Chapter 1

6.7K 481 293
                                    

'Zgubiłam się, pomożesz mi?'

Po całym lesie rozniósł się głośny wybuch. Wystraszone ptaki natychmiast wzbiły się w górę, a zwierzęta zaczęły uciekać od źródła hałasu.

Wydawać się mogło, że po chwili wszystko ucichło i teraz tylko głucha cisza niosła się echem po okolicy.

— Senpai! — krzyknął biegnący lasem osobnik. Jego tempo było szokujące.

Ubrany w czarny, szeroki płaszcz w czerwone chmury z białą otoczką, uciekał przed swoim partnerem, jak najszybciej potrafił. Jego twarz była ukryta pod pomarańczową maską z jednym małym otworem w miejscu prawego oka. Miał ograniczoną widoczność i nie zauważył wystającego ponad ziemię korzenia, o który zahaczył nogą.

Stracił równowagę i upadł na trawę, lądując tuż przed nogami niskiej, drobnej dziewczynki. Gdy chwilę odsapnął uniósł głowę, a zauważywszy jej obecność, prześlizgnął po niej wzrokiem.

Wpatrywała się w niego z obawą i zdumieniem wypisanym na młodej, bladej twarzy. Kątem oka oglądała płaszcz nieznajomego, który od razu rozpoznała i szybko przeniosła wzrok na dziwną maskę rzucającą się w oczy.

— Zgubiłam się, pomożesz mi? — Jej głosik był cichy, niepewny i lekko drżał.

Czarnowłosy osobnik podniósł się nieco zaskoczony i podrapał po karku, lustrując małą istotkę z góry.

— Naprawdę się zgubiłaś, cukiereczku? — zapytał równie dziecinnym tonem co ona, jednak w jego głosie rozbrzmiewało rozbawienie, ciekawość i nutka troski dla tak młodej osoby.

— Nie wiem, gdzie jestem i gdzie powinnam iść — oznajmiła i ku jego zdziwieniu lekko się uśmiechnęła, co sprawiało, że wyglądała jeszcze niewinniej.

— A twoi rodzice? — (h/c) włosa przechyliła lekko głowę, następnie nią pokręciła.

— Nigdy ich nie miałam — oznajmiła z uśmiechem na twarzy.

Brunet dłuższą chwilę dumał nad jej słowami, zastanawiając się, czy to w ogóle możliwe. Było mu żal dziewczynki, mimo że jej nie znał, miał nieodparte wrażenie, że chciał jej pomóc.

— Jak masz na imię, cukiereczku? Ja jestem Tobi — przedstawił się i wyciągnął do niej dłoń.

Po krótkim zastanowieniu, uścisnęła jego rękę i potrząsnęła nią delikatnie.

— (Y/N). (L/N) (Y/N) — odparła i puściła jego dłoń.

Mężczyzna zamarł w bezruchu słysząc nazwę klanu, z którego się wywodziła. Jeszcze raz uważnie zlustrował ją wzrokiem od góry do dołu.

— Coś się stało? — zapytała zdziwiona, że cały czas jej się tak przyglądał.

— A może pójdziesz razem z Tobim do kryjówki? — wypalił nagle z propozycją.

— Do kryjówki? Jakiej? Nie wiem, czy mogę — oznajmiła, wbijając wzrok w ziemię, a zamaskowany mężczyzna przygryzł nerwowo wargę.

Tak naprawdę się cieszyła, że plan zadziałał, ale nie mogła dać tego po sobie poznać, dlatego grała nieufną, ale przyjaźnie nastawioną i uroczą.

— No proszę, Tobi ma tam mnóstwo słodyczy! Poza tym tam na pewno znajdzie się ktoś, kto ci pomoże — przekonywał ją z uporem.

— Zgoda! — powiedziała po chwili namysłu i uśmiechnęła się szeroko.

O to jej chodziło, by zaprowadził ją do kryjówki. Jak na razie wszystko szło zgodnie z planem, który wymyślił jej szef. Przewidział dokładnie każde posunięcie i znał każdy możliwy scenariusz, dlatego (Y/N) nie musiała się o nic martwić i tylko dobrze odegrać swoją rolę.

— Tylko najpierw Tobi musi znaleźć senpai'a — podrapał się po ramieniu i zaczął rozglądać w poszukiwaniu złotej kitki partnera.

— Poszukajmy go razem — zaproponowała z serdecznym uśmiechem.

Onii-chan • Akatsuki Where stories live. Discover now