Później mógłby nastąpić tylko foch, gdy jednak teksty i grafiki nie wpisywały się w brak wizji klienta. A to następowało wręcz nagminnie. 

— Mamy brief, jednak nic z niego nie wynika — mruknął Taehyung, a Jin tylko zmarszczył brwi. 

— Też mi nowość, zrobię grafikę na czuja —  odparł i wrócił do wgapiania się w monitor. 

— A ja teksty, chyba nie mamy innego wyjścia, skoro klient i tak będzie niedostępny przez najbliższe dwa tygodnie. To szaleństwo — zirytował się Taehyung, jednak już otwierał Microsoft Office w wersji online.

Zrobiłby sobie jeszcze kawę. 

Ledwie się podniósł, gdy tylko usłyszał ciche biadolenie Jina.

— Nie wiem, po cholerę jesteśmy w tym gabinecie razem, to niedorzeczne. Tylko mnie wkurwiasz. 

— Ty mnie też.—  odpowiedział Taehyung i zorientował się, że od dawna nie wdał się z nikim w taką niedorzeczną pyskówkę. 

— Zastanawiam się, dlaczego Namjoon tak  walczył o zatrudnienie ciebie. Sypiasz z nim pewnie też, co? Jak z szefem marketingu? A potem robisz, co chcesz? — Jin mówił, nawet nie patrząc na copywritera. Zirytowany jeszcze raz anlizował brief z koszmaru.

— Tak, tak, z tobą też będę sypiać, byś się zamknął i dał mi spokój, stoi? 

— Nigdy. 

— To smutne. 

— Jesteś imbecylem — obruszył się Jin i poprawił na krześle.

— Ty jeszcze większym, nawet nie wiem, o co ci chodzi — w głosie Taehyunga pobrzmiewała lekka irytacja. 

— To masz sitko zamiast pamięci wielki copywriterze. W dupę kopany, cholera jasna — warknął Jin, a Taehyung w innej sytuacji może rozczuliłby się na myśl o tych uroczych przekleństwach. 

Właściwie to trochę mu się chcialo śmiać. To była jego wada, która doprowadzała Joona do białej gorączki. Gdy wymiana zdań stawała się po prostu absurdalna, copywriter nagle zaczynał się śmiać, jak obłąkany, a Joon denerwował się jeszcze bardziej. Tak mniej więcej działał ten mechanizm. 

Teraz tylko podszedł do drzwi, zamknął je na klucz i podłożył krzesło pod klamkę. Zarejestrował przerażone spojrzenie Jina, nim puściły mu nerwy.  

— Kurwa Jin, jaki jest twój problem do cholery? Co ja ci takiego zrobiłem?!?! — ryknął Taehyung, bo jego cierpliwość była krucha. W takich momentach nawet jego dziwiły te wybuchy. 

Jin spojrzał na niego, jak na idiotę, a potem powoli wyjął burgundowe pudełko i bezczelnie zapalił papierosa w zamkniętym gabinecie. W firmie, w której zabronione było palenie. Taehyung tylko uniósł brwi i zacisnął pięści, starając się usiedzieć na krześle i nie rzucić się na Jina. Nie oszukujmy się, w tym starciu nie miałby siłowej przewagi. Może uratowałoby go tylko szalone zachowanie i bycie totalnie nieobliczalnym w ataku. 

Na 99% zrobiłby z siebie idiotę. 

Za drzwiami słyszał tylko nerwowe głosy Jungkooka i Namjoona, którzy szarpali za klamkę i próbowali otworzyć drzwi. 

No tak, pewnie Jungkook wezwał posiłki. Za późno. 

— Idźcie w cholerę! — krzyknął copywriter, na co usłyszał kilka przekleństw przyjaciół. — Mów — spojrzał na Jina. — Kurwa, wygarnij mi wszystko i przejdźmy z tym dalej, bo oszaleję. Tak się nie da pracować. 

Two angry men | TaekookOn viuen les histories. Descobreix ara