Strach

172 7 1
                                    

Catelyn
- Co sądzisz o moim bracie? - na twarz Lyanny wstępuje delikatny uśmiech
- Jest bardzo miły - na mojej twarzy zapewne pojawiają się rumieńce
- Czujesz coś do mojego brata? - pyta ostrożnie rozczesując swoje włosy
- Nie wiem - odpowiadam. Taka jest prawda. Nie znam go. Na twarzy siostry Neda pojawia się delikatny uśmiech
- Ja za to wiem - dziewczyna delikatnymi ruchami swych dłoni zaplata warkocz - Zależy mu na tobie-ton głosu dziewczyny przeszedł na bardzo poważny ton - Widzę to po nim - spojrzenie dziewczyny na krótki moment zatrzymuje się na mojej twarzy - Nie wstydź się - no tak, rumieńce - Kochana - Lyanna wstaje i podchodzi do mnie. Kładze swoje dłonie ja moich ramionach - Nie martw się, w razie czego zawsze możesz ze mną porozmawiać, jestem twoją przyjaciółką

Geralt
- Geralt Bolton... - odwracam się w stronę głosu. To ta dziewczyna. Siostra... nie pamiętam jak miał na imię. Uderzyła mnie wtedy... mała agresorka... - Co tu robisz?
- Jak widzisz, stoję i rozmawiam z tobą - odpowiadam. Spojrzenie ciemnych oczu dziesczyny lustruje mnie od góry do dołu - Agresorko...
- Pobiłeś Garlana - Garlan, faktycznie miał tak na imie... czarne kręcony włosy Olenny sięgają jej aż do bioder, są rozpuszczone i niesamowicie gęste
- Sam chciał się zmierzyć - mówię wzruszając ramionami - Miałem mu zabronić?
- Jest ci znane słowo granica? -pyta unosząc brwi ku górze
- Tak, jest przykładowo na pograniczu północy i południa. A  my byliśmy w Wysogrodzie, nie było tam granicy, Olenna - na dźwięk swego imienia dziewczyna z zaskoczeniem unosi brwi ku górze - Życie zaskakuje, prawda?

Sansa
- Co robisz? - pyta Ramsay przytulając mnie od tyłu - Sansa...
- Nie widzisz? - Ramsay opiera się brodą i moją głowę i zapewne spogląda przez okno
- Ale...
- Geralt rozmawia z Olenną - Ramsay wzdycha - O co ci chodzi? - pytam strącając jego dłonie z siebie. Odwracam się w jego stronę - Hm?
- Daj temu chłopakowi spokój San - mówi z lekkim rozbawieniem - Oni tylko rozmawiają
- Nie dasz mi się nawet nacieszyć, że mój syn w końcu...
- To nie tylko twój syn - zauważa unosząc brwi ku górze
- I nie tylko twój - odpowiadam również unosząc brwi ku górze - Przypominam ci, że przez okrągle 9 miesięcy rósł we mnie z Catelyn i przypominam ci, że to ja ich wypch... - Ramsay ze śmiechem się do mnie przybliża i całuje mnie w  policzek
- Nie denerwuj się tak San

Ramsay
Delikatnie ją podnoszę a ta owija się swpimi nogami wokół moich bioder. Moje dłonie delilatnie ją podtrzymują, a ona patrzy mi w oczy z delikatnym rozbawieniem, a na jej twarzy pojawił się delikstny rumieniec. Catelyn również rumieni się w ten sam sposób. Jaka matka taka córka...
- Bywasz denerwujący - mówi wywracając oczami
- A ty nie? - Sansa w odpowiedzi unosi swoje brwi ku górze - Daj mu spokój San - powrót do tego tematu może mnie sporo kosztować... - Poradzi sobie przecież. Ma czas do...
- Martwię się też o Bastiana - mówi wzdychając -  te bękarty...
- Nie martw się tym. Poradzi sobie. Da radę, jest silny, jak Mama - San z delikatnym uśmiechem się do mnie przybliża i całuje mnie delikatnie w policzek - Poradzi sobie

Bastian
Wydaje mi się, że jestem w dobrym miejscu. Jeśli nie, to wszystko przepadnie...

Geralt
- Jesteś taki jak twój brat?
- Nie - odpowiadam  z delikatnym rozbawieniem - On częściej sprawia kłopoty - mówię wzdychając - Taki przypadek cóż  no i co zrobisz? Nic nie zrobisz, rozrabia i tyle...

Bastian
Założyła czerwoną suknie. Wygląda bardzo podobnie do tej, którą widać na wielu obrazach z czasu gdy Królowa była nastolatką. Na jednym z nich była razem z Mamą. Jednak suknia Królowej była niebieska, a ta jest czerwona jak krew. Włosy związała w warkocz, a jej bezlitosny wyraz twarzy świadczy o pokrewieńtwie z Królową Cierni i Lady Lannister... delikatnie odsuwam krzesło, a Lya na nim siada. Odchodzę od niego i siadam naprzeciw niej
- Tłumacz się - nawet ton jej głosu jest bez litości. Nawet nie wie jak jestem przerażony tą rozmową. W uszach ciągle dudni mi rytm serca. To strach, ogrommy strach
- Zależy mi na tobie Lyanna - na ustach dziewczyny pojawia się kpiący uśmiech - Nawet nie wiesz jak chciałbym się cofnąć żeby to... nie miało miejsca. Jest mi okropnie... przykro
- Tobie? - pyta z rozbawieniem - tobie jest przykro? Co mam ci powiedzieć ja? - ton głosu dziewczyny z sekundy na sekundę jest coraz ostrzejszy - Dowiedziałam się, że mój pieprzony narzeczony, ma bękarty. Dwa. W drodze. Z dwiema różnymi kobietami-oczy dziewczyny są delikatnie zaszklone - co miałam sobie pomyśleć? Wiesz jak się poczułam? - łzy spływają z jej policzków,ona jednak ich nie ociera. Twarz dziewczyny dalej ma bezlitosny wyraz, jednak powoli słabnie, bardzo powoli - Jakbym  była dla ciebie niczym. Rozumiesz? - morderczy syraz twarzy delikatnie łagodnieje, nie wykrzywia się w grymasie. Nadal jest wściekła,minimalnie mnoej, ale dalej-Jakbym nie miała dla ciebie żadnej wartości, Bastian, żadnej. A teraz? - dziewczyna unosi delikatnie brwi ku górze - gdy urodzę dzieci, ciągle będę się martwiła, że gdzieś są twoje bękarty - dziewczyna wstaje-pokazałeś mi, że nic dla ciebie znaczę
- Lyanna, to nie... znaczysz dla mnie wiele, daj mi szansę. Nawet nie wiesz jak żałuję tego - delikatnie sięgam przez stół i kładę swoją dłoń na jej drobnej dłoni - Tego co zrobiłem. Nienawidzę siebie za to. Proszę daj mi szansę Lyanna - spojrzenie dziewczyny pada na nasze dłonie. Wzdycha głęboko - Lyanna, proszę, poznajmy się... daj mi szansę

Margaery
- Musisz iść, masz naradę
- Nie chcę - mówi wdychając opierając się brodą o moje ramie. Jego dłoń delikatnie wędruje na mój wypukły brzuch
- Tommen...
- Wiem - mówi wzdychając. Delikatnie składa pocałunek na mojej szyi, po czym się nachyla i całuje mnie w policzek - Już niedługo - mówi obchodząc krzesło i klękając przede mną. Składa delikatny pocałunek na wypukłym brzuchu i z uśmiechem wstaje
- Może mnie nie być długo - mówi wzdychając
- Spokojnie - mówię z delikatnym uśmiechem - Nie martw się - Tommen z delikatnym uśmiechem kiwa głową i wychodzi

Bastian
Odeszła...

Margaery
- Mamo - od razu odwracam wzrok od książki, a moje spojrzenie pada na Lyanne. Nie płacze, ale płakała
- Kochanie... - Lyanna podchodzi do mnie i wtula się we mnie, jak najdelikatniej  - Kochanie nie martw się, nie płacz, jestwm tutaj

Sansa
- Mamo
- Bastian? - mój syn. Mój najstarszy synek podchodzi do mnie i się wtula. Jak wtedu gdy był zaledwie maleńkim chłopcem - Już - Bastian wtula się we mnie, nie płacze. Jest smutny i mnie potrzebuje - Jestem tutaj, spokojnie, jestem tutaj

Bad WolvesWhere stories live. Discover now