🔱Rozdział 1🔱

1.7K 122 122
                                    

To miał być spokojny dzień. No wiecie, jak co dzień. Pełna nuda, lekcje, które nikogo nie obchodziły, a już w szczególności mnie. Może to dlatego rozpierała mnie energia, przez co w każdej wolnej chwili dostarczałem sobie wszelakiej rozrywki. Kiedy dwadzieścia cztery godziny spędza się pod wodą i w dodatkowo nie pozwalają ci wypłynąć ani na powierzchnię, ani dalej niż do rafy koralowej, kreatywność to podstawa.

— Frank, przebieraj płetwą!

Chłopak zmniejszył dzielącą nas odległość i już po chwili płynął ze mną na równi. Zaśmiałem się, widząc jego naburmuszoną minę.

— Po co uciekamy?!

— Bo to zabawne! — odpowiedziałem, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Frank spojrzał na mnie jak na idiotę, ale chyba coś w moim wyrazie twarzy kazało mu odpuścić.

— Książę, proszę zaczekać! — wrzasnął jeden ze strażników - ledwo go usłyszałem, ale to wystarczyło, żebym się skrzywił. Ja wam dam księcia.

Przyspieszyłem, jednocześnie wrzeszcząc do Franka, że popłynę przodem. Musiałem ich zgubić za wszelką cenę. Nienawidzę, jak ktoś się za mną włóczy bez konkretnego powodu, więc nie wiem dlaczego ojciec, mimo że o tym wiedział, postanowił wysłać tych dwóch jako eskortę nie wiadomo po co. Bywałem nieznośny, fakt, czasem coś popsułem... No dobra, często udawało mi się coś popsuć, ale całkowicie przypadkiem! Mimo tego na pewno nie potrzebowałem ochroniarzy, a dwóch to już w ogóle.

Zerknąłem jeszcze przez ramię na Zhanga, by upewnić się gdzie jest; w tym samym momencie on krzyknął ,,uważaj!'' ale było już za późno. Błyskawicznie spojrzałem przed siebie w ostatniej chwili odbiłem w górę, cudem unikając zderzenia z rydwanem wiozącym jakąś zakochaną parkę. Spłoszyłem za to koniki morskie, które przestraszone nabrały prędkości, ciągnąc za sobą rydwan i przejąłbym się, ale nie miałem czasu. Nie zdążyłem zmienić kierunku po raz kolejny i wpadłem w ławicę ryb, rozpraszając je na wszystkie strony, przez co zrobiłem salto i końcowo zaryłem z impetem twarzą o piasek. Nawet z odległości kilkudziesięciu metrów słyszałem jak Frank ryknął śmiechem. Strażnicy podpłynęli do mnie w tempie ekspresowym - nawet nie wiedziałem, że potrafią osiągnąć taką prędkość - i podnieśli mnie z dna, bladzi jakby zobaczyli rekina. Zostałem zasypany pytaniami w stylu ,,czy nic paniczowi nie jest?!" i dopiero gdy upewniłem ich, że krew z nosa zaraz mi przejdzie, i że nic mnie nie boli (co było po części kłamstwem, bolała mnie twarz) oraz że wrócę grzecznie do zamku, w końcu dali mi spokój.

No, oto Percy Jackson, książę i kandydat na przyszłego władcę podwodnego królestwa, ( które było na szczęście jeszcze pod władzą mojego ojca, Posejdona. )

Nie zrozumcie mnie źle. Kochałem swoje królestwo. Ale czułem się jak w klatce, ograniczony przez absurdalne prawa, na które nie miałem dowodów. Wśród syren panowało przekonanie, że ludzie są źli. Ponoć w dawnych czasach wypływali na otwarte wody tylko po to, żeby na nas polować. Obdzierali nasze ogony ze skóry tak, by nie naruszyć łusek i sprzedawali, a nas zabijali. Czasem po prostu handlowali nami jako żywym, unikatowym towarem. Kto by nie chciał wyrośniętej rybki? A przynajmniej tak ojciec tłumaczył to, że zabronił nam wystawiać choćby głowy z wody. Niestety, takie opowiastki tylko podsycały moją ciekawość. Szczególnie, że ja wiedziałem więcej. Dużo więcej.

Wracając do zamku, mimowolnie obróciłem się na plecy i spojrzałem w górę. Gdzieś tam, daleko nad taflą, było niebo. Za dnia nieskazitelnie błękitne, w nocy pełne gwiazd. Chciałem je zobaczyć. Łamanie zakazów nigdy jednak nie wychodziło mi na dobre i tylko ze względu na konsekwencje jeszcze trzymałem się dna. Problem polegał na tym, że z roku na rok coraz mniej mnie one przerażały. Żyjąc osiemnaście lat w jednym miejscu, z tymi samymi syrenami i niekończącym się zapętleniem dni, które zlewały się w jedno, chciałem przeżyć coś nowego. Wiedziałem, że czeka mnie nudny los odpowiedzialnego władcy i zależało mi żeby poznać świat zanim zasady i wymagania skrępują mnie do końca życia. Biorąc pod uwagę, że i tak nie mogłem nic ciekawego robić, aż bałem się przejąć obowiązki ojca. Ten to dopiero musiał się nudzić.

✔ Mermaid's Heart || PercicoWhere stories live. Discover now