Że co?!

5.1K 229 60
                                    

Ważne info na końcu rozdziału 💖

******************

Od razu, kiedy weszłam na Wielką Salę wiedziałam, że coś jest nie tak. Zajęłam swoje miejsce koło swojego chłopaka i oparłam głowę na jego ramieniu. Tak. Chłopaka. Nie pomyliłam się. Staliśmy się oficjalnie parą podczas moich urodzin. Byliśmy wtedy w ogrodzie. Było strasznie romantycznie. Chłopak uklęknął przede mną. Aż żal było się nie zgodzić. Ale wracając do tego początku roku. Każdy na sali siedział cicho od samego wejścia. A dlaczego?  Ponieważ przy stole nauczycielskim siedziała jakaś nowa babka ubrana cała na różowo. Jak ja nienawidzę tego koloru!  Oczy mi to wypala!  Od razu nazwałam ją "różową landryną" i za powiedziałam ekipie, że jej nie będę lubić. Ci tylko zaśmiali się na moje słowa. Typowe. Cokolwiek zaczynałam mówić, że mi się coś w niej nie podoba oni zaczynali się śmiać lub komentować to, że niby przesadzam, albo nie mogę się pogodzić z tym, że nie szanuje dyrektora. A mi bardziej chodziło o to, że była w Slytherin, pracuje z moimi rodzicami w ministerstwie, lubi koty i co najgorsze... Kocha kolor różowy! No ludzie!  Jak tak można?!

Jej piskliwy głosik doprowadzał mnie do szału. Kiedy nie mogłam już tego wytrzymać wstałam od stołu i poszłam w stronę drzwi. Nagle usłyszałam ja to coś zwraca się do mnie.

- A panienka gdzie się wybiera panno...?

Odwróciłam się do niej z minął która mówiła, że działa mi ta kobieta na nerwy. Wkurwiona patrzyłam na nią spod byka, ale uśmiechnęłam się jednym z tych prasowych uśmiechów i zaczęłam mówić słodkim głosem... Niech myśli sobie, że ma do czynienia z miłą i grzeczną uczennicą. Niech sobie tak myśli. Jeszcze sprawię, że odejdzie stąd szybciej niż tu przyszła.

- Martina Gryffindor prze pani...- powiedziałam tonacją, która wskazywała na strach, a stół ślizgonów zaczął się śmiać. Na moje szczęście nie byłam w szacie, ponieważ w pociągu jakiś pierwszoroczny oblał mi ją sokiem z dyni, więc dyrektor pozwolił mi być w ubraniu zwyczajnym. 

- Gryffindor powiadasz?- zdziwiła się- Słyszałam, że jest jakiś dziedzic Godryka tutaj, ale nie sądziłam, że będzie tak bezczelny.- mówiła z oburzeniem

- A ja nie sądziłam, że nauczyciele mogą tak zwracać się do uczniów, którzy zachowują się przystało jak na normalnego człowieka.- przewróciłam oczami- A pani co? Myślisz, że będziesz mogła robić tu wszystko na co będziesz miała ochotę? Zapomnij!- krzyknęłam i zaczęłam kierować się w stronę stołu nauczycieli 

- Jak śmiesz?!- pisnęła tak, że każdy zatykał uszy 

- Jak śmiem?!- pytam podchodząc do niej tak blisko, że wygięła się lekko do tyłu- To teraz coś ci powiem stara jędzo. Nikt poza mną nie będzie władał tą szkołą. Zrozumiano?

Ona nic nie odpowiedziała, ale widząc jej zszokowaną minę uśmiechnęłam się zwycięsko i w końcu wyszłam z sali. Żadna różowa landryna nie będzie mi mówić jaka jestem. Nie w moim domu.

Pół godziny później do salonu ślizgonów weszła moja ekipa. Rozmawiali o czymś żywo i śmiali się. Postanowiłam nie przerywać ich rozmowy, ale zaczęłam się niej przysłuchiwać. 

- Oni serio myślą, że udowodnią winę ślizgonom?- śmiała się Pansy

- Jeśli Sel wyjdzie jutro na zajęcia to tak.- powiedział cicho Draco

- Ona da sobie radę.- mówił pewnie Zabini- Nikt nie jest na tyle odważy by jej podskoczyć.- zaśmiał się

Nagle znów zaczęli się śmiać. Chociaż nie na długo. Kiedy mnie zauważyli zamilkli na chwilę. Usiedli na swoich standardowych miejscach, a Draco niepewnie usiadł koło mnie. Oparłam się o niego i westchnęłam. Chłopak objął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej siebie. 

- Zapadłaś w pamięć naszej nowej nauczycielce panno Gryffindor.- zaśmiał się Leo

- Zamknij się.- powiedziałam i rzuciłam w niego poduszką


******


Myślałam, że pierwszy dzień będzie spokojny, ale nie... Ponieważ jako ostatnie musieli dać nam OPCM. No ludzie!!! Jeszcze z tą potworną różową landryną. 

Usiadłam w ławce z Pansy i ukryłam twarz w dłoniach. Miałam dość tego dnia. Nie dość, że był to poniedziałek, dostałam karę za gnębienie gryfonów, Draco i chłopaki nie mieli dla nas dzisiaj czasu, Leo zaczął się dziwnie zachowywać, to jeszcze muszę przez dwie godziny znosić ten piskliwy głosik. Na pomoc?!

Pewna siebie weszła do klasy i od razu kazała schować nam różdżki. Zdziwiło to wszystkich, a szczególnie Pottera, który zaczął z nią się kłócić. Ich kłótnia nie trwała długo i dostał karę, ale po raz pierwszy miałam ochotę poprzeć Pottera i zdziwicie się, ale to zrobiłam. Wstałam i od razu zaczęłam krzyczeć tak głośno, że Pansy odsunęła się ode mnie. 

- On ma racje! Jak mamy się bronić nie znając zaklęć?! Co sobie pani wyobraża?! 

- Co za tupet! Jak mniemam panienka Gryffindor.- powiedziała z odrazą

- Hahaha...- zaśmiałam się kpiąco- Chyba sobie pani żartuje w tym momencie! Jak śmie pani obrażać dziedziczkę samego Salazara Slytherina?!- krzyczałam

Jej mina była bez cenna. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że ze mną nie wygra i jako była mieszkanka domu mojego pradziada powinna mieć do mnie chociaż krztę szacunku.Jeśli natomiast nie będzie chciała tego zrobić usunę ją z pamięci tego domu.

Po chwili uniosła głowę i popatrzyła na mnie z tym denerwującym uśmieszkiem. Podeszła do mnie bliżej uderzyła ręką o ławkę tak mocno, że czułam jak drewno zostało wprawione w drgania.

- Macie karę. Ty i ten parszywy gryfon.

Powiedziała spokojnie, a ja nie mogłam uwierzyć. Druga kara w ciągu jednego dnia. Co może się jeszcze wydarzyć w tym roku skoro zaczynam go rekordem kar?


********


Hejka! Wiem długo mnie nie było, ale cóż... Tu szkoła, potem poligon w Trzciańcu na 3 dni i dopiero teraz znalazłam chwilkę. Mam nadzieję, że nie jesteście bardzo źli. 

Druga wiadomość! Zgłosiłam swoje opowiadanie "Ostatnia z Dynastii" do konkursu literackiego. Mam nadzieję, że będziecie trzymać kciuki. I przy okazji zapraszam do czytania ;)

Pozdrawiam Anielica ♥♥♥

Wredny Aniołek || Draco MalfoyDonde viven las historias. Descúbrelo ahora