Chapter 26

2.3K 239 33
                                    

“No to jesteśmy ugotowani”

— Jesteś pewien, że to dobry pomysł? — zapytała, patrząc na książkę, którą trzymał.

— Jasne, że tak — zawołał wesoło i złapawszy ją za rękę, skierował się do kuchni.

Małolatka nadal nie była przekonana do tego pomysłu, ale do głosu doszła malutka część jej, która chciała poznać zakończenie całej tej historii z książką kucharską, w której mogłaby uczestniczyć.

— Tobi, a jeśli ktoś nas przyłapie? — zapytała jeszcze, gdy obawy powróciły. — Nie powinniśmy jej ruszać.

— Spokojnie, Itachi jest poza bazą razem z Kisame. Innym będzie to obojętne — uspokoił ją i usiadł przy stole. Otworzył zbiór przepisów i zaczął przekręcać kartki.

— Ale Kakuzu może się wkurzyć, że marnujemy składniki. I co powie Konan, jeśli zrobimy bałagan? — Zmartwiona dziewczynka usiadła obok niego.

— Cukiereczku, nie przejmuj się tym. Pamiętasz? To wszystko dla karmelków — powiedział i pogłaskał ją po głowie.

(Y/N) i Tobi od rana bawili się w najlepsze, aż w pewnym momencie oboje nabrali ochoty na coś słodkiego. Ustalili, że najbardziej chcieliby zjeść karmelki, a że nie było żadnych w bazie, postanowili, że sami je zrobią.

W tym celu pożyczyli bez pytania jedną z książek kucharskich Itachi'ego. Kiedy Tobi wreszcie znalazł przepis, oboje zaczęli przygotowywać składniki, przyrządy i naczynia potrzebne do wyrobu łakoci.

Radość jaka im towarzyszyła podczas gotowania była po prostu cudowna. Tobi i (Y/N) zgranie wykonywali swoje części pracy. Nie omieszkali się również dobrze bawić. Wyobrażali sobie, że są znanymi cukiernikami, których karmelki podbiją cały świat.

Żadne z nich nie zwracało uwagi na bałagan, który z każdą chwilą robił się coraz większy. A to coś wysypało się na ziemię, a to ktoś coś przez przypadek wylał albo zostawił na stole brudne naczynie, które powinno się znaleźć w zlewie. Na regale stały również użyte już produkty i nie zapowiadało się na to, aby szybko zostały posprzątane.

— Jesteśmy genialni! — zawołała podekscytowana dziewczynka, kiedy przyszedł czas na degustacje. Widząc talerz smakowicie wyglądających ciągutek, nie mogła się powstrzymać, by nie skosztować. Kilku na raz. Była zachwycona, mimo że kleiła jej się cała buzia, a resztki słodyczy przyczepiły się do jej zębów. — Pychota!

Tobi, słysząc jej krótki komentarz pełen podziwu, wziął kilka karmelków i odwrócił się tyłem, po czym podniósł lekko maskę i spróbował.

— Najlepsze, jakie Tobi kiedykolwiek jadł! — oznajmił oczarowany, poprawił maskę i odwrócił się do niej.

Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko, zamykając oczy. Gdy je otworzyła, dopiero wtedy spostrzegła panujący w kuchni jeden wielki syf.

— O nie, jaki tu bałagan! — pisnęła przejęta.

— Oł... rzeczywiście — odparł Uchiha, rozglądając się wokół.

— Musimy tu posprzątać, zanim ktoś przyjdzie — nakazała dziewczynka i nie czekając na Tobiego, zaczęła chować rzeczy do szafek.

Nie minęło jednak pięć minut, a oboje usłyszeli głos z korytarza. Do kuchni zajrzała Konan, która dostała minizawału, kiedy zobaczyła w jakim stanie znajduje się pomieszczenie. Fioletowowłosa dopiero po chwili się otrząsnęła i spojrzała na sprawców tego bałaganu.

— No to jesteśmy ugotowani... — szepnęła (h/c) włosa, kiedy tylko zobaczyła wyraz twarzy kobiety.

*****

(Y/N) dostała srogą reprymendę, kiedy tylko skończyli sprzątać. Tobiemu jakoś się upiekło, bo zaraz po odłożeniu ściereczki, odbiegł jak najdalej, zostawiając biedną małolatkę na pastwę Anioła z Ame-gakure.

Zero słodyczy, zero zabawy, zero wszystkiego...! – powtarzała w myślach słowa Konan, wracając do swojego pokoju. – To nie fair. Tobi nie miał takiego przypału.

I nagle (Y/N) zdała sobie sprawę, że prócz zachowywania się jak małe dziecko, zaczęła się również tak czuć i postrzegać. Powoli jej niewinna, dziecięca strona zaczęła wypierać jej prawdziwe oblicze, co było dla niej nie tyle straszne, co zastanawiające.

Stała się dzieckiem do tego stopnia, że przestała uważać się za dorosłą nawet w środku... A przez to coraz trudniej było jej myśleć i skupić się na planie swojego Pana. Prawdę mówiąc, przestawała go powoli rozumieć, a to sprawiło, że miała coraz mniejszą ochotę uczestniczyć w tym wszystkim. Na chwilę nawet pojawiła jej się szalona myśl w głowie, aby zostać w ciele dziecka już na zawsze i żyć tu sobie beztrosko razem z organizacją. Ale co wtedy zrobiłby jej pan? Znał wszystkie sekrety Akatsuki dzięki niej. Poza tym, była już dorosłą kobietą! Musiała brać odpowiedzialność za swoje czyny. Nawet jeśli spodobał jej się pomysł, by zostać z organizacją, to starała się o nim szybko zapomnieć. Nie mogła pozwolić, by zaczęły nią szargać uczucia.

Do spełnienia wielkiego planu jej Pana zostały już tylko trzy dni...

Onii-chan • Akatsuki Where stories live. Discover now