Wszyscy jesteśmy pomyleni ❤

Start from the beginning
                                    

— Było uroczo — mruknął Taehyung, gapiąc się w telefon i pisząc smsa do pani Boo. 

— Uroczo? — Jungkook na moment zamarł przy kierownicy, jednak szybko ponownie skupił wzrok na drodze. Było ciepło, słonecznie, aczkolwiek na niebie powoli pojawiały się burzowe chmury. Jungkook lubił wyjeżdzać z miłych miejsc, gdy pogoda była zła, smutek, który go wtedy ogarniał jakby malał. 

— Tak. Dobrze się bawiłem, naprawdę. Nawet mimo zrobienia z siebie idioty. Źle cię oceniłem na początku — przyznał, wysyłając smsa. 

— Ja ciebie też. Wydawałeś mi się nabzdyczonym dzieciakiem — zaśmiał się i zerknął w lusterko — Potem myślałem, że jesteś bucem. Teraz nie tylko mi się podobasz, ale naprawdę cię lubię. 

— Dlaczego? 

— Z pewnością nie dlatego, że jesteś ogarnięty towarzysko.  

— Bardzo śmieszne. 

— Nie próbowałem być śmieszny. Bywasz straszną ofiarą losu, a jednocześnie jesteś sprytny, mądry i wygadany. Wredny, śmieszny i słodki.

— Błagam, tylko nie mów, że słodki — co z tego, że protestował, jak i tak czuł, że się zarumienił. Lekko, ale jednak! Zresztą to Jungkook był jego zdaniem tym słodkim. 

— Po prostu czuję, że chcę cię poznać — Taehyung zauważył, jak Jungkook nerwowo bawił się kosmykiem, gdy to mówił.

— To poznaj — odparł, puszczając mu oczko, nim włączył swoją ulubioną playlistę i odciął się od świata zewnętrznego. Potrzebował chwili "samotności". 

Okazało się, że przy Jungkooku nawet dobrze się siedziało i milczało. 

***

Gdy Jungkook przekroczył próg swojego mieszkania, poczuł się naprawdę zmęczony, a to nie był koniec jego dnia. Najchętniej padłby na łożko i się zdrzemnął, jednak miał raptem kilkadziesiąt minut, by dotrzeć do kawiarni i spotkać się z Miną. Zajrzał do szafy i wyciągnął z niej luźniejsze spodnie i oversizową koszulkę. Trochę poprawił włosy, a potem pomalował spierzchnięte usta swoją ulubioną różaną szminką nawilżającą. Był gotowy. 

Mina siedziała przy stoliku w rogu sali. Pomieszczenie było obrzydliwie przesłodzone, jednak podobno podawano tam przepyszne ciasta, co zaważyło na ich ostatecznej decyzji. Nie zmieniało to faktu, że Mina w czarnym garniturze wyglądała tam, jak tajny agent, którego każdy rozpoznaje na pierwszy rzut oka. 

Ledwie wszedł, a już poczuł jej spojrzenie na sobie, na co od razu się zaczerwienił. To było szczególne doświadczenie. Gdy myślał o ich przygodzie, wydawało mu się, że już nigdy nie powinni się spotkać. 

To było za intymne.

Mina poznała go od tej strony pierwsza. Chociażby z tego powodu czuł, że łączy ich pewna specyficzna więź. Nie byli w sobie zakochani, jednak lubili się, a Jungkook wcale nie był obojętny na jej urodę i  urok osobisty. Tamtego wieczora zrobiła na nim wielkie wrażenie, mimo tego, że częściej spotykał się z mężczyznami, niż kobietami. 

Teraz zachwycała go pewnością siebie i tą specyficzną aurą samozadowolenia, która ją otaczała. Mina wiedziała, czego chciała i śmiało próbowała to zdobyć. Nie była taka, jak Jungkook - nie wahała się, nie cofała, nie analizowała w nieskończoność, by w końcu nic nie zrobić. Ruszała do ataku wtedy, gdy inni dopiero zaczynali przygotowywania.  

— Cześć, różyczko! — powitała go, klepiąc krzesło obok siebie. — Zamówiłam Ci karmelowe latte, trafiłam? 

— Tak, skąd wiedziałaś? 

Two angry men | TaekookWhere stories live. Discover now