Warkocz

155 10 1
                                    

Jaime
- Co cię gnębi Lya? - pytam zatrzymując się obok dziewczyny, od samego rana jest naburmuszona
- Mam iść do biedoty i robić to co Mama jak była w moim wieku, udawanie, że obchodzi mnie ich los - mówi wzdychając. Nie wiem jak lud ma uwierzyć w jej intencje jeśli faktycznie wygląda jakby miała wszystkich dość
- To tylko dwie godziny gry Lyanna,  Królowa również musiała to robić
- Zapewne w jej wykonaniu było tak jak i w wykonaniu Neda, wszystko poprawnie... -mówi wzdychając, często to robi gdy ma zrobić coś czego nie chce
- Posłuchaj, Królowa Margaery kocha ciebie, Króla jak i Neda, nie jest to zwykła przemijająca miłość, robi to dla twojego dobra i dla ciebie Lya, nie skrzywdziłaby cię

Tommen
- Bękart - Margaery zdenerwowana siedzi na krześle zajadając winogrona
- Margaery - mówię powoli do niej podchodząc - Mój ojciec miał o wiele więcej bękartów, ale zobacz nic mi  nie jest, ojciec okazywał mi zainteresowanie jak i Myrcelli  i Joffreyowi...
- Czy nie sądzisz, że Lya poczuje sję zraniona? Zdradzona czy oszukana?- zmartwienie wręcz emanuje od Marg, nie zaskakuje mnie to, równiez jestem zamrtwiony faktem owego zajścia...
- Marg - zaczynam patrząc jej w oczy - Lya to silna  dziewczyna, a Bastian to dobry chłopak...
- Tommen - przerywa ze wyraźnym zdenerwowaniem w głosie - Nasz przyszły zięć ma 2 bękarty w drodze...
- Margaery - muszę zachować spokój, Ona już i tak jest wściekła - Oboje znamy Bastiana, jestem pewien, że przeprosi Lyanne i jej to wyjaśni, cokolwiek zrobi...
- Niech Bogowie mają go w opiece, nie życzę mu aby na mnie trafił... - z reguły spokojna znana z dobroci Królowa, jednak róże mają kolce, większość ludzi o tym zapomina...

Bastian
- Sądzisz, że jestem okropny?
- Bastian... - zaczyna Geralt wzdychając - Nie nie sądzę tak, no  lekko się porypało po drodze, ale jesteś moim bratem - mówi kładąc mi dłoń na ramieniu - Po prostu wymyśl co powiesz swojej narzeczonej...
- Myślisz, że ona już wie?
- Bastian, pamiętasz, że to ty jesteś tym starszym bratem tak? - pyta unosząc brwi ku górze - Mama  już pisała do Królowej, więc albo wie, albo nie wie, po prostu zrób to co zawsze kiedy wracasz w środku nocy do komnaty i wpadasz na Brienne czy Arye
- Masz jakąś teorię na reakcje Lyanny?
- Nie znam jej Bash - mówi spoglądając na płomień - Sam to musisz rozważyć, ja się na tym nie znam, preferuje miecz ewentualnie łuk

Littlefinger
- Wiesz już o uroczystości? - Cat w odpowiedzi kiwa głową - Wiesz z jakiej to okazji?
- Urodziny Arryna - odpowiada wzdychając
- Tak, założysz granatową suknie, tak samo jak kilka innych Dam, dlaczego się tak krzywisz dziecko? - pytam z zaciekawieniem obserwując wyraz twarzy Cat
- Nie, to nic takiego, po prostu gorzej się dziś czuję
- Lepiej abyś się czuła dobrze na uroczystości, jeśli Lord Arryn by ci coś próbował zrobić, masz być mu posłuszna, tak? - dziewczyna szeroko otwiera oczy
- Wszystko?
- Catelyn, w tym świecie nie ma miejca na to czego chcemy, jeśli chcesz być żoną Robina, a tego chcesz prawda? - dziewczyna kiwa głową w odpowiedzi - Nie pozwalaj mu na znudzenie się tobą, jeśli stracisz jegi zainteresowanie cóż, żaden Lord cię nie zechce
- Ale jestem  przecież...
- Bolton? Stark-Bolton? Naprawdę chcesz się utożsamiać z tymi ludźmi? Tymi, przed którymi cię uratowałem? Nie płacz -mówię przybliżając się do dziewczyny i kładąc jej dłoń na ramieniu - Posłuchaj nie zmuszę cię do niczego, ale jeśli Lord wyda rozkaz, w którym uwzględni wywiezienie cię stąd, kochana jest tylko jedno miejsce, w którym mógłbym cię zostawić, a oboje wiemy, że nie chcesz tam trafić prawda? - dziewczyna przytakuje kiwnięciem głowy - Po prostu rób to co musisz, bądź posłuszna

                      Dzień uroczystości

Służka delikatnie przekłada kasztanowe pasma włosów dziewczyny tworząc z nich długi warkocz sięgający dziewczynie do połowy pleców. Cat siedzi  na stołku, plecy dziewczyny są proste jak struna, a wyraz twarzy Cat wydaje się być bezuczuciowy...

Jaime
- Lady Molly, witam w Królewskiej Przystani, jestem Sir Jaime Lannister
- Królobójca? - już za nią nie przepadam
- Wolałbym abyś moja Lady nie używała tej nazwy w moim kierunku, to przeszłość - odpowiadam z delikatnym uśmiechem, ona sobie nawet nie zdaje sprawy z tego jak bardzo fałszywy jest ten uśmiech - Pozwól, że zaprowadzę cię do komnaty
- Sir Jaime, wiesz może dlaczego Lady Sansa mnie odesłała z Winterfell? - ja na jej miejscu bym ją odesłała tak skąd się przypałętała...
- Nie wiem Lady Molly - mówię przepuszczając ją przed sobą w drzwiach
- Co Sir Jaime sądzi o zachowaniu Bastiana? W stosunku do tego jak mnje potraktował - szanuję go za to, że ją znosił, ja już mam jej dość - W końcu przez niego noszę w sobie jego bękarta...
- Bękarta? - doskonale znam ten głos, moje spojrzenie pada w stronę dziewczyny, ma przymknięte oczy i wygląda jakby próbowała to sobie ułożyć w logiczną całość

                           Wieczór

Bastian
Orle Gniazdo przepełnione jest ludźmi. Wuj Jon udał się na rozmowę z jakimś Lordem, natomiast ja i Ger pozostaliśmy na sali balowej. Damy tańczące z Lordami, muzycy i zapach tego jedzenia, tego idealnego jedzenia.
- Nie idziesz nigdzie - mówi Geralt ciągnąc mnie za koszulę abym usiadł ponownie na krześle - Mamusia kazała cię pilnować
- Geralt, czy ty sądzisz...
-Mamusia kazała, Mamusia ma zawzze racje, zostań Bastian - obserwuję co się dzieje na sali  bankietowej - Bastian - pyta nie odwracając wzroku od punktu pośród tańczących - Bastian... - Geralt nie odwraca wzroku od parkietu - Zobacz, obok czarnej sukni - moje spojrzenie pada na parkiet,szukam wzrokiem owego punktu - Po lewej, idzie w  stronę wyjścia - moje spojrzenie napotyka postać młodej dziewczyny - Myślisz, że to jest...
- Geralt znajdź Jona - mówię nie odwracając wzroku od warkocza dziewczyny - Szybko, ja pójde za  nią, spotkamy się na 2 piętrze

Margaery
-Lyanna, kwiatuszku - mówię siadając na łóżku obok Lyanny, której głowa jest szczelnie wtulona w poduszkę
- Mamo idź sobie
- Lyanna - mówię kładąc się obok niej- Powiedz mi co się dzieje kwiatku
- Mamo zostaw mnie - mówi wzdychając, wzdycham głęboko, jak dotrzeć do kogoś tak upartego jak Lyanna?
- Kwiatuszku, powiedz mi co się dzieje, o co chodzi? - Lyanna wzdycha głęboko
- Mamo, proszę idź sobie
- Oj Lyanna - mówię kładąc jej dłoń na ramieniu - Kwiatku mój, powiedz mi co się dzieje, kochanie... - Mówię siadając - Lyanna... powiesz mi kwiatuszku? - brunetka wzdycha siadając naprzeciw mnie. Jej twarz jest napuchnięta od płaczu - Mój narzeczony ma bękarta - warga mojej córki zaczyna drgać, zawsze gdy była młodsza i była czymś naprawdę zszokowana to tak reagowała, nie dziwi mnie jej szok
- Kochanie - mówię rozkładając ramiona, a Lya się we mnie wtula - Nie martw się o to, twój dziadek miał mnóstwo bękartów, a zobacz jaki twój tata jest szczęśliwy, nie skończysz źle w tym małżeństwie, to błędy jego młodości kochanie - delikatnie gładzę ją po plecach - Porozmawiasz z nim, wszystko będzie dobrze
- Czy to moja wina? - pyta próbując nie szlochać
- Nie Kochanie, to błąd jego młodości, u twojego ojca to była na przykład jego kontuzja nadgarstka gdy go sobie uszkodził, u mnie upadek z drzewa, u dziadka Roberta Bękart, nie martw się kochanie dobrze?
- Dobrze - czuję jak łzy mojej córki ściekają po moich plecach, to musi być dla niej trudne, nawet bardzo trudne, jednak wiem, że da sobie radę, w końcu jest moją córką
- Jestem tu dla ciebie Kwiatuszku

Bastian
- Jak ty się do kuźwa..... kamuflujesz gnoju - mówi Geralt podchodząc do mnie razem z Jonem
- Dobra chłopcy zrobimy tak, jeśli to będzie Catelyn, wyciągacie ją i wychodzimy, szybko,jasne?

Bad WolvesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz