Zapowiedź, że jednak co oddycha to nie umarło

2K 89 52
                                    


Witajcie kochane bąbelki :D! Z tej strony jakaś zagubiona autorka tego ff, która błaga o litość i nie zlinczowanie jej XDD. To ile mnie tu nie było niech lepiej zostanie przeze mnie przemilczane, ale jednak żyje! I mam coś do dokończenia. Ponieważ nie lubię takich niezakończonych rozdziałów w moim życiu, chce w końcu zamknąć temat tego ff i mam dla was próbkę nowego rozdziału, którym uraczę was w kolejny weekend, a może i szybciej- zależy jak uda mi się go sprawdzić i wprowadzić korekty(sesja na studiach to jest temat tabu), ale już jest, więc nie ucieknie XDDD. Dacie wiarę, że zaczynałam to pisać, jak byłam w liceum, a teraz jestem na trzecim roku studiów? I własnie dlatego, jeżeli ktokolwiek się jeszcze ucieszy, że oddycham i coś napisałam to zapraszam. Jest mi strasznie przykro, że tak to porzuciłam, ale miałam w pewnym sensie kryzys pisarski i cieszę się, że nie raczyłam was ochłapami. 

A teraz już dosyć mojego nudzenia, chociaż XDD mam jeszcze jedną prośbę. I wstyd mi, że śmiem o coś was jeszcze prosić, ale studia przyparły mnie do muru. 

Na zajęcia, na którym musiałam stworzyć swój profil na jednym z social mediów, o dowolnej tematyce, założyłam bookstargrama ze śniadaniami! I mam pytanie, czy ktokolwiek chciałby mi dać na nim follow- obiecuję, że jak ktoś z was będzie chciał mi tylko pomóc, a potem idź pani w siną dal to po środzie możecie mi dać unfollow XDD. Chcę to tylko przedstawić i zakładam, że może będę go potem prowadzić, ale na razie tylko ocenka z zajęć XD. Jeżeli jesteście zainteresowani zaobserwowaniem mnie to napiszcie w komentarzu "masło" i wyślę wam link, bo niespecjalnie chce go jednak tutaj wklejać :D.

A teraz, powitajcie na nowo naszych bohaterów i miłego czytania wstępu do zabawy <3

***

- Miona poczekaj!

Biegłam z trudem powstrzymując łzy. Mój gniew był jednak tak wielki, że chyba tylko on osadzał mnie w ryzach, jakakolwiek dziwnie to brzmi- nie płakałam, ale trzęsłam się z frustracji. To co usłyszałam z ust tego wrednego, tlenionego drania przekreśliło moje nadzieje na to, że normalność jest już blisko, że wystarczy TYLKO pokonać WM i będziemy wolni i szczęśliwi i zawsze razem. To jak poległam dając mu wiarę przytłoczyło mnie. Wyłam z bólu wewnątrz, ale na zewnątrz byłam chmurą burzową.

- Stój!- Szarpnął mnie za rękę, która dalej była obolała. Staliśmy na przejściu między schodami, ja ze wściekłością, on ze strachem- nasi nowi partnerzy życiowi.

- Chcesz mnie jeszcze na dodatek zrzucić ze schodów?- Zapytałam wściekle.- Poza tym puszczaj, bo to boli!

Zabrał rękę i cofnął się o krok, bo tylko na tyle pozwalały mu schody. Patrzył na mnie ze smutkiem i autentycznym bólem, ale ja już nie wiedziałam, co jest prawdą, a co kłamstwem.

- Przepraszam...- wyszeptał.

- Za co mnie przepraszasz? Za to, że mnie okłamałeś? Za to, że zrobiłeś to po raz setny? Za to, że sprawiasz mi ból swoja nieszczerością? Czy tylko za to, że mnie szarpnąłeś za boląca rękę?

- Chciałem ci powiedzieć!- Odzyskał rezon w głosie, ale jego ręce nadal drżały, a oczy były pełne smutku.- Tylko nie wiedziałem jak, a nie chciałem cię skrzywdzić, mówiąc ci o tym tak o...

- Dowiedziałam się w najgorszy możliwy sposób!- Ta frustracja zaczęła uderzać mi do głowy. Łzy paliły mnie pod powiekami, ale walczyłam.- To jest ta twoja ochrona przed złym światem? A może według ciebie nie zasługuje na szczerość?

- Miona, błagam- nie krzywdź mnie tak. Dobrze wiesz, że to nie o to chodziło. Po prostu bałem się, że gdy ci to powiem, gdy powiem ci co się stało, co się wydarzyło, to nie będziesz chciała mnie znać.

Wyciągną rękę w moją stronę, ale ja się odsunęłam. Wiedziałam, że go ranię, że moja postawa jest nieugięta, ale nie mogłam się złamać. To on był winny. Na korytarzu nie było nikogo poza nami- było jeszcze przed piątą rano, ale niektórzy mają czas na schadzki nawet o tak nieludzkich porach. Gdybym nie wyszła za Draconem, nie dowiedziałabym się tego, co martwiło go już jakiś czas.

- Miałeś rację- swoim zachowaniem przybliżyłeś się do odwrócenia się ode mnie. I muszę cię jeszcze niestety znać, bo mamy wspólne interesy.

Patrzył na mnie z coraz bardziej zbolałą miną, zaczął kręcić głową, próbował się do mnie zbliżyć, ale wtedy się odwróciłam i zaczęłam szybkim krokiem wychodzić po schodach- na tyle na ile pozwalały mi jeszcze świeże rany po więzieniu w murach WM.

Słyszałam jego kroku za sobą- takie niepewne, bo strach, ale nie ustające, bo miłość... Wyprzedził mnie na piętrze i zagrodził drogę.

- Błagam... Daj mi się wytłumaczyć...

- Chcesz mi tłumaczyć, jak po raz kolejny mnie oszukałeś, okłamałeś i naruszyłeś moje zaufanie?- Byłam nieustępliwa.

Nawet nie wiesz jak mnie to wtedy bolało... Serce chciało ci wybaczyć i pozwalać kłamać dalej, ale rozum bił je młotkiem po „głowie" i krzyczał „NIE MOŻESZ DAĆ SIĘ OSZUKAĆ PO RAZ KOLEJNY"...

- Co chciałaś żebym ci powiedział? Prawdę?

Jego wzrok stał się surowy, pomiędzy nami był taki chłód, że prawie słyszałam, jak mój mózg ciągnie bezwładne ciało mojego serca po śniegu. Zamarzliśmy.

- Oto twoja prawda, KOCHANIE. Pocałowała mnie. Zrobiła to nagle, chociaż czuję, że miałem szansę się odsunąć, ale tego nie zrobiłem. Nie wiedziałem, co robię. Nie całowałem jej, ale to co poczułem... To było jak pole magnetyczne. Nie chciałem tam być, ale coś mnie ciągnęło, nie pozwalało się oderwać- ona to dobrze wiedziała. Nie wiem, czy też użyła na mnie jakiejś swojej sztuczki, ale czułem, że moje ciało ogarnia jakiś bezwład... Gdy tylko poruszyła ustami- ocknąłem się. Według mnie za późno i dlatego czuję do siebie taki wstręt i dlatego nie chciałem ci tego mówić, bo czułem i nadal czuje, że cię zdradziłem, chociaż wiem, że nie mogłem postąpić inaczej i jej wystraszyć, bo walczyłem o ciebie i twoją wolność.

Patrzyliśmy sobie w oczy. Czułam, że płacz to już tylko kwestia czasu. Nie mogłam się poddać. Jego wzrok stał się nagle zimny, wyraz twarzy surowy, jakby jedyne na czym mu zależało to wygrać kłótnię. Może czuł do siebie taki wstręt, że nie potrafił tego ogarnąć, ale wyglądało to tak jakby to jeszcze mnie oskarżał o to co się stało.

- Myślałam, ze obiecaliśmy sobie szczerość- wyszeptałam.- Nic mnie tak nie boli jak twoje kłamstwo, bo tak naprawdę nie wiem, czy próbujesz mi teraz zamydlić oczy i wymyślasz bajeczki, bo w głębi serca poczułeś coś więcej i wiesz, że to nie jej czary i to co przeraża. Może twoja podświadomość każe ci wybrać to zło i nie możesz z tym walczyć i dlatego mi nie powiedziałeś.

Przełknął ślinę i znowu jego spojrzenie stało się smutne, chociaż chciał z tym walczyć.

- Nie wiesz co czujesz i w tym twój problem, Draco.

Ostatkiem sił podeszłam do drzwi naszego dormitorium. Obróciłam się, a Draco nie ruszył się nawet o milimetr. Stał i patrzył jak odchodzę... W jego oczach zaczęły szklić się łzy. Ten widok tak mnie dotknął, że już prawie zawróciłam i rzuciłam się mu na szyję. Serce podniosło się ze śniegu i słońce zaczęło wieścić wiosnę, ale się opanowałam. Chociaż byliśmy dwójka ludzi patrzącą na siebie z zeszklonymi oczami nie mogłam po raz kolejny powiedzieć „Witaj!" na jego kłamstwo. Czułam się zdradzona, bo podświadomość mówiła mi, że on poczuł do niej coś więcej... Poczułam przerażenie.

- Walcz o swoje serce, Draco- wychrypiałam, powstrzymując płacz.- Bo moje już się poddało.

Weszłam do dormitorium i wbiegając do swoje sypialni. Zatykałam ręką usta, aby nie wydać z siebie zbolałego jęku konającego przeciwnika. 

PS. Czy chcę się Wam jeszcze to czytać? XD 

Całuję i ściskam, 

pola272(zaginiona, ale odnaleziona)

EnemiesOfLove[Dramione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz