21- Bal podejście trzecie- wiosenny wiatr, rozmowy, jeden stół i miłość w pełni

9.8K 436 275
                                    

Dużo słów, długi rozdział. Polecam zarezerwować godzinę z życia- pół na czytanie, a kolejne poł na otrząsanie się po rozdziale :D Proszę, przeczytajcie notkę pod rozdziałem. Życzę miłego i zaskakującego czytania.


    Dzień Balu Wiosennego był pierwszym, tak ciepłym dniem tego roku. Codziennie, co raz większa część przyrody budziła się do życia. W sobotę, jednak naprawdę poczułam, że wiosna nadeszła. Ciepłe promienie słońca przedzierały się przez zasłony. Gdy tylko je odsunęłam, poczułam, że każda część mnie regeneruje się po zimie. Wszystko mi się chciało. Mogłam śpiewać, tańczyć, sprzątać, czy robić na drutach. Otworzyłam okno, aby wpuścić trochę świeżego powietrza do sypialni. Ciepły, wiosenny wiatr wpadł do pokoju. Czułam ten zapach. Zapach nowego początku. Ptaki radośnie śpiewały, słyszałam śmiechy i rozmowy ludzi przed szkołą. Było stosunkowo wcześnie, a już tyle osób krzątało się po Błoniach i dziedzińcu. Chciało się żyć.

Wrzuciłam na siebie dżinsy i jakąś zwykłą, białą bluzkę. Niemal wyfrunęłam z pokoju. Nie zauważyłam nawet Dracona. Wpadłam prosto w jego ramiona. Najpierw patrzył na mnie zdziwiony, a potem uśmiechnął się szeroko. Zauważyłam, że nie miał na sobie koszulki. Słodki Merlinie..., Za jakie grzechy? To nie tak, że zrobiło mi się cholernie gorąco w jednej chwili, ale mogłam zrzucić to na karb tej pogody... Kogo ja oszukuję? Mury Hogwarckie były grube i zimne, ale w tym pokoju panowała niemal tropikalna atmosfera.

- Od rana się na mnie rzucasz, kochanie?- Patrzył na mnie z rozbawieniem. Chrząknęłam i odczepiłam się od jego ciała. Lustrował mnie wzrokiem z tym cwaniackim uśmiechem.

- Nie pochlebiaj sobie. Nie zauważyłam cię.

- Łamiesz mi serce.- Położył ręce, w miejscu gdzie znajduje się serce i udawał, że mdleje. Co za idiota.

- Jestem pewna, że twojego serca nic nie złamie. Jest twardsze od marmuru i biurka McGonagall.

Patrzyłam wyzywająco w jego oczy. To przekomarzanie się weszło już do naszego codziennego grafiku.

- O nie!- Krzyknął i się wyprostował.- Teraz to przesadziłaś!

Chwycił mnie za biodra i przewiesił sobie przez ramię. Zaczęłam piszczeć i uderzać go pięściami po plecach. Nie mogłam też powstrzymać śmiechu. Krzyczałam, żeby mnie puścił, ale on nie dawał za wygraną. Trzymał mnie mocno, podczas gdy ja wierzgałam i próbowałam się uwolnić. Na nic były moje próby.

- Ostatni raz powtarzam! Draconie Lucjuszu Malfoyu, puść mnie! Postaw mnie!

- Skoro tak...

Faktycznie mnie puścił. Właściwie to położył na podłodze i zawisł nade mną. Przytrzymywał moje nadgarstki przy ziemi.

- Wedle życzenia, księżniczko- zaśmiał się i dmuchnął w swoje włosy, które opadały mu na oczy.

- Powiedziałam postaw, nie połóż. Co jest w tym niezrozumiałego?

- Musiałem chyba niedosłyszeć- wyszeptał tuż przy moim uchu. Ciarki na ciele. Znowu.

- Nie dość, że wredny i narcystyczny, a do tego tchórzliwy, to jeszcze głuchy. Co ja w tobie widzę...

Podniósł głowę i mierzył moją twarz wzrokiem. Uśmiechał się pod nosem. Nachylił się lekko nad moimi ustami i wyszeptał:

- Sam nie wiem... Może to przez to, że jestem taki gorący.

Zaśmiałam się głośno. Jakby mi ktoś powiedział, rok temu, że ja i Malfoy będziemy się tak zachowywać, będą mnie bawić jego żarty i pozwolę mu na sobie tak leżeć, to serio bym stwierdziła, że potrzebuje leczenia. Nawet bym je opłaciła.

EnemiesOfLove[Dramione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz