Rozkaz...

3.9K 191 110
                                    

Siedzieliśmy w gabinecie profesora jak na szpilkach. Snape patrzył na nas uważne, a ja ze strachu co jakiś czas zerkałam na chłopaka obok, który trzymał mnie za rękę dodając otuchy. Nagle Snape westchnął i przetarł ręką twarz.

- Przypominacie mi moich znajomych sprzed lat. - zaśmiał się - Powiedzcie mi jak to się dzieje, że zawsze do siebie wracacie?

- Wie pan... -zaczęłam - Można powiedzieć, że to jest jakby przeznaczenie.

- Zgadzam się z Sel. Nie wyobrażam sobie, że mógł bym być z inną. Nawet za czterdzieści lat.

- Ech... -westchnął - Kazałem wam tu przyjść z rozkazu Czarnego Pana. Nie podoba mu się, że jesteście ze sobą. Wiesz o tym Sel doskonale. - spojrzał na mnie- Oczywiście powiedziałem mu, że nie jesteście ze sobą, więc musicie uważać. Nigdy nie wiadomo kto może się wygadać. Dlatego nie wolno wam nawet pisać do rodziców, że znów do siebie wróciliście. To będzie nasz taki sekret.

- Tak jest panie profesorze. - powiedzieliśmy jednocześnie

- Teraz możecie iść.

Wstaliśmy i skierowaliśmy kroki w stronę drzwi. Już miałam wychodzić,  kiedy nagle usłyszałam, że mam zostać. Zdziwiłam się, ale powiedziałam Draco, że spotkamy się w salonie. Chłopak jedynie kiwnął głową i wyszedł. Ja wróciłam na miejsce,  gdzie wcześniej siedziałam.

- Mam nie zbyt ciekawe wiadomości dla ciebie. - powiedział siadając koło mnie

- Jakie? - zapytałam niepewnie

- Lepiej było by dla ciebie jakbyś nie wracała do domu na święta. I nie mów o tym nikomu. Nawet Draco.

- Czemu?  Dlaczego mam zostać i czemu nie mogę nikomu powiedzieć? - zdziwiłam się

- No i właśnie to jest ta gorsza część. - westchnął

- Jest pan dla mnie jak wujek. A wujek by o tym powiedział. Zrobił by wszystko dla mojego dobra.

- Ty dla mnie Sel też jesteś jak rodzina, ale zrozum, że takie wiadomości nie są codziennością.

Pierwsze co do głowy mi przyszło to, iż moi rodzice mieli jakiś wypadek. Albo Voldemort chce mi coś zrobić. Nie... To mój wujek. A może Snape odchodzi?  Ja nie chcę, aby odszedł.

- Sel... Nie wiem jak to powiedzieć.. - przerwałam mu

- Prosto, krótko i na temat. Jeśli będziesz wujku tak przeciągał będę się jeszcze bardziej bała o co chodzi.

- No dobrze. Twoi rodzice nie żyją. - powiedział i spojrzał na mnie

Na mojej twarzy malował się szok i niedowierzanie. Ana i Christian Slytherin nie żyją?  Ale jak?  Kto był na tyle potężny, aby ich pokonać?  Chwila...

- Jak to się stało?  Co on znowu zrobił?- patrzyłam zła przed siebie

- Twoi rodzice nie chcieli się zgodzić, aby sprowadzić cię wcześniej do domu. Bali się, że chce ci coś zrobić, albo zlecić jakieś szczególne zadanie. Kiedy mu odmówili zagroził, że ich zabije. Wtedy twój ojciec wycelował w niego różdżką. Voldemort się tego nie spodziewał. Jego własny kuzyn chciał go zabić. Niestety Christian wiedział, że on nie umrze nawet jakby bardzo chciał. Wtedy twój wuj wycelował w niego różdżką. Ana nie mogła pozwolić na śmierć swego męża, więc stanęła przed nim i oberwała. Poświęciła się, aby ratować twego ojca. Wtedy on stwierdził, że musi jakoś ciebie uchronić przed powrotem. Dlatego przeteleportował się tutaj i mi o wszystkim powiedział. Później miał się gdzieś ukryć, ale znaleźli go i zabili. - powiedział i spojrzał na mnie z bólem - Naprawdę mi przykro złotko. Wiem, że będzie ci ich brakować, mi też, ale musisz być silna. Musisz być silna dla nich. Aby ich poświęcenie nie poszło na marne.

- Wiem o tym. Jak tylko wrócę obiecuję, że go zabiję. Zabiję tego huja! - krzyknęłam i wstałam wkurwiona- Dziękuję wujku. Na szczęście mam jeszcze ciebie.

Dodałam i wyszłam z jego gabinetu. Wiem, że miałam spotkać się z Draco i resztą w salonie, ale nie mogłam tam pójść. Musiałam się na kimś wyżyć. Nagle przede mną pojawił  się Potter. Wyrósł jak z pod ziemi, ale cieszyłam się. Musiałam sobie zamienić z nim kilka słów. Pokazałam na niego palcem i kazałam iść za mną. Chłopak wyglądał na zdziwionego. Chyba wcześniej pomyślał, że się będziemy wymieniać zaklęciami i damy sobie spokój. Ale nie... Ja miałam inny plan. Musiałam z nim przejść na neutralny grunt jeśli chciałam wprowadzić plan w życie. Musiałam zapomnieć co zrobił mojemu chłopakowi w łazience i jak przez niego cierpiał. Musiałam skupić się teraz wyłącznie na swoim planie. Nikt nie mógł mi wejść w paradę.

Weszliśmy do łazienki Jęczącej Marty. Stanęłam koło umywalek i uderzyłam z całej siły w lustro. Odłamki szkła wbiły mi się w rękę, która teraz krwawiła, ale nie przejmowałam się tym. Ten ból w porównaniu z moim wkurwieniem był niczym. Spojrzałam na chłopaka i zdałam sobie sprawę, że lekko przecięłam. Jego wyraz twarzy przedstawiał szok i lęk. A moze jeszcze współczucie?  Możliwe. Chciałam coś powiedzieć, ale chłopak podszedł do mnie, wziął mnie za rękę i zaczął leczyć moje rany. Przekręciłam oczami, ale zdziwił mnie jego gest. Przecież my się nienawidzimy.

- No. Skończone. - powiedział - A teraz powiedz po co kazałaś mi tu przyjść.

- Chcesz zabić Voldemorta tak jak jest w tej całej przepowiedni?  - zapytałam

- No tak, ale czemu się o to pytasz? - zdziwił się

- Bo mam pewien pomysł...

Powiedziałam wszystko Harremu, który się zgodził na wszystko. No i cudownie. Pożegnałam się z nim i poszłam w końcu do salonu ślizgonów. Kiedy moja ekipa mnie zobaczyła od razu wszyscy się na mnie rzucili. Zaczęli mówić jak to się o mnie bali i tak dalej. Ostatni podszedł do mnie Draco. Wyglądał jakby kamień spadł mu z serca na mój widok. Nie czekałam długo i rzuciłam mu się w ramiona. Dopiero teraz zaczęłam płakać. Cała złość wyparowała po rozmowie z Harrym i zastąpił ją smutek. Nir mogłam powstrzymać łez. Draco przytulił mnie mocniej do siebie i zaczął gładzić po plecach. Czułam się przy nim bezpieczna. Tego mi było trzeba. Po wszystkim tym co się dzisiaj dowiedziałam potrzebowałam kogoś kto nie będzie pytał co się stało tylko bedxie przy mnie. Za to go kocham. Kocham go za wszystko co dla mnie zrobił.

Usiedliśmy na kanapie. Draco wziął mnie posadził na swoich kolanach. Każdy patrzył się na mnie nie wiedząc co mają powiedzieć. Nagle Regulus, którego z nami nie było, wszedł do środka i popatrzył na nas. Kiedy mnie zobaczył powiedział tylko dwa słowa, które zdziwiły nie tylko mnie, ale też resztę.

- Zabije gnoja...

*******

Hejka. Wiem, że wczoraj nie było rozdziału, ale staram się szukać jakiegoś wydawnictwa. Idę za waszą radą 💖💖💖

Ale wracając... Jak się podobał rozdział?

Dzięki za wszystkie:
- czytanie 📖
- gwiazdki 🌟
- komentarze 📝

Pozdrawiam wasza Anielica 💖💖💖

Wredny Aniołek || Draco MalfoyWhere stories live. Discover now