5

324 13 7
                                    

Dzień w szkole mijał Josephowi tak zwyczajnie, że aż się bał. Niby tak jak zawsze na przerwach starał się ukrywać w jakichś szkolnych zakamarkach lub zwyczajnie w męskiej toalecie, żeby uniknąć konfrontacji z Dunem i jego kumplami.

I o dziwo dzisiaj mu to wychodziło, aż za dobrze. Tyler na początku zastanawiał się co okropnego szykuje dla niego dzień, ale później zaczął cieszyć się z braku spotkania gnębicieli.

Jak zwykle przez wszystkich był ignorowany, to akurat najbardziej lubił. Kiedy nie zwracał na siebie niepotrzebnych spojrzeń i nikt nie zwracał na niego uwagi. Najlepsze zestawienie.

Spodziewał się, że Pan Thompson będzie chciał z nim rozmawiać o Joshu i jego postępach w matematyce, ale nawet to się nie wydarzyło.

Tak spokojnym tempem mijały lekcje, aż nadszedł czas na tą jedną szczególną - lekcje wychowania fizycznego. Tyler jej obawiał się najbardziej, zwłaszcza z powodu rany na nodze, która nie dawała o sobie zapomnieć.

W końcu zadzwonił dzwonek oznajmiający przerwę, Joseph razem z resztą klasy wyszedł na korytarz i udał się w kierunku hali.

Wszedł do szatni i odrazu skierował się do toalet. Nigdy nie przebierał się razem z chłopakami. Nie dlatego, że oni coś do niego mieli, nawet go nie zauważali. Tyler wstydził się swojego ciała, tego, że było ono takie marne i całe pokryte bliznami. Nie chciał, żeby ktokolwiek je widział, to byłoby niezręczne.

Tak będąc zamknięty w kabinie zdjął ubrania i założył czarne długie spodnie dresowe i koszulkę z długim rękawem. Nawet jeżeli miałoby mu być za gorąco nie pozwoli sobie na żadną wpadkę, czyli odsłonięcia chociaż małego skrawka skóry na rękach bądź nogach. Zanim wyszedł zdążył zjeść pół drożdżówki.
Sam jej smak go obrzydził, nie lubił słodkich rzeczy, w ogóle ostatnimi czasy sam fakt jedzenia bardzo go brzydził. Niestety, żeby nie zasłabnąć na samym poczatku wf musiał coś zjeść.

Słyszał jak znajomi, jeżeli w ogóle można kogoś z kim nigdy się nie rozmawiało nazwać znajomym, z klasy rozmawiali i śmiali się. Chciałby mieć z nimi kontakt, ale pewnie uważali go za dziwaka. Problemem był też jego strach z nawiązywaniem kontaktów.
Nawet gdyby chciał, wiedział, że nie byłby w stanie normalnie do kogoś podejść i jakoś zacząć rozmowę.

Po paru minutach, kiedy usłyszał, że chłopcy wychodzą, on poszedł w ich ślady. Wziął jeszcze tylko plecak, wpakował do niego ubrania i przed wyjściem odłożył wszystko na ławce w szatni.

Lekcja wf przebiegała normalnie.
Lekka rozgrzewka i jakieś ćwiczenia.
Joseph jednak już nie dawał rady, był zmęczony, jego nogi drżały z wysiłku i ból w udzie dodatkowo go męczył.
Chciał wytrwać do końca lekcji, zwłaszcza, że ledwo zaczęła się druga z trzech godzin. Nie mógł już tak dłużej, słabł. Chciał usiąść i odzyskać siły, a zarazem było mu głupio przed wszystkimi pokazywać to jaki jest słaby.

Ostatecznie poddał się swojemu ciału i podszedł do nauczyciela z zapytaniem czy może usiąść. Tradycyjnie wf-ista pozwolił mu odpocząć i wiedział, że Joseph do końca lekcji nie będzie w stanie ćwiczyć. Powiedział mu jedynie, żeby poszedł siedzieć w szatni, bo jeszcze piłką dostanie i takie tam. Tyler posłuchał i skierował się do szatni.

Zamknął drzwi i usiadł na ławce, oparł głowę na rękach i próbował dojść do siebie. Siedział tak parę minut popijające wodę. Zorientował się, że jego noga boli bardziej niż wcześniej. Zsunął spodnie do połowy ud i zobaczył zakrwawiony bandaż.

Cholera jasna... - Rana najwidoczniej nie zagoiła się na tyle i znowu zaczęła z niej lecieć krew. Na szczęście Tyler w takiej sytuacji miał doświadczenie, już kilka razy jego rany robiły mu takie niespodzianki.

(not) ALONE // Joshler [zakończone]Where stories live. Discover now