Koniec Końców

3.2K 115 31
                                    

Weszłam z lekką obawą do domu. Może i wuj nic nie podejrzewa, może i każdy sądzi, że jestem, drugą w kolejności, najwredniejszą osobą w rodzinie, ale czy jestem w stanie dalej udawać? Miałam nadzieję, że nawet jeśli dam to po sobie poznać to nikt nie zwróci na mnie większej uwagi.

Weszłam do salonu, gdzie odbywało się właśnie spotkanie śmierciożerców. Draco siedział koło swoich rodziców. Widziałam, że zajął dla mnie specjalnie miejsce koło siebie, ale kiedy zaczęłam iść w jego stronę usłyszałam mrożący krew głos wujka, mówiący "podejdź dziecko...". Popatrzyłam z prośbą na Draco, ale chłopak niestety nie mógł nic zrobić. Byłam zdana sama na siebie. Stanęłam koło niego i spojrzałam obojętnym wzrokiem.

- Słucham cię wuju.- powiedziałam najbardziej obojętnie jak potrafiłam w tamtym momencie

- Słyszałem kochana, że byłaś razem z Regulusem w Hogwarcie i widzieliście się z Potterem. Coś cie z nim robili?- spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem

- Próbowałam zdobyć jego zaufanie, aby jak zaatakujemy zamek zaatakować go od tyłu. Każda próba szybszego zakończenia wojny jest najlepsza. Tym bardziej, że jestem naprawdę dobrą aktorką.- mrugnęłam do niego

- Widzicie?- spojrzał na wszystkich zgromadzonych- Takich ludzi i takich pomysłów nam potrzeba. Nie wyobrażam sobie w tym momencie robienia czegokolwiek bez tej małej, ale mądrej główki. Od teraz Selena dowodzi wschodnią grupą. I nie interesuje mnie to, że komuś się to nie podoba. Ma być tak jak mówię. Zrozumiano?!

- Tak jest panie!

Odpowiedzieli jednym chórem i potem wszyscy znikli. Zostałam tylko ja i chłopaki. Od razu podbiegłam do nich i mocno przytuliłam. Naprawdę bałam się, że wuj zauważy, że kłamię. A jeśli by to zauważył moja śmierć była by szybsza niż myślałam.

- Jutro. W południe. Przed atakiem. Zamek. Schody. Zrozumiano?- powiedziałam i spojrzałam na nich poważnie

- Oczywiście.

Powiedzieli we dwójkę i od razu po tym Reg opuścił salon, a my z Draco poszliśmy do mnie do pokoju odpocząć po tak bardzo męczącym dniu.



*********



- Wszystko gotowe?- zapytałam Harrego

- Patrząc na mobilizację całej szkoły myślę, że tak. Ale ty jesteś pewna, że on niczego nie podejrzewa?- zapytał po raz kolejny tego dnia

- Mówiłam już ci, że dał mi dowodzenie nad jedną z części armii. Sądzę, że zdobyłam jego stuprocentowe zaufanie, dlatego nie mamy czym się martwić.- uśmiechnęłam się 

Staliśmy właśnie przy schodach w zamku. Została nam godzina do ataku Voldemorta na Hogwart.  Czas mijał, a ja coraz bardziej się martwiłam czy wszystko pójdzie po mojej myśli. Jeśli chociażby jeden z punktów mojego planu nie wyszedł tak jak to wymyśliłam ucierpi na tym cały Wymiar Magiczny. 

Ron i Hermiona poszli po kieł bazyliszka, Harry poszedł pomóc innym na dziedzińcu, a ja z Regulusem poszłam do gabinetu dyrektora. Pora zacząć przedstawienie. 

Bariera jako tako wytrzymywała, więc miałam dość sporo czasu. Stanęłam w oknie i wyczarowałam na niebie gigantycznego węża.

- ... Ale ty wiesz co chcesz zrobić? Nie chcesz tego jeszcze przemyśleć?- powiedział i otarł łzę z policzka

- Niestety za późno Reg. Teraz nie ma już odwrotu.- powiedziałam i przytuliłam go- Oddaje ci moją różdżkę. Przypilnuj ją.- mrugnęłam i usłyszałam jak pęka bariera, to był sygnał dla mnie- Widzimy się na dole.

Wredny Aniołek || Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz