Wychodzimy więc z pokoju gościnnego i kierujemy się do kuchni.

— Poczekajmy tu. Może za chwilę nas zawołają. — mówi szeptem.

— No nie wiem... — nie słucham już jej. Wracam myślami do tego zniewalającego blondyna, którego spotkałam dwa miesiące temu i wczoraj wieczorem... Chyba nie zrobiłam na nim zbyt dobrego wrażenia.

Nagle dzwoni telefon. Nie chcę odkrywać Jeffa od ważnych spraw, więc podnoszę słuchawkę i zaczynam rozmowę.

— Tak, słucham. Dom państwa Anyway. — tej formułki nauczyła mnie Rosalie na wypadek, gdyby zadzwonił ktoś, podczas ich nieobecności. Jeff prawie non stop pracuje, a ona dość często wychodzi z domu. To do pracy, to do sklepu, to do koleżanki na plotki, a to po prostu na spacer.

— Liv, potrzebuję cię. — słyszę w słuchawce głos Taylora. Wzdycham teatralnie. Zawsze dzwoni, gdy czegoś chce.

— Co znowu? — warczę. Nie mam ochoty nigdzie dzisiaj iść.

— Wysłałem po ciebie szofera. Proszę przyjdź jak najszybciej... — błaga zdławionym głosem. Co takiego mogło się stać?

— Dobra. Będę. — nic więcej nie mówiąc, odkładam słuchawkę.

Zerkam na Sabinę. Widzę niepokój, który maluję się na jej twarzy. Opowiadam więc szybko o tym, co usłyszałam z ust sławnego chłopaka.

Po kilku minutach pod dom podjeżdża czarna limuzyna Lawrence'a. Jedno w nim lubię... Jego auta.

Biegnę do pokoju gościnnego, gdzie siedzą Jeff i Leonardo, którzy natychmiast zwracają spojrzenia w moim kierunku.

— Jadę do Taylora. Przysłał po mnie limuzynę. — informuję szybko mojego opiekuna.

— Znowu? To piąty raz w tym tygodniu... Jest czwartek. — Jeff wstaje. — Coś się stało?

— Nie wiem... Dzwonił, żebym szybko przyjechała, więc jadę. Jakby co, zadzwonię. Znam przecież numer. — staram się zachować spokój. Skoro Jeff zaczął się denerwować, sprawa może być poważniejsza, niż mi się wydaje...

Kwadrans później wysiadam z limuzyny na podjeździe do wielkiej willi Lawrence'a. Mijam ogrodnika, sprzątaczkę i wchodzę do środka. Widzę, że dookoła panują wielkie porządki, więc staram się ominąć mokrą część podłogi i wchodzę na schody.

— Amando, on jest u siebie? — pytam jednej ze sprzątaczek.

— Tak. Pośpiesz się. Jest załamany... — dziewczyna kręci smutno głową i odchodzi długim korytarzem. Co takiego mogło się stać?

Biegnę na górę, o mało się nie zabijając i wbiegam bez pukania do pokoju chłopaka. Widzę, jak leży na zaścielonym jeszcze łóżku w garniturze – nawet się nie przebrał. Wygląda, jakby miał okropnego kaca po kilku tygodniowym piciu. Dookoła jest pełno szkła i zniszczonych ramek ze zdjęciami. Ze zdjęciami Kate...

— Taylor... — szepczę, przełykając ślinę.

— Liv, miałaś rację... Kate... Ona mnie zdradzała! Najpierw z reżyserem, potem z producentem, a teraz z tym całym sławnym kierowcą wyścigowym! — zachrypnięty krzyk wydobywa się z niego i brzmi, jakby krzyczał całą noc. Łzy spływają po jego policzku, a ja nie wiem, co zrobić.

— Może... Zadzwonię po Jeffa... — mruczę. Nie wiem, co powiedzieć. Co zrobić.

— Nie! — zrywa się nagle z łóżka. — Tylko ty możesz mi pomóc! Tylko ty na tyle mnie znasz! — płacze. Płacze jak małe dziecko. — Ona mnie zraniła! Potwornie!! A ty możesz mnie rozśmieszyć! Opowiedz mi coś śmiesznego... Jakiś kawał, błagam...

The Complicated Relationships ✔️Where stories live. Discover now