Relacje

136 16 0
                                    

Eddard
- Jest taka bezbronna -mówię wpatrując się w Alerie. Jest taka maleńka.
- Każde dziecko takie jest - mówi Cat z delikatnym uśmiechem - Słodka i niewinna... - Alerie śpi w kołysce. Jest taka maleńka. Spokojna. Niewinna... Cat delikatnie się do mnie przysuwa. Składam delikatny pocałunek na jej czole - Jesteśmy spokojniejsi od drugiej zaręczonej pary, nie sądzisz?-pyta delikatnie unosząc brwi ku górze.
- Cóż moja siostra nie jest delikatna... a twój brat...
- Będzie miał bękarty - dokańcza wzdychając - Nie umiał się opanować, typowy mężczyzna - mówi wzdychając.
- Nie każdy jest tak niecierpliwy - mówię delikatnie odgarniając jej pasmo włosów z twarzy. Na twarzy Cat pojawia się delikatny uśmiech. Przybliża się do mnie i składa słodki pocałunek na moim policzku.
- Wiem Ned - mówi z delikatnym uśmiechem.

Geralt
- Jesteś niewyżyta - mówię wzdychając. Dziewczyna w odpowiedzi na to wywraca jedynie oczami po czym znów się do mnie przybliża i pogłębia pocałunek. Moja dłoń zatrzymuje się na jej talii. Dziewczyna przysuwa się jeszcze bliżej. Odwzajemniam pocałunek z wielką delikatnością...

Bastian
- Jeżeli się dowiem, że w trakcie małżeństwa spłodzisz bękarta, to pożałujesz, że się urodziłeś - w odpowiedzi kiwam głową. Dziewczyna potrafo być przekonująca... delikatnie się do niej przybliżam i całuję ją w czubek nosa-Oh jakie to urocze - mówi wywracając oczami - Z iloma kobietami byłeś?
- Nie wiem - odpowiadam szczerze- To nie miało dla mnie znaczenia - mówię wpatrując się jej w oczy - Teraz liczysz się tylko ty
- Za dużo czytałeś poematów Bash - mówi wzdychając - Czyny, a nie słowa to ci uwierzę, pamiętaj, że to właśnie one są w stanie wiele zmienić.

Catelyn
- Ned, tata cię potrzebuje - mówi Królowa wchodząc do komnaty. Ned składa delikatny pocałunek na moim policzku po czym wychodzi. Spojrzenie jasnoniebieskich oczu  Królowej zatrzymuje się na mnie - Coś cię gnębi kochana? - pyta podchodząc do kołyski. Zagląda do dziecka i z delikatnym uśmiechem się w nie wpatruje. Nie ma czystrzej miłości od tej między dzieckiem a rodzicem.
- Skąd, wszystko jest w jak najlepszym porządku, Wasza Wysokość - na twarzy Królowek pojawia się szeroki uśmiech a wraz z nim śmiech.
- Gdy jesteśmy same nie musisz zwracać się do mnie Wasza Wysokość spokojnie dziecko - mówi delikatnie kładąc mi dłoń na ramieniu - twoja relacja z moim synem ponoć kwitnie moja droga
- Eddard jest uroczym młodzieńcem, jest bardzo troskliwy
- Tak samo jak Tommen - mówi z delikatnym uśmiechem - Cóż, wraz z  nim pewnego dnia zasiądziesz na tronie, będziesz Królową Siedmiu Królestw
- To wydaje się być straszne -mówię wzdychając
- Cóż, musisz pamiętać, że nie każdy będzie cię kochał, nie każdy poddany będzie sądził, że jesteś wspaniałą Królową, lecz póki będziesz szczęśliwa w małżeństwie, a z tego co widzę zanosi się na to, to nie będzie to dla ciebie trudne - mówi czekając na odpowiedź, jednak co mam powiedzieć?
-Dziękuję, za te rady, Wasza Wysokość
-Nie bój się mnie Catelyn - mówi ze śmiechem -Nie jestem Lady Lannister...

Mary
-Głęboko oddychaj - Lady Stark.tu nie ma. Żadnego Boltona tu nie ma. Jestem sama - Za chwilę zaczniesz,jeszcze moment - Dziecko się zbliża. Toruje sobie drogę. Nigdy nie traciłam w jednej chwili takich ilości krwi. Ból jest nie do opisania. Lady Stark mówiła, że gdy wezmę dziecko w ramiona zapomnę o całym bólu - Możesz zacząć, z całej siły - Biorę głęboki oddech i rozpoczynam próbę wydania na świat dziecka. Na Siedmiu jak to boli. Wraz z ową próbą z moich ust wydobywa się straszliwy krzyk przepełniony bólem. Na moim ciele pojawiają się pierwsze krople potu, to będzie długi dzień - Nie trać sił - chciałabym ich nie tracić, naprawde bym chciała. Jednak co mam zrobić gdy czuję, że nie mogę? Biorę jeszcze głębszy oddech. To dla dziecka. Z całej siły zaczynam przeć nie myślę nawet nad.tym aby przerwać krzyk czy wstydzić się tego. Krzyk w tym przypadku jest wyrażeniem bólu. Mój oddech jest niespokojny. Zostałam z tym wszystkim sama. Do domu nie mam po co  nawet wracać. Muszę więc czekać na powrót Lady Stark i Boltonów do Winterfell. Bez nich jestem bezradna - Jeszcze sporo prscy przed nami, postaraj się jeszcze bardziej - łoże przyjmuje powoli barwę czerwieni, głębokiej i ciemnej. Biorę parę głębokich wdechów. Nie mogę się poddać. Musze walczyć. Dla siebie, dla tego dziecka. W tym momencie biorę ostatni głęboki oddech i ponownie wydaję z siebie krzyk pełen bólu. To nic. Muszę dać radę. Muszę przetrwać. Dać dziecku możliwość na szczęśliwe życie. Lepsze od mojego. Jeszcze tylko trochę...

Bad WolvesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz