Drugi rok

7.6K 313 137
                                    

Już na Wielkiej Sali miałam ochotę mdleć. Nie czułam się za dobrze odkąd wsiadłam do Hogwart Express. Nie wiem co się dzieje, ale jakbym teraz miała wybierać wolałam bym siedzieć w domu. Czemu nie skorzystałam z oferty taty?

- Sel... Jesteś strasznie blada. Może powinnaś iść do pani Pomfrey?- zapytał zmartwiony Matheo

- Nie. Dzięki za troskę.- powiedziałam i poczułam silny ból głowy- Wiecie co... Ja chyba pójdę już do pokoju. Smacznego.- powiedziałam i wstałam od stołu zwracając na siebie uwagę większości

Przewróciłam oczami i skierowałam się do drzwi. Kiedy chciałam otworzyć już drzwi oberwałam nimi. Ktoś gwałtownie je otworzył i uderzył mnie nimi. Jakbym czuła się dobrze ten ktoś by już nie żył, ale że ledwo trzymałam się na nogach od południa, tak teraz leżałam na podłodze trzymając się o bolące mnie miejsce, jakim była moja głowa.

Po chwili poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Wciągnęłam mocno powietrze dzięki czemu mogłam poczuć te wspaniałe perfumy. Jak coś ja nic nie mówiłam. Koło mnie z pewnością był Królik, Blaise, Pansy, Hestia i Flora. No i jeszcze jedna osoba. Mój kochany profesor. Snape. Poczułam jak ktoś mnie podnosi w stylu panny młodej i gdzieś ze mną idzie. Byłam dość wysoko nad ziemią, więc z pewnością to musiał być mój opiekun. Z zamkniętymi oczami doskonale wiedziałam , gdzie mnie niesie. Skrzydło szpitalne. Nie lubię tamtego miejsca , ale cóż mam zrobić? Ja tu nawet odezwać się nie mogę , a co dopiero miałam bym się buntować , aby mnie tam nie zanosili.

Kiedy leżałam już na łóżku pani Pomfrey kazała mi się przespać. Ale ja nie mogłam. Nie mogłam nawet na chwilę zmrużyć oka, ponieważ cięgle myślałam kto mnie uderzył drzwiami. Ok. Wiadomo, że nie chcący , ale tak czy siak to zrobił. Oprócz tego zastanawiało mnie jeszcze to, że kiedy leżałam na ziemi poczułam perfumy Draco. Czyżby przejął się tym co mi się stało , czy może jednak to on wszedł wtedy na wielką salę ? A ostatnią rzeczą , która chodziła mi po głowie to , to że słyszałam jakieś głosy. Czy ja oszalałam ? Bo jeśli tak to proszę wyślijcie mnie do domu , a nie do psychiatryka. Już wolę siedzieć w domu. Tam chociaż będę się normalnie czuć.

Kilka dni później

W skrzydle szpitalnym spędziłam kilka dni. Wiadomo musiałam nadrobić zaległości, ale nauczyciele dali mi na to sporo czasu. Kiedy tam leżałam odwiedzali mnie moi znajomi. Martwili się o mnie. I po co?

Doszły mnie słuchy, że na lekcji z naszym nowym nauczycielem , czyli "potyczki magiczne" bliznowaty gadał z wężem. Teraz każdy gada , że dziedzic Slytherin to niby on. Prędzej coś mnie zabije nim on się nim stanie.

Podobno coś krzywdzi uczniów . Na ścianie podobno widnieje napis , który mówi o tym, że dziedzic Slytherinu powrócił.

Teraz leżę sobie na sofie w pokoju wspólnym i gapię się w ogień. W te tańczące płomyki. Nagle ktoś wchodzi do pokoju kłócąc się. Oni kiedyś będą razem. Ja wam to mówię.
Pansy i Blaise kłócili się o jakąś głupotę. Jak zwykle. Hestia i Flora szły za nimi i pilnowali, aby się nie pozabijali. Na samym końcu szedł Królik , Crabb i Goyl . Ta piątka usiadła na sofie , a tamtą dwójka dalej się kłóciła stojąc na środku salonu.

- Możecie już przestać? - zapytałam znudzona , ale zero reakcji - Ok. Sami się o to prosiliście. - przewróciłam oczami i wstałam. - Wingardium Leviosa. - powiedziałam i machnęłam różdżką

Dwójka ślizgonów uniosła się do góry krzycząc , abym przestała, a reszta się tylko z tego śmiała. Poczekałam , aż się uspokoją i opuściłam ich na dół.

Wredny Aniołek || Draco MalfoyNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ