- Nie wierzę, że cię o to poprosił- Ginny kręciła głową z niedowierzaniem, a jej wzrok mówił jedno- „Oszalałaś!"
- Ja też nie mogłam, ale co mam zrobić- z nerwów, aż rozbolał mnie brzuch. Siedziałam na łóżku Ginny i nerwowo skubałam rękaw swetra.
- Pomożesz mu?
- Nie wiem, czy można nazwać to pomocą. Nie wiem zasadniczo, na co mu to potrzebne.
- A jak coś knuje- Ginny chodziła po całym dormitorium.- Myślisz, że tak ni z tego, ni z owego jest mu to potrzebne?
- Przekonamy się. Wygrał zakład. Mogłam się wcześniej na to nie zgadzać.
- To twoja decyzja Hermiono.
- Tylko Ginny- wstałam z łózka i podeszłam do niej- nie mów o tym nikomu, a już w szczególności Ronowi i Harry'emu.
- Spokojnie, rozumiem, o co chodzi.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się do mojej przyjaciółki.
- Zawsze masz we mnie wsparcie- odparła i chwyciła moją dłoń.
Przyjaciel to człowiek, który stanie za tobą murem, choćby nie wiem, co się działo. Przyjaźń i miłość to dwie najważniejsze i niezrozumiałe wartości tego świata.
Jeśli nie wiesz gdzie szukać Hermiony Granger, zajrzyj do biblioteki. Wiedzieli o tym wszyscy, a więc także Draco Malfoy. Siedziałam w moim ulubionym miejscu w Hogwarcie i próbowałam powtarzać lekcje. Chciałam, chociaż na pięć minut mieć spokój. Miałam na dwadzieścia, a więc o piętnaście za dużo.
- Wiedziałem, że cię tu znajdę Granger- na dźwięk jego głosu, aż podskoczyłam.
- Malfoy, my się ciągle widujemy, czy ty musisz mnie nawet tutaj prześladować?
Miałam go już po dziurki w nosie. Do tego skaził to święte miejsce swoim ślizgońskim ego. Czułam się tu jak w świątyni, a teraz miałam wrażenie, że ktoś zbeształ je. Zrobił to nagle i po cichu. Wytępił wszystkich, a teraz zasadza się na mnie. Może i przesadzam, ale jakbyście musieli przebywać z osobą, której nie lubię, prawie 24 godziny na dobę, to wiedzielibyście, co ja czułam. Gdzie się nie obróciłam, nie poszłam, czego bym nie robiła, zawsze w pewnym momencie pojawiał się on.
- Potraktuj to jak komplement- odsunął krzesło i usiadł przy moim stoliku.- Mam pewien romans do ciebie.
- Po primo: nie pozwałam ci usiąść- cyniczny uśmiech numer pięć. O tak, Malfoy miał kilka takich uśmieszków.- Po secondo: nie chcę mieć z tobą żadnych romansów.
Popatrzył mnie znacząco, a mnie zrobiło się gorąco. Odchrząknęłam- jak w jakiejś telenoweli, poprawiłam włosy- czas na komedię romantyczną i zapytałam, o co chodzi, czyli jak te idiotki z horrorów, które idą otworzyć drzwi, wiedząc, że coś się za nimi czai.
- Z tą Powell jest coś nie tak.
-, Bo jest z Hufflepuffu?
-, Bo zachowuje się dziwnie. Blaise mówił, że czasami wydaje mu się, że ona coś knuje.
- Zabini prawdę ci powie- nie mogłam powstrzymać się od ironii.- A on to, co? Zamienił się w Trelawney?
- Przestań sobie robić jaja Granger! Sam mówiłaś, że coś z nią jest nie tak.
Z niewiadomej części biblioteki, dobiegło nas głośnie i znaczące „pssssyyytt", Pani Pince. Skąd ona ma taki dobry słuch? Założę się, że była w zupełnie innej części tego ogromnego pomieszczenia.
CZYTASZ
EnemiesOfLove[Dramione]
FanfictionTo co nas nie zabije, to nas wzmocni... Wojna się skończyła. Voldemort nie żyje. Śmierciożercy już względnie nie szkodliwi. Czy teraz dobro ma szanse się odrodzić? Jesień. Czarodzieje wracają do magicznie odbudowanej szkoły. Nowy dyrektor, paru nowy...