Chapter 34

2.1K 237 152
                                    

“Leniwy dzień”

(Y/N) stała w kuchni i opierając się o ścianę, przyglądała się Konan, która kończyła robić kanapki.

— Siostrzyczko — zaczęła młodsza. Mimo iż była dorosła, to i tak nie przestała nazywać tak fioletowowłosej. — Mówiłaś mi już, że nie żywisz do mnie urazy za to co się stało... Ale myślisz, że reszta też mi wybaczyła?

— Myślę, że tak — odparła z przekonaniem kobieta. — Nawet jeśli zrobiłaś co zrobiłaś, to wiemy, że nie mogłaś postąpić inaczej... Gdybym była w twojej sytuacji, chyba sama zrobiłabym dokładne to samo co ty.

Po tych słowach nastała między nimi cisza od czasu do czasu przerywana dźwiękiem krojenia warzyw.

— Jednakże na końcu nas uratowałaś i pokazałaś nam, że mimo wszystko, możemy ci ufać — dodała po zastanowieniu. — Nawet jeśli tego nie odczuwasz, to naprawdę nie mamy do ciebie żalu i cieszymy się, że z nami jesteś.

— Dziękuję, siostrzyczko — skwitowała (h/c) włosa i po namyśle, podeszła, by przytulić się do fioletowowłosej.

— Dam ci jeszcze dobrą radę, zatkaj czymś dziurkę w drzwiach od twojego pokoju, na przykład kluczem — poradziła kobieta, odkładając nóż, by odwzajemnić uścisk.

— Co? Czemu? — zaskoczona (Y/N) spojrzała na nią pytająco.

— Po prostu lepiej to zrób — odparła Konan.

— Hmm... No dobrze, ale to dopiero jutro. Dziś mam swój leniwy dzień — oświadczyła z zadowoleniem (e/c) oka i uśmiechnęła się błogo na samą myśl o leniuchowaniu, które ją dzisiaj czeka. Anielica również się uśmiechnęła i poczęstowała dziewczynę kanapkami.

Gdy (Y/N) zjadła, wróciła w cudownym nastroju do swojego lokum, skąd planowała nie wychodzić przez cały dzień. No chyba, że zachciałoby się jej wafelków. Albo dżemu.

Smukłe palce delikatnej dłoni przejechały po grzbietach książek ustawionych na półce, szukając tej odpowiedniej. Na twarzy (Y/N) pojawił się łagodny uśmiech, gdy odnalazła odpowiedni tom, który szybko znalazł się w jej dłoniach.

Dziewczyna powędrowała na łóżko i zaczęła czytać powieść nieświadoma, że po drugiej stronie drzwi znajdowała się mała grupka jej przyszłych fanów.

— I co teraz robi, un? — zapytał Deidara, który stał nad schylonym Hidanem obserwującym (h/c) włosą przez dziurkę od klucza.

— Czyta coś... — odparł jashinista zamyślonym głosem. — Ja pi****lę, to Icha Icha! — dodał podekscytowany.

— Tobi też chce zobaczyć! Daj Tobiemu! — wtrącił Uchiha i nim usłyszał odpowiedź, odepchnął Hidana na bok (powodując, że tamten się wywrócił), a sam, kucając, zajął miejsce przy drzwiach.

— Uważaj trochę, cukrowy palancie — warknął szarowłosy, podnosząc się i starając przepchnąć Uchihę na bok. Niestety jego trud poszedł na darmo, bo brunet zupełnie jakby przykleił się do drzwi.

— Ale niby skąd (Y/N) miałaby książkę? — zastanawiał się na głos Dei, trzymając się za podbródek.

— Skąd mam to k***a wiedzieć? Ma to ma! — odrzekł Hidan i wymienił piorunujące spojrzenie z blondynem.

— Aww, (Y/N)-chan tak uroczo się przeciąga! — zachwycił się Tobi i wydał z siebie entuzjastyczny pisk.

— Też chcę to zobaczyć, un! — oznajmił fanatyk eksplozji i chciał usunąć Uchihę z miejsca, jednak ten hardo trwał przy dziurce od klucza, jak przyklejony do podłogi.

— Ale senpai! Tobi teraz patrzy! — zawył nadpobudliwy brunet, za co dostał po głowie od Hidana.

— Ciszej, jełopie, bo nas usłyszy — ostrzegł z pretensją nieśmiertelny.

— To niech senpai zostawi Tobiego — odparł sugestywnie brunet, wywołując tym samym pulsującą żyłkę na czole artysty.

— To się suń, idioto, un — rozkazał blondyn i zaczął się przepychać z Tobim.

Moment później dołączył do nich również Hidan, który, tak jak inni, chciał mieć dostęp do widoku młodej kobiety.

Zaalarmowana dziwnymi odgłosami zza drzwi (L/N) odłożyła książkę na bok i wstała, kierując się w ich stronę. Kiedy otworzyła drewniane skrzydło, Tobi (który wcześniej się o nie opierał) wywrócił się na próg tuż przed nią, odsłaniając klęczących za nim mężczyzn, którzy jeszcze chwilę wcześniej próbowali się wepchnąć na początek.

— Mogę wiedzieć, co wy tu robicie? — zapytała zmieszana dziewczyna, patrząc na nich niezbyt przychylnie.

— Możemy ci zadać to samo pytanie! — zawołał bez zastanowienia Hidan, na co ona uniosła lekko brwi.

— To w końcu mój pokój, to zrozumiałe, że tu przebywam. Zwłaszcza, że dziś mam leniwy dzień — oznajmiła z lekkim uśmiechem i wyciągnęła rękę do Tobiego, któremu pomogła wstać.

— To bardzo ciekawe, Cukiereczku — oznajmił z uznaniem brunet i cicho zachichotał. — Oj, (Y/N)-chan zobacz, twoja dłoń idealnie pasuje do tej Tobiego! — dodał, unosząc lekko swoją i jej dłoń w górę.

— No co ty powiesz — zaśmiała się cicho w odpowiedzi i przeniosła wzrok na ich ręce.

— Bzdura, un! — zaprotestował blondyn i łapiąc za łokieć Uchihy, odciągnął go od kobiety.

— Apropos leniwych dni, zauważyłem, że czytasz bardzo ciekawą książkę — wtrącił Hidan, na co dziewczyna przechyliła lekko głowę.

— Serio? Dopiero co zaczęłam ją czytać — oznajmiła i nastała cisza.

I nagle dziewczyna coś sobie uświadomiła.

— Chwila! Dlaczego wy w ogóle siedzicie pod moimi drzwiami!? — zawołała trochę oburzona.

Miny mężczyzn momentalnie się zmieniły, a na ich twarzach pojawił się paniczny strach.

— No, bo wiesz... — zaczął Dei, pocierając swój kark.

— Pan Jashin tak chciał — dokończył za niego Hidan i posłał jej niewinny uśmiech, zamykając oczy.

(h/c) włosa westchnęła nieprzekonana, jednak postanowiła nie drążyć dłużej tematu.

I wtedy niespodziewanie udzielił się Tobi.

— No, ale tak naprawdę, to my tu siedzimy, bo senpai i Hidan stwierdzili, że fajnie będzie cię popodglądać i zobaczyć co robisz, (Y/N)-chan! — pochwalił się jej, sprawiając, że jego towarzysze w tamtej chwili mieli ochotę popełnić morderstwo.

— Tobi... — wycedzili przez zaciśnięte zęby w tym samym czasie. — Zginiesz marnie!

Ich miny mówiły same za siebie. Uchiha miał łagodnie mówiąc przekichane. Już teraz mógł sobie zacząć kopać grób.

Brunet orientując się w sytuacji, zachichotał niewinnie, jakby w ogóle nie był świadom zbrodni jaką popełnił, wydając swoich towarzyszy.

— Tobi chyba pójdzie sprawdzić czy go nie ma w kuchni! — zawołał z przerażeniem brunet i w trybie natychmiastowym ulotnił się z pokoju, a za nim blondyn i szarowłosy, którzy na zamianę krzyczeli pogróżki w stronę jego osoby.

(Y/N) jedynie wywróciła oczami i cicho zachichotała pod nosem, bo szczerze powiedziawszy, cała ta sytuacja nieźle ją bawiła.

— To dlatego Konan mówiła, żebym zatkała dziurkę kluczem? — zapytała samą siebie i zamykając za sobą drzwi, powróciła na łóżko, by w spokoju kontynuować czytanie.

Onii-chan • Akatsuki Where stories live. Discover now