W tym momencie patrzył na Jungkooka, który stał zestresowany w półmroku i nawet nie próbował zrobić kolejnego kroku do przodu.

— Jungkook?

— Wstydzę się.

— Na pewno wyglądasz pięknie, nie masz czego się wstydzić.

— Zamknij oczy — rozkazał Jungkook. — Zamknij, bo inaczej będę stał tak w nieskończoność.

— W porządku. — odparł Taehyung, chociaż zrealizowanie tego było naprawdę trudne. Słyszał, jak Jungkook powoli idzie w jego stronę, a potem wygodnie siada mu na kolanach, jednak dalej nie otworzył oczu. Za to delikatnie musnął jego uda i poczuł miękkie podwiązki, napięte na wyćwiczonych nogach.

— Możesz otworzyć — mruknął Jungkook.

Zatem Taehyung otworzył oczy i pierwsze co zobaczył, to tęczówki Jungkooka i jego zaczerwienione policzki. Właściwie był czerwony aż po końce uszu. Swoich, bo te królicze były różowe. Pastelowe i puchate.

— Jesteś przesłodki — powiedział, głaszcząc go delikatnie kciukiem po twarzy.

— Daj spokój.

— Najsłodsza różyczka.

— Pójdę sobie — szepnął Jungkook, przyciskając mocniej rozgrzaną twarz do szyi Taehyunga, od razu zaprzeczając swoim słowom.

— Oczywiście... Nie musisz udawać, że jesteś na to za męski. Po co?

— Podobam ci się w tym?

— Nie widzę, bo owinąłeś się jak boa dusiciel. — mruknął Taehyung, wędrując dłońmi po plecach Jungkooka i znacznie niżej, aż dotknął czegoś miękkiego i puchatego, na co Jungkook cicho westchnął. — Mamy ogonek! O, ale nie taki, jakiego się spodziewałem — dodał, gdy poczuł pod palcami nagie pośladki marketingowca.

— Taki jest lepszy.

— Nie będę się sprzeczał. Co tam jeszcze mamy? — zapytał, muskając szyję marketingowca, na której zauważył błyszczący brokatowy choker z małym puchatym pomponikiem. — Do diabła, ale to słodkie. — westchnął Taehyung i po prostu nie mógł się oprzeć. Złapał brodę Jungkooka i połączył ich usta w delikatnym pocałunku. Marketingowiec w takim wydaniu był przeuroczy i jeszcze słodszy niż zawsze. Jedyne co w takiej sytuacji chodziło copywriterowi mu po głowie, to by pieścić go do nieprzytomności i szeptać czułe słówka. Tyle że nawet nie miał siły na wyjątkową kreatywność.

Choć zajmował się słowami, to i tak nie zawsze potrafił idealnie wyrazić to, co czuł, gdy był z Jungkookiem. Zachwycał się jego głosem, sposobem bycia, blizną na policzku, linią szczęki, talią, którą tak uwielbiał obejmować, czy udami, którym nie szczędził mokrych pocałunków. Lubił, gdy Jungkook patrzył na niego, jego oczy były lekko załzawione, a usta zaczerwienione od wcześniejszych czułości. Kochał te chwile, gdy spali razem i czuł jego ciepło przy sobie. Pachnące kawą poranki, gdy Jungkook wznosił oczy do sufitu, a on ironizował z jego nawyku picia obrzydliwie przesłodzonej kawy. Te małe momenty, w których coś planowali i łapali się za dłonie, a potem robili kciukiem kółeczka w ich wewnętrznej części. Uwielbiał to unikalne połączenie jego śmiałości i profesjonalizmu, gdy byli w pracy, z delikatnością i urokiem, gdy zostawali tylko w dwójkę. Lubił, gdy Jungkook ściągał swoje maski i był tą infantylną, roztrzepaną i do bólu zębów słodką różyczką.

— Króliczek chce byś się nim zajął — mruknął Jungkook, jakby oburzony tym, że Taehyung na moment gdzieś odpłynął myślami i zamiast dalej całować jego usta, po prostu przytulił go do siebie mocniej i głaskał po plecach.

Two angry men | TaekookWhere stories live. Discover now