plaży, gdy go uratowałem.
Tym razem ubrana była w białą suknię do kolan, z długim rękawem, a włosy zawiązała w warkocz opadający jej na prawe ramię. Kilka kosmyków pozostało luzem, okalając jej twarz. Była boso. Ciemne oczy mierzyły mnie zaciekawionym spojrzeniem.

— Hej — odpowiedziałem. Uśmiechnęła się.

— Jesteś Percy, zgadza się?

Kiwnąłem głową, nie widząc powodu, by zaprzeczać.

— A ty...

— Jestem Bianca — przedstawiła się, zanim zdążyłem dokończyć pytanie. — Bianca di Angelo, siostra Nico. — Ah, siostra Nico. Pozostało tylko przypomnieć sobie która. — Ta starsza — dopowiedziała, jakby czytała mi w myślach.

— Um, miło mi.

Widząc moje zakłopotanie, dziewczyna parsknęła śmiechem.

— Nie musisz się tak stresować, nie gryzę. Widziałeś może Nico?

— Poszedł do waszego ojca.

Przez twarz Bianci przemknął cień niepokoju. Mruknęła, że musi to sprawdzić i ruszyła w stronę zamku. Po chwili jednak zatrzymała się w pół kroku i odwróciła znów w moją stronę.

✔ Mermaid's Heart || PercicoDove le storie prendono vita. Scoprilo ora