Chapter 36

2K 217 63
                                    

“Pomogę ci”

Od kilku dni nieprzerwanie padał śnieg, z czego (Y/N) była szczerze zadowolona. Białego puchu było coraz więcej i więcej, aż w końcu uzbierało się go tyle, aby można było to wykorzystać w różnych celach (w jej przypadku do zabawy).

Wbrew temu, że była dorosła, w środku po tak długim czasie w ciele dziecka, naprawdę zaczęła się tak zachowywać i nic nie mogła na to poradzić. Mimo iż zachowywała spokój i powagę w różnych sytuacjach, nie mogła odmówić sobie dziecięcej radości, jaką dostarczało śnizganie na lodzie, robienie aniołków na śniegu, lepienie bałwana czy doskonale wszystkim znana bitwa na śnieżki.

Śnieg skrzypiał pod jej ciężarem, gdy przechadzała się po lesie, uważnie monitorując okolice.

— Tu będzie idealnie! — oznajmiła z entuzjazmem, opierając o biodra wierzch swoich dłoni skrytych pod (f/c) rękawiczkami.

— Yay! — zwołał stojący obok Tobi, który z radości aż odłożył trzymamy przez niego worek i zaklaskał w dłonie, przyglądając się małej łące pokrytej wysoką warstwą śniegu.

— Bierzmy się do pracy, zanim słońce zajdzie — dodała zadowolona.

Zaczęli wspólnie lepić bałwana. (Y/N) nie ociągała się z tworzeniem jeden z kul, czego nie można było powiedzieć o Tobim. Mężczyzna powoli lepił małą śnieżkę, by następnie turlać ją mozolnie po białym puchu. Wyglądał jakby to powolne, pełne skupienia oraz dziecinnej niewinności zajęcie dawało mu dużo radości. A przynajmniej tak stwierdziła w myślach kobieta, gdy spojrzała, by sprawdzić jak sobie radził.

— Tobi, jak skończysz to przyturlaj kulkę tutaj do mnie — poprosiła, ustawiając pierwszą i zarazem największą z białych kul.

— Tak jest, (Y/N)-chan! — odparł od razu i nawet przerwał na chwilę zabawę, aby jej zasalutować niczym żołnierz swojemu dowódcy, gdy ten wydał jakiś rozkaz.

(L/N) zachichotała zauroczona zachowaniem bruneta, po czym zabrała się za tworzenie głowy bałwana.

Po paru minutach oboje skończyli. Uchiha przeturlał kulę w miejsce, które wcześniej wskazała Cukrowa Księżniczka. Jednak, kiedy podniósł gigantyczną śnieżkę, okazało się, że śnieg był za słabo zbity i w ułamku sekundy się rozleciał.

— Och nie! — zawołał z przerażeniem Uchiha, łapiąc się za głowę w geście zmartwienia. — Kulka Tobiego! Zniszczona! — zaczął dramatyzować i opłakiwać stratę swojego dzieła.

Usta (Y/N) drżały, gdy ta całą siłą woli powstrzymywała się od zaśmiania. Musiała wziąć kilka głębszych wdechów, aby jakoś się uspokoić, mimo że widok Tobiego na klęczkach, który rozpaczał nad kupką śniegu był komiczny.

— Tobi, nie martw, się pomogę ci ulepić nową — powiedziała, chcąc go jakoś uspokoić.

Chłopak momentalnie ucichł i gwałtownie odwrócił głowę w jej stronę. Zapadła cisza, podczas której dziewczyna wpatrywała się w jego maskę.

— Naprawdę? — zapytał tonem pełnym nadziei, który jeszcze bardziej ją rozczulił.

— Naprawdę — powtórzyła, przeciągając niektóre samogłoski i z uśmiechem wypisanym na twarzy, wyciągnęła do niego dłoń, którą on z wdzięcznością złapał i wstał.

Kiedy w końcu skończyli lepić bałwana, (Y/N) podniegła do worka, który wcześniej Tobi odstawił na ziemię. Zaczęła w nim czegoś szukać, nie zdając sobie sprawy z tego, że Uchiha postanowił wspiąć się na wielką górę sniegu.

(Y/N) wyjęła w końcu marchewkę i szalik z worka, i podeszła do ich bałwana, aby dodać nowe elementy i poprawić trochę jego strukturę. I gdy owijała go ciemnoczerwonym szalem, usłyszała wołanie nadpobudliwego mężczyzny.

— (Y/N)-chaaan! Jestem tu, na górze! — kobieta zadarła głowę w jego stronę, a jej oczy otworzyły się szerzej z wrażenia.

— Jak ty tam wlazłeś?! — krzyknęła przerażona, widząc, że był na wysokości dziesięciu metrów.

— Tobi nie wie! — odkrzyknął. — Za to Tobi wie, że nie umie stąd zejść!

— Uważaj tylko, żebyś nie spa-... — chciała go ostrzec, jednak nim w ogóle skończyła mówić, zobaczyła jak mężczyzna się zachwiał, poleciał w przód i zaczął się wręcz turlać. — Tobi?!

— Yaaaaa! — darł się na całe gardło, turlając się w jej stronę, stopniowo samemu zamieniając się w kulę śniegu.

Gdy (Y/N) spostrzegła, że Tobi zmierza prosto na nią, natychmiast zaczęła uciekać z piskiem, a gdy kula-aka-Uchiha była coraz bliżej, dziewczyna odskoczyła w bok prosto w zaspę, aby uniknąć zmiażdżenia lub podzielenia losu bruneta.

(h/c) włosa szybko się podniosła i wybrała idealny moment, aby dostrzec śnieżną kulę, rozbijającą się o drzewo.

— Tobi! — (L/N) natychmiast do niego podniegła i zaczęła odrzucać biały puch na bok, aż w końcu dokopała się do mężczyzny, który był wręcz przyklejony do pnia. — Tobi, wszystko w porządku? — zapytała szczerze zmartwiona, gdy Uchiha nie dawał żadnego znaku życia.

Odczepiła go od drzewa i ułożyła delikatnie na ziemi. Strzepała z niego większość śniegu i wtedy spostrzega, że jego pomarańczowa maska była pęknięta, a jej część zsunęła się lekko, odsłaniając fragment jego twarzy.

— Tobi...? — szepnęła dziewczyna, słysząc cichy niewyraźny mamrot z jego ust.

Onii-chan • Akatsuki Where stories live. Discover now