14- Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego

8.4K 437 148
                                    

Zachęcam, żebyście zaczęli czytać notki na dole :D


    -, Że co mam zrobić?!- Ron krzyknął ciut za głośno. Uciszyłam go gestem ręki.

Wszyscy zasiedliśmy przy stole Gryfonów. Mówiąc wszyscy mam na myśli, osoby, które razem z Malfoyem zaangażowaliśmy w sprawę z Powell. To musiał być dziwny widok. Stół oblegały takie osoby jak: ja, Malfoy, Ginny, Harry, Lavender, Ron, Luna, Neville, bliźniaczki Patil i Zabini. To było jak mieszanka wybuchowa, ale każdy w tej grupie miał znaczenie. Ja i Malfoy byliśmy szefami, Powell manipulowała Ronem, a Lavender to jego dziewczyna. Bliźniaczki Patil były urodzonymi detektywami w przebraniu- wyciągnął z każdego, wszystko, ale dochowają tajemnicy jak trzeba. Luna miała niezwykły dar do rozpoznawania sytuacji, a Neville mógł być dobrą przynętą, tak jak Ron. Wiedziałam już wtedy, że Powell nie chodzi tylko o Weasleyów. Zabini też ją obserwował, powiedzmy, że był naszym zastępcą. Ginny i Harry to moi przyjaciele. Harry ponad to miał pelerynę niewidkę i dar do prześlizgnięcia się w każde miejsce. Ginny była mocna i piekielnie inteligentna.

Każdy miał jakąś funkcje, a od tego jak się dogadamy zależało powodzenie akcji. Nie mogliśmy się kłócić... No może nie za często. Myśleliśmy, żeby zgarnąć jeszcze kogoś z Hufflepuffu, ale nie znaleźliśmy kompromisu- musiało zostać tak jak jest.

- Już ci nakreśliłam sytuacje, Ron- powiedziałam spokojnie.- Chyba nie chcesz, żeby ta baba dalej cię kontrolowała. Na Merlina, chcesz stracić dziewczynę?!

Ron popatrzył na Lavender, która wpatrywała się w niego wyczekująco. Była jedną z osób, która jak nikt z pozostałych, była za rozegraniem akcji. Ron spuścił wzrok i westchnął.

- Jasne, że nie...

- W takim razie musimy to zrobić, Weasley- odezwał się Malfoy.

- My się pozabijamy...- Pokręcił głową Zabini.

- Jak się będziesz zachowywać, jak trzeba, to może tylko lekko okaleczymy- zasyczała Ginny.

- Już się zaczyna...- To był Harry.- Jakie widzisz powodzenie w tej akcji, Hermiono? Ślizgoni, Gryfoni i Krukoni. Może jeszcze jakiś Puchon? Wiem, że chodzi o Rona, ale...

- Nie ma, „ale", Harry. Musimy to zrobić.

- Ona ma racje- poparł mnie Draco.- Powell coś knuje i ewidentnie nie chodzi tu tylko o Weasleya.

- Spróbujmy...- Chciałam, żeby, chociaż dali temu szansę.

Zapadła martwa cisza. Nagle, niczym Feniks z popiołów wyłoniła się za nami Pansy Parkinson. Popatrzyła na Draco i położyła mu rękę na ramieniu.

- Draco...- Zaczęła niepewnie, potem omiotła nas spojrzeniem, chrząknęła i rozpoczęła mówić pewniej.- Co ty wyprawiasz? Siedzisz...Siedzisz z nimi- popatrzyła na nas z obrzydzeniem-, przy stole? Skończ te występy i wracaj do nas.

- Pansy- Dracon wstał i znaleźli się ze sobą twarzą w twarz.- Czy mogłabyś wracać do SWOJEGO stołu? Ja tutaj zostanę.

- Czy ty już do reszty oszalałeś?- Ściszyła głos do konspiracyjnego szeptu. Była wzburzona.- Wszyscy gadają...

- Nie interesuje mnie to.- Przerwał jej gwałtownie.- To nie twoja sprawa, gdzie jestem.

- Uuuu, punkt dla księcia Slytherinu. Jak zakończy się ta niesamowita potyczka słowna?

- Zamknij się, Blaise!- Parkinson była teraz już wkurzona do kwadratu. Kipiała ze złości i bałam się, że zaraz się zagotuje.- A tak poza tym..., Co TY tu robisz?

EnemiesOfLove[Dramione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz