Następnego wieczora McGonagall postanowiła podzielić się z resztą szkoły tym, nad czym pracowaliśmy ten cały czas. Ron został porwany, Wrogowie Miłości przestali cackać się z „subtelnymi" znakami swojej obecności, a ja niewiadomo jak znowu byłam w szkole. Przez cały dzień ludzie plotkowali po kątach. Co prawda ja nadal nie wychodziłam ze swojego dormitorium, ale o wszystkim pilnie donosił mi Draco, który sprawdzał na każdej przerwie, jak się mam, czy żyję, oraz czy przepadkiem Powell po mnie nie wróciła.
Nie było, co ukrywać i udawać, że nie ma mnie w Hogwarcie- większość Gryfonów niezaangażowana w działanie Trzech Stronnictw i tak widziała mnie w nocy. Plotki rozeszły się szybciej, niż można się było spodziewać- podobno istniały nawet podejrzenia, że wcale nie zaginęłam tylko mam jakieś problemy ze zdrowiem- a z ich podejrzeń można było stworzyć cały katalog chorób; od smoczej ospy, przez psychiczne niuanse, aż do tego, że jestem w ciąży... Moi przyjaciele byli bombardowani pytaniami, co się ze mną działo. Z opowieści, które przyniosły mi bliźniczki Patil- Draco był najbardziej wzburzony i swoimi typowymi odzywkami i ciętym językiem zbywał wszystkich ciekawskich.
Ginny i Lavender nie pojawiły się na zajęciach. Nie było, co się dziwić. Ruda była tak roztrzęsiona, że podobno McGonagall dała wolne Hagridowi, aby pilnował dziewczyny. Mężczyzna zabrał ją do swojej chaty i starała się dawać jakieś zajęcia przez cały dzień. Z relacji bliźniczek Ginny ledwo powłóczyła nogami, co chwile łzy szkliły się w jej oczach i zawieszała się przy każdej wykonywanej czynności. Podobno parę razy widać było kręcącego się koło niej Zabiniego(co niemal z pogardą do chłopaka prychnęła niby od niechcenia Padma).
Lavender z kolei, co prawda też trafiła pod skrzydła Hagrida, ale stanowczo oznajmiła, ze nie rusza się z dormitorium. Co prawda czarodziej chciał ją w jak najmilszy sposób zachęcić, aby poszła z nim i Ginny, ale podobno spotkało się to jedynie z wybuchem szału ze strony dziewczyny i rzuceniem paru przedmiotów w Harry'ego, który przybył na ratunek opiekunowi Gryffindoru. Oboje bojąc się o swoje życie, czym prędzej ulotnili się z jej sypialni. Bliźniaczki twierdziły, że Hagrid biegł pierwszy taranując Wybrańca, który też nie był dłużny i w locie zakładając szatę ulotnił się z dormitorium. W efekcie Lavender cały dzień leżała w łóżku płacząc w poduszkę i gapiąc się w okno. Nie chciała jeść i pić, a na Padmę i Parvati nawet nie raczyła spojrzeć.
Zastanawiało mnie jedno... Kiedy one to wszystko zarejestrowały?! Chyba nie będzie to nadużycie jak powiem, że lepszego wywiadu jak Padma i Parvati Patil nie ma w całym magicznym, a może i mugolskim świecie. Pomiędzy lekcjami zdążyły być w tylu miejscach, podsłuchać tyle rozmów i zaczerpnąć tak wiele informacji, że dziwiłam się jak one mają w sobie jeszcze tyle energii, aby przyjść do mnie i dalej kroczyć wśród dżungli informacji, które udało im się sprytem wyciągnąć z każdego. Czasami bałam się tego jak dobrze poinformowane są.
Jakąś godzinę przed kolacją odwiedził mnie Harry. Draco powiedział, że da nam czas żebyśmy pogadali. Na odchodne poklepał mojego przyjaciela w ramię i uśmiechnął się lekko. To był gest, który na pewno go trochę kosztował, ale w obliczu cierpienia wszyscy jesteśmy równi, jesteśmy braćmi. Myślę, że Harry też to docenił. W końcu Ron był jego najlepszym przyjacielem od początku szkoły- martwił się o niego.
Harry nie poruszyły się nawet o milimetr, gdy Dracon opuszczał nasz pokój. Popatrzył na mnie i przez chwilę, tylko w ciszy, która była bardziej znacząca, niż tysiąc słów kierowanych do siebie, patrzyliśmy sobie w oczy. W końcu szybkim krokiem podeszłam do mojego przyjaciela i zarzuciłam mu ręce na szyję. Kilka sekund później, gdy już jego mózg ogarnął, co się wokół niego dzieje mocno przyciągnął mnie do siebie. Nie wiem ile trwaliśmy w takim uścisku, ale nie chciałam go przerywać. Zawsze byliśmy sobie bliscy. Kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie, oboje mieliśmy łzy w oczach- lśniły niczym maleńkie kryształy, nie były one jednak drogie- symbolizowały tylko ból, który dotykał nas po zaginięciu Rona.
CZYTASZ
EnemiesOfLove[Dramione]
FanfictionTo co nas nie zabije, to nas wzmocni... Wojna się skończyła. Voldemort nie żyje. Śmierciożercy już względnie nie szkodliwi. Czy teraz dobro ma szanse się odrodzić? Jesień. Czarodzieje wracają do magicznie odbudowanej szkoły. Nowy dyrektor, paru nowy...