51/Bill

1.2K 98 3
                                    

Szok na twarzy policjanta nie był aż tak wielki, jak przypuszczałem, że będzie.
Mężczyźni przywitali się krótkimi skinieniami głów, po czym Pines ruszył do swojej sypialni na górę, a Gleeful wyciągnąwszy 'podręczną" apteczkę z wnętrza swojego płaszcza, zaczął opatrywać moją ranę. Przyznaję, że zaczynało ściemniać mi się przed oczami.
Ojczym mówił coś do mnie, o tym, że jestem szują, że więcej mi nie pomoże oraz iż mam nie mdleć. Niestety, ostatniego z jego rozkazów nie umiałem wykonać.

Gdy się ocknąłem, leżałem w łóżku Dippera. Pościel pachniała moim ulubionym zapachem, zapachem Masona...
Nim zdążyłem nacieszyć się tą chwilą, delikatnie drgnąłem i nagły ból rozlał się po całym moim ciele. Zacisnąłem zęby, żeby nie syknąć, po czym mocniej złapałem za ramę łóżka. Następnie, licząc do trzech, podniosłem się do siadu. Miejsce, w którym uprzednio tkwiła kula zaczęło pulsować dwa razy mocniej i dosadniej niż w chwili pierwszego ruchu. Mimo tego nie poddałem się i małymi kroczkami, prawie płacząc z bólu, zacząłem schodzić na dół. Na schodach dotarły do mnie dźwięki rozmów. Oba te głosy znałem aż za dobrze. Muszę się sprężyć.

weapon {billdip} [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now