Plany

316 16 0
                                    

Sansa
- Pisz do mnie, informuj jak dziecko
- Dobrze Marg - odpowiadam z uśmiechem - O wszystkim cię poinformuję -mówię przytulając Królową, po czym wchodzę do karocy ostrożnie siadając. Maleństwo się rusza, z lekkim uśmiechem kładę dłoń na uwypukleniu. To dziecko, to wszystko jest nienaturalne. Owszem, zawsze marzyłam o mężu, dziecku, ale nie w takim wydaniu, nie z nim...

          Wieczór kilka dni później

Tommen
Maleńka Lyanna z dnia na dzień jest coraz  piękniejsza, jej piękno rozkwita jak kwiat róży, wbrew jej podobieństwu do mojego rodu. Leży  spokojnie w kołysce przyglądając się drewnianemu jelonkowi z czarnego drewna, którego dostała od Tyriona. Jest szczęśliwa, zależy mi na tym aby taka pozostała
- Obudziła się?
- Tak - odpowiadam z uśmiechem podchodząc do Margaery, która przed chwilą weszła do komnaty
- Obudziłeś ją? - pyta podchodząc do mnie, zamiast odpowiedzieć jej na pytanie całuję ją w czoło
- Sama się obudziła, ale jest spokojna... - Margaery z uśmiechem całuje mnie w policzek
- Dobry z ciebie Tatuś Tommen

Ramsay
- Jak się czujesz?
- Bolton, zadajesz to pytanie któryś raz z rzędu, jak będę umierać to cię poinformuję - odpowiada Sansa wzdychając. Światło świec ją oświetla, z lekkim uśmiechem kładzie dłoń na wypukłym brzuszku - To dziecko jest takie pełne życia - Sansa wstaje i podchodzi do mnie - Zobacz - mówi, po czym kładzie moją dłoń w miejscu, w którym rusza się dziecko. Przybliżam się do Sansy i całuję ją w czoło
- Brakuje ci czegoś? - Sansa z zaskoczeniem patrzy na mnie
- Nie - odpowiada w dalszym ciągu z zaskoczeniem na twarzy - Niczego nie potrzebuję, Bolton

Yara
- Jeżeli porwiemy Księżniczkę, Król i Królowa ugną...
- Nie - mówię stanowczym tonem przerywając wypowiedź Sand - Dziecko nie jest niczemu winne, żadnego krzywdzenia dzieci...
- To najlepszy sposób Yara, bez tego nie ugną kolan i nie dadzą ci tego czego chcesz
- Nie często się zgadzam z Lady Sand, ale ona ma rację Lady Greyjoy, Król Tommen i Królowa Margaery nie  dadzą ci tego czego chcesz jeśli nie pozbawisz ich Księżniczki, kochają ą nad życie - stwierdza Littlefinger upijając wino
- Powiedziałam, żadnego krzywdzenia dzieci

Fetor
Lady Sansa jest przy nadziei. Jej stam jest widoczny. Nie torturuje Fetora. Nie widzi Fetora. Nie zwraca uwagi na Fetora. Fetora to cieszy. Fetor woli być sam

Cersei
Nie dość, że ta pieprzona Tyrellówna ma koronę, mój syn bardziej przejmuje się nią niż swą matką, to Jaime mnie zostawił. Po tylu latach, po prostu odszedł. Był mi  najbliższy, teraz traktuje mnie jak wroga, największego wroga. Słucha się Tommena, Margaery, a nawet tej starej pieprzonej Olenny, pieprzona starucha... Na mnie jedynie spogląda  bezemocjonalnym wzrokiem, przekazując mi polecenia króla... pierdolony rycerzyk w lśniącej zbroi...

Margaery
Maleńka łapie mnie swoimi maleńkimi rączkami moje włosy z  radością. Całuję ją delikatnie w czółko, Lyanna zaczyna się śmiać. Jest taka szczęśliwa... pełna radości Księżniczka. Uwielbiam nosić ją w swych ramionach, wpatruje się we mnie swoimi granatowymi oczkami, zawsze uśmiechnięta, moja kochana córeczka
- Jest naprawdę śliczna - stwierdza babcia z uśmiechem - widać, że ma w sobie coś z Tyrellów, rozmawiałam z Lorasem, powoli się przekonuje co do Lyanny Mormont
- To dobrze - odpowiadam z szerokim uśmiechem wpatrując się w Lyannę
- To dziecko sprawia ci tyle radości Marg, cieszy mnie ten fakt

Tommen
- To musieli być wysłannicy Yary Greyjoy, Królu
- Po co te pierdolone Krakeny się tu zapuszczają Tyrion? - pyta go Bronn gryząc jabłko
- Uważam, że sprawdzali naszą czujność, Wasza Wysokość - mówi Jaime
- Dlaczego więc jeden z nich chciał skrzywdzić moją córkę
- Każdy w Westeros wie jak ważna dla  waszych wysokości jest Księżniczka Lyanna - Odpowiada Jaime
- Mój brat ma rację, mogą chcieć czegoś od pary królewskiej, dlatego usiłowali zamordować Księżniczkę
- Pierdolone Krakeny... - komentuje Bronn
- Lyanna musi być bezpieczna, nic jej się nie może stać
- Niech Wasza Wysokość się nie martwi, zadbam o bezpieczeństwo Lyanny

Sansa
Objął mnie. Nie śpi pod futrem. Jedynie ja jestem przykryta. Objął mnie, jego dłoń znajduje się na wypukłym brzuchu. Nie zrzucam jej. Nic nie robię....

Tyrion
- Dacie radę obaj dopilnować Księżniczki?
- Nie masz się o co martwić, Tommen - odpowiada Jaime - I nią i tobą i Królową
- A ja będę pomagał kiedy pieprzony Jaime Lannister i jego dłoń nie dadzą rady - stwierdza Bronn ze śmiechem klepiąc Jaimego po ramieniu
- Dopilnuję aby niczego im nie brakowało, Wasza Wysokość - mówię z lekkim uśmiechem

Margaery
- Moje dwie kochane różyczki - mówi Tommen kładąc mi dłonie na talii i patrząc na Maleńką
- Wiesz cokolwiek w sprawie związanej z tamtym wydarzeniem?
- Greyjoy - odpowiadam - Ona coś knuje

Yara
Wyciągam nóż z ciała mężczyzny, który powiedział iż nie mogę dowodzić, ponieważ jestem kobietą. Strumień krwi oblewa moją twarz oraz ubranie, ścieram ją rekawem
- Jeżeli, ktokolwiek z was jeszcze raz spróbuje podważyć moje prawo do bycia Królową Żelaznych Wysp, skończy jak on, lub gorzej, własnoręcznie zabiję każdego kto ma takie zdanie

Jaime
Lyanna będzie bezpieczna, nikt jej nie skrzywdzi. Jest niewinna i kochana, nikt nie może jej znieważyć lub obrazić, każdy kto to zrobi skończy bez głowy, bądź ze sztyletem w plecach czy sercu, wszystko jedno, jednak pewne jest, że padnie martwy

Bad WolvesWhere stories live. Discover now