10- Wszystkie drogi prowadzą do Hagrida

8.9K 470 291
                                    

Ten rozdział ma prawie 4000 słów, więc lepiej zaopatrzcie się w coś do jedzenia i picia :D Koniec psot! Zaczynajcie czytanie.


    Grudzień. Miesiąc zimy, świąt, balu bożonarodzeniowego oraz urodzin jednego z najwspanialszych ludzi na świecie. Rozpoczął się on dla nas niespodziewanym pojawieniem się śniegu. Brodziliśmy po kostki w białym puchu. Filch tylko klną, bo oznaczało to dla niego więcej pracy, a jak wszyscy wiemy nie należał on do specjalnie pracowitych osób. No chyba, że trzeba było kogoś ukarać, wrobić i tak dalej, wtedy nasz kochany woźny był pierwszy.

Malfoy był jakiś cichszy. Nie wiem, co mu się stało, ale miałam wrażenie, że mnie nie słucha, ignoruje... Nie kłócił się ze mną, a tu był zły znak, ok? Męczyły mnie te jego huśtawki nastrojów.


    Szósty grudnia, czyli urodziny Hagrida. Dawno u niego nie byłam. Nie miałam na to czasu, a zresztą on, jako opiekun domu też miał go, co raz mniej. Zmierzałam do jego chatki, wiedząc, że ma teraz wolne. Było zimno, padał śnieg, brnęłam przez zaspy i miałam wrażenie, że droga ciągnie się w nieskończoność. Wreszcie stanęłam przed ogromnymi drzwiami chatki Hagrida. Ledwo w nie zapukałam, a już się otworzyły. Ujrzałam głowę mężczyzny, który chwilę potem wciągnął mnie do ciepłego pomieszczenia.

- Hermiona, dziecko, co ty tu robisz?- Zapytał sadzając mnie na ogromnym, drewnianym krześle.- Napijesz się czegoś? Jasne, że się napijesz. Musisz się ogrzać. Ściągaj płaszcz.

Hagrid biegał po całym pomieszczeniu. Wyglądało to naprawdę śmiesznie- wielki, owłosiony mężczyzna szuka niewielkich i ozdobnych filiżanek. Ściągnęłam płaszcz, czapkę, szalik i rękawiczki-, czyli cały zimowy rynsztunek.

- Hagrid, nie przejmuj się mną. Przyszłam do ciebie, a napić herbaty mogę się w szkole.

- Gość w domu najważniejszy- odparł i postawił na stole imbryk i dwie filiżanki.- Gdzieś miałem jeszcze ciasteczka...

Patrzyłam na jego poczynania z wielkim uśmiechem na twarzy. Hagrid zawsze był wspaniały. Ciepły, wielki facet, który chętnie pomagał innym. Każdemu dawał wsparcie, nie ważne, co. Wyjęłam z torby niewielki pakunek. Miałam dla niego prezent i liczyłam, że mu się spodoba.

- Częstuj się ciasteczkami- powiedział nalewając mi herbaty.- Ostatnio prawie cię nie widuję.

- Mam dużo obowiązków, przepraszam...

- Ależ nie masz, za co. Świetnie cię rozumiem.

Zajął miejsce po drugiej stronie okrągłego stolika. Uśmiechał się do mnie pokrzepiająco.

- Mam coś dla ciebie- powiedziałam. Wstałam i wyciągnęłam zza pleców pakunek.- Wszystkiego najlepszego Hagrid!

Podałam mu prezent. Mężczyzna wstał, tak, że prawie przewrócił stół.

- Nie trzeba było- powiedział. Wziął ode mnie swój prezent i go otworzył.

- I jak? Podoba się?- Zapytałam, chociaż widziałam, że jest zachwycony. Zdobyłam dla niego pierwsze wydanie książki o magicznych stworzeniach, napisanej przez jego ulubionego autora. Oryginał. Nie pytajcie skąd to miałam.

- Nie wiem jak ci mam dziękować- odparł i chwycił mnie w ramiona, mocno ściskając.

- Udusisz mnie, Hagrid.

- Przepraszam- powiedział i postawił mnie na ziemię.- Opowiadaj, co u ciebie.

Tak też zrobiłam. Hagrid słuchał mnie uważnie. Co jakiś czas gładził okładkę książki, jakby nie mógł uwierzyć, że należy do niego.

EnemiesOfLove[Dramione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz